Tytuł miał brzmieć PÓŁ ROKU Z HENNĄ (jakoś tak sensowniej, nie?). Tylko jakoś za późno za ten post się wzięłam, koniec końców mamy więc osiem miesięcy. 2/3 roku chyba też mogą być, prawda? :D
O hennowaniu włosów myślałam od baaardzo dawna. Chodziło mi to po głowie zdecydowanie dłużej, niż myśl o założeniu bloga, a ten niedawno skończył dwa lata. Wzbraniałam się jednak rękami i nogami, tłumaczyłam sobie, że wcale mi to nie jest do szczęścia potrzebne, że będę się męczyć z odrostami, przesuszonymi włosami i gniewem przedwiecznego bóstwa Słowiańskich Myszek Polnych. Bo ja naprawdę lubiłam swój naturalny mysi blond!
Klik w zdjęcie przeniesie Cię do posta
Ścięcie włosów dało mi jednak tyle energii do zmian, że i na hennę się skusiłam. Absolutnie nie żałuję! Dziś mam już za sobą kilka koloryzacji z mieszkankami sporządzanymi w różnych proporcjach. Pomyślałam, że zebranie moich doświadczeń w jeden post może być pomocne dla osób, które wciąż się wahają lub po prostu są zainteresowane tematem naturalnej koloryzacji.
Na samym początku koniecznie muszę wspomnieć o tym, jakie były moje włosy. Bardzo cienkie, ale normalnej gęstości. Delikatne, wrażliwe, skłonne do puszenia i przesuszania. Bardzo źle reagowały na ciepło suszarki, słoną wodę czy słońce. Ich naturalny kolor zmieniał się wraz z porą roku. Jak wpłynęła na nie henna?
Włosy w naturalnym kolorze, styczeń - maj 2015
Włosy są grubsze i mniej podatne
To chyba największa zmiana. Obecnie mój pojedynczy włosek nie jest tak cienki jak dawniej. Trudno go przerwać, podczas gdy jeszcze rok temu z łatwością mogłam rozerwać włos w dowolnym miejscu, nie wkładając w to wiele siły. Wynika z tego kolejna zmiana - włosy stały się mniej podatne na odkształcenia. Dawniej wystarczyło je związać w koczka na kilkanaście minut, żeby cieszyć się falami. Dziś potrzebują do tego dużo więcej czasu, szybciej też wracają do prostej formy. Mniej odkształcają się od poduszki, czapki czy gumki. To akurat za bardzo mnie nie cieszy - znacie moje odwieczne pragnienie posiadania kręconej burzy na głowie, prawda? :D
Tuż po spłukaniu henny Karmelowy Brąz i wysuszeniu suszarką - bez grama odżywki czy serum. Nieco spuszone i lekkie, ale wierzcie mi - dawniej byłoby dużo gorzej. Proste jak w mordę strzelił.
Wolniej się niszczą, lepiej znoszą wysoką temperaturę
To kolejna zmiana wynikająca z pogrubienia pojedynczego włosa. Dawniej moje włosy bardzo szybko się niszczyły. Musiałam przykładać dużo uwagi do ich odpowiedniej pielęgnacji. Bez codziennego olejowania i zabezpieczania końcówek błyskawicznie się rozdwajały, puszyły i wyglądały po prostu źle. Obecnie olejuję włosy baardzo rzadko, suszę je niemal za każdym razem, często zapominając przy tym o serum na końce. Mimo to włosy wciąż są zdrowe i mocne - i zasługa w tym henny, jestem pewna!
Są mniej skłonne do przesuszania, nie tracą tak szybko nawilżenia
Punkt wynikający bezpośrednio z poprzedniego. Lepiej znoszą wysoką temperaturę suszarki głównie dlatego, że nie tracą tak szybko nawilżenia. Łuski są bardziej domknięte, a włosy mniej wrażliwe na gorący nawiew. Nie puszą się tak łatwo, są po prostu trochę prostsze w obsłudze. :)
Podsumowując - jest super. Włosy naprawdę wiele zyskały po tych kilku aplikacjach henny, nieco zwalczyłam w ten sposób ich cienką i delikatną naturę. Nie mogę też narzekać na odrosty - jakoś tak całkiem dobrze komponują się z resztą i nie odcinają się w widoczny sposób. Jestem więc naprawdę zadowolona. :) Dzięki hennie włosy są mocne i zdrowe, a ja spokojnie mogę je zapuszczać kompletnie nie przejmując się zmasowaną pielęgnacją. Dawniej musiałam poświęcać im masę uwagi, obecnie nie robię tego już praktycznie wcale. Mimo to dzielnie radzą sobie same - od wielkiego cięcia podcinałam je raz i to bardziej z przyzwoitości niż realnej potrzebny. Jeszcze z dwa lata temu (przy włosach podobnej długości co teraz) było to zupełnie nie do pomyślenia.
Na koniec zostawiam jeszcze małe zestawienie kolorów, jakie miałam na głowie - może komuś się przyda. :)
Podsumowując - jest super. Włosy naprawdę wiele zyskały po tych kilku aplikacjach henny, nieco zwalczyłam w ten sposób ich cienką i delikatną naturę. Nie mogę też narzekać na odrosty - jakoś tak całkiem dobrze komponują się z resztą i nie odcinają się w widoczny sposób. Jestem więc naprawdę zadowolona. :) Dzięki hennie włosy są mocne i zdrowe, a ja spokojnie mogę je zapuszczać kompletnie nie przejmując się zmasowaną pielęgnacją. Dawniej musiałam poświęcać im masę uwagi, obecnie nie robię tego już praktycznie wcale. Mimo to dzielnie radzą sobie same - od wielkiego cięcia podcinałam je raz i to bardziej z przyzwoitości niż realnej potrzebny. Jeszcze z dwa lata temu (przy włosach podobnej długości co teraz) było to zupełnie nie do pomyślenia.
Na koniec zostawiam jeszcze małe zestawienie kolorów, jakie miałam na głowie - może komuś się przyda. :)
1. Naturalny kolor miesiąc przed pierwszym hennowaniem - ciepły, miodowy ciemny blond, który tak ładnie wyglądał tylko po lecie. :P
2. Pierwsza henna - 50 g Orzech Laskowy Orientana trzymany niecałą godzinę - klik, post.
3. Druga henna - 50 g Orzech Laskowy Orientana + 10 g Karmelowy Brąz Orientana, trzymany jakieś dwie godziny - klik, post.
4. Trzecia henna - 50 g Karmelowy Brąz Orientana trzymany 4 godziny (czysty Karmelowy Brąz robiłam dwa razy, tutaj podejście drugie) - klik, post
Jak widać, z każdym kolejnym hennowaniem włosy są ciemniejsze. Kolor z poprzedniej henny zostaje podbity nową, tym sposobem odcień jest coraz bardziej głęboki. :) Ostatnie zdjęcie średnio oddaje kolor uzyskiwany Karmelowym Brązem, na żywo bliżej mu do zdjęcia trzeciego z większą ilością miedzianych poblasków. Tak czy inaczej, jestem w nim zakochana. :)
Orzech laskowy po wielu praniach ;) Tutaj już zaczął spod niego przebijać mój naturalny kolor - pierwsza henna wypłukała się z włosów, każda kolejna jakby mocniej się z nimi połączyła
Karmelowy brąz daje cieplutki, średni odcień z widocznymi, miedziano-rudo-czerwonymi tonami. Robiłam go już na poprzednim kolorze, nie wiem więc, jak złapałby na ciemnym blondzie. Podejrzewam jednak, że w takim wypadku mógłby wyjść zdecydowanie bardziej rudo. Na neutralnym brązie dał bardzo ładny, głęboki kasztan, który jest ucieleśnieniem moich najskrytszych marzeń i fantazji na temat koloru włosów. :) Więcej zdjęć tutaj: klik, klik, klik
Karmelowy Brąz niedługo po hennowaniu
Uff, chyba skończyłam. To znaczy pewnie nie napisałam jeszcze o całym mnóstwie rzeczy, o których napisać powinnam, ale sądząc po długości tego posta to wypadałoby już o tym nie pisać. :D Tak czy inaczej, mam nadzieję, że moje przemyślenia komuś się przydadzą. :)
Koniecznie dajcie znać, który kolor Wam