Cześć! Wracam po kolejnym niedającym wytchnienia weekendzie z recenzją tej kultowej w blogosferze serii. O odżywce AiK słyszała chyba każda szanująca się włosomaniaczka, a i szampon zbiera dość pochlebne opinie. Sama jakoś długo wzbraniałam się przed kupnem tych cacek. Trafiły w moje łapki dzięki wygranej w wizazowym konkursie. Jeśli jesteście ciekawe, jaką mam o nich opinie, zapraszam dalej!
Zacznijmy może od odżywki. W kwestii opakowania, jest to typowy garnierowy dizajn - dość przyjemne dla oka, kurczaczkowe opakowanie, wyraźne literki, nieodklejające się etykietki, solidne zamknięcie. Wszystko cacy, dopóki produktu jest dużo. Pod koniec zaczynają się cyrki z wydobyciem ostatków, zatyczkę bardzo ciężko jest odkręcić, zwłaszcza mokrymi rękami. W cenie regularnej kosztuje około 8 złotych. Odżywka nie ma zbyt dużej pojemności - butelka zawiera tylko 200 ml kosmetyku.
A co z działaniem? Ano, w moim przypadku na pewno nie zasłużyła na tyle achów i ochów, ile zgarnęła w innych recenzjach. :) Choć moje włosy nie są już zniszczone, a jedynie mają skłonności do przesuszenia, odżywka nie za dobrze radzi sobie z nawilżeniem i dociążeniem. Po jej użyciu kosmyki lubiły fruwać, a do tego były lekko tępe w dotyku.
Skład sam w sobie nie jest zły. Wysoko widzimy olej palmowy, a za nim w zasadzie nic bardziej odżywczego nie znajdziemy. Obiecany olej z awokado dużo dalej, podobnie jak masło karite, które figuruje na szarym końcu, niby przed zapachem, ale po barwnikach, wątpię więc, żeby była to jakoś szczególnie odczuwalna ilość.
Odżywkę zużyłam nakładając ją jako pierwsze O w OMO lub mieszając z malinowym Alberto w drugim O. Sama nie radziła sobie zbyt dobrze, w takim połączeniu natomiast dawała zadowalające, acz przeciętne rezultaty. Szczerze mówiąc spodziewałam się czegoś więcej po ulubionej odżywce dziesiątek włosomaniaczek. :) Nie kupię jej ponownie.
A co z szamponem? W jego przypadku butelka też jest bardzo przyjemna, z tą różnicą, że nie stoi na głowie, tak jak odżywka. Jest większa, bo mieści w sobie aż 400 ml. Wygodnie obsługuje się ją mokrymi rękami, a dzięki niezbyt zbitej konsystencji szampon z łatwością wypływa przez zatyczkę nawet wtedy, gdy już pomału sięga dna.
Szamponu szczerze mówiąc bardzo się bałam. Większość drogeryjnych szamponów dedykowanych włosom zniszczonym była dla mnie po prostu zbyt ciężka, przez co bardzo obciążała moje cienkie wiórka. Podejrzewałam, że i w tym wypadku spotka mnie coś podobnego, na szczęście myliłam się. Szampon fajnie się pieni i nie jest to taka twarda, tępa piana, z jaką możemy się spotkać przy szamponach z dodatkiem silikonów.
Skład przedstawia się następująco. Wysoko mamy glicerynkę, która mnie akurat krzywdy nie robi i we włosowych produktach bardzo się z nią lubię. Dalej w zasadzie nic ciekawego - kilka barwników, a za nimi pq z oblepiającym potencjałem. Zaraz za nim tytułowy olej z awokado i masło shea. Skład, jak na drogeryjny szampon jest na prawdę w porządku, choć bez fajerwerków.
Jeśli chodzi o działanie, to wypadł zupełnie odwrotnie niż jego koleżanka z duetu. Szampon pozytywnie mnie zaskoczył! Po myciu, ale jeszcze przed nałożeniem odżywki włosy są miękkie, łatwo mogę je rozczesać palcami. Piana łatwo się spłukuje, bez problemu domywa oleje bez konieczności szorowania samym szamponem kosmyków poza skalpem. Po wyschnięciu włosy nie są przyklapnięte ani bez życia. O objętości ciężko mi mówić, bo takie efekt dla moich przyklapków to temat obcy, nie mniej jednak szampon nie powoduje ich obciążenia. Nie wiem, czy jeszcze kiedyś do niego wrócę, głównie dlatego, że mimo wszystko znam myjadła o lepszym składzie, które mogą zaoferować mi więcej dobrego (jak np. aloesowa Equilibra). Po za tym na przetestowanie czeka jeszcze masa innych szamponów. Z całą pewnością jednak nie żałuję miesiąca spędzonego z tym produktem. Została mi jeszcze końcówka, którą z przyjemnością zużyję w najbliższym czasie.
A morał z tej bajki jest włosomaniaczkom znany - nie wszystko sprawdza się u wszystkich. :) Odżywka nieco mnie zawiodła, za to szampon pozytywnie zaskoczył. Czy go polecam? Jeśli szukacie czegoś na szybko, bo na przykład na wyjeździe skończył się porządny produkt - na pewno warto się nim zainteresować, bo jest łatwo dostępny i daje coś więcej, niż samo oczyszczanie. Moje włosy są widocznie miększe po zastosowaniu AiK, niż po - np - ziołowym rypaczu. Myślę jednak że na dłuższą metę w podobnej cenie można znaleźć dużo lepszy produkt. W okolicach 15 złotych zafundować możemy sobie wspomnianą Equilibrę, Love2mix czy na przykład coś od Babuszki Agafii. Nie mniej poczciwy Garnier z pewnością nie gryzie i nie robi krzywdy, jak znakomita większość drogeryjnych szamponów na mojej głowie. :)
Używałyście któregoś z tych produktów? Koniecznie dajcie znać jakie są Wasze odczucia! :)
P.S
1. W sumie dzisiaj miałam dla Was napisać comiesięczny Jak minął... ? , ale zorientowałam się, że w tym miesiącu w gruncie rzeczy nie mam o czym opowiadać, bo całe moje życie ograniczyło się do krawędzi załamania nerwowego spowodowanego szkołą i maturą. Doszłam do wniosku, że mało kogo to interesuje i raczej nie chciałybyście o tym czytać. Jeśli jest inaczej, proszę dajcie znać. ;)
2. Usunęłam z tego posta "Czytaj dalej", na co zwróciła mi uwagę jedna z czytelniczek w ankiecie (link w kolumnie po prawej). Czy i dla Was taka forma posta jest czytelniejsza? :)
Dobrego tygodnia i pięknej, złotej polskiej jesieni wszystkim życzę!
A ja bardzo lubię odżywkę, a znowuż szampon sprawdził się u mnie jako przeciętniak. :)
OdpowiedzUsuńCzyli całkiem na odwrót. :)
UsuńU mnie się odżywka nie sprawdziła. Szamponu nie próbowałam.
OdpowiedzUsuńMyślę, że nie ma czego żałować. ;)
UsuńKiedyś miałam to i to i pamietam ze odzywke kochalam, a szampon był spoko, ale teraz byłby za ciezki : c
OdpowiedzUsuńCałkiem prawdopodobne, choć mnie o dziwo nie obciążył. ;)
UsuńJeszcze nie próbowałam. Ale ostatnio kuzynka się skarżyła, że łupieżu dostała po tym szamponie
OdpowiedzUsuńW sumie nie ździwiłabym się - to jednak dość mocne myjadło.
Usuńto u mnie było odwrotnie. Szampon długo męczyłam i walczyłam z nim, natomiast z odżywką było łatwo fajnie i przyjemnie
OdpowiedzUsuńCo włos to obyczaj. :D
UsuńOdżywka tak mi obciążyła włosy, że w stronę szamponu nawet nie patrzę ;))
OdpowiedzUsuńI w sumie wcale się nie dziwię. :D
UsuńU mnie odżywka czeka na swoją kolej (gdy zużyję Oleo Repair), natomiast szampon zużyłam jako żel pod prysznic. Najgorszy szampon jaki kiedykolwiek miałam ;)
OdpowiedzUsuńKażda z nas ma inne włosy, a one- preferencje :))
O kurczę, to faktycznie musiał bardzo nie podejść. :/
UsuńNie mogę się przekonać do produktów Garnier do włosów i przyznaję nie miałam ani tego szamponu ani odżywki i raczej nie będę mieć .
OdpowiedzUsuńW sumie myślę, że zbyt wiele to Cię nie omija ;)
UsuńJa znowu na odwrót, szampon był jednym z najgorszych jakie kiedykolwiek używałam, natomiast odzywka się spisała :)
OdpowiedzUsuńAleż widze tutaj narzekania na ten szampon :D Wcześniej spotkałam się z samymi pozytywnymi opiniami, a tu proszę ;)
Usuńodżywkę mam i bardzo lubię;)
OdpowiedzUsuńU mnie zła nie była, ale nie zachwyciła z całą pewnością. ;)
Usuńmiałam szampon, ale użyłam go może kilka razy, bardziej zużyła go moja mama.
OdpowiedzUsuńczyli nie urzekł, skoro nie został z Tobą na dłużej? :)
Usuńco do szamponu nie umiem się ustosunkować za bardzo, ale nie oceniam go u siebie negatywnie natomiast odżywka jest niezla ale jak to mówia "tyłka nie urywa", w tej cenie za kosmetyk znajdywalam produkty ktore były dla mnie lepsze :)
OdpowiedzUsuńO dokładnie, za osiem złotych to ja mam masę lepszych produktów :)
UsuńMiałam odżywkę i mam dokładnie takie samo zdanie jak Ty :) Nie powaliła mnie na kolana, choć tyle pozytywnych opinii się o niej naczytałam. I wkurzało mnie to wydobycie z tubki jak było jej mało :)
OdpowiedzUsuńO tak, te opakowania nie są do końca przemyślane. ;)
UsuńMiałam kiedyś odżywkę, ale była raczej zwyczajna, bez większych ochów i achów ;D W swoich zbiorach nadal czeka na mnie ten duet, szampon + odżywka, który kupiłam jakiś czas temu z Biedronce za 10zł. Na pewno z niego skorzystam i wtedy zobaczymy jak sprawdzą się u mnie ;)
OdpowiedzUsuńBardzo jestem ciekawa, jak się sprawdzi! :)
UsuńZamierzam wypróbować odżywkę, ale dopiero jak coś zdenkuję, bo mam tego wszystkiego za dużo :)
OdpowiedzUsuńChętnie poczytam o tym, jak się sprawdziła!
UsuńUwielbiałam tą odżywkę, po odkryciu Alberta to dla mnie słabizna :P A szamponu nie miałam ;)
OdpowiedzUsuńAlberto taki szalony? :> Cieszę się! :D
UsuńJakoś nie przepadam za Garnier, chyba jeszcze żaden kosmetyk z tej firmy mi nie podszedł... Nawet Ziaji zdarzyło się mnie pozytywnie zaskoczyć, a Garnier nijak.
OdpowiedzUsuńW garnierach najbardziej lubię zapachy :)
UsuńSzkoda, ze nie spodobała Ci się ta odzywka :( u mnie sprawdza sie super, choc w tej chwili zdradzam ja z Oleo Repair z Garniera i ta też działa bardzo fajnie :) szamponu nie probowałam i raczej nie mam zamiaru, nie sprawdzaja sie u mnie takie drogeryjne :)
OdpowiedzUsuńSama też na pewno bym po niego nie sięgnęła, ale jak tak do mnie przyszedł, to trzeba było obbadać sytuację. :D
Usuń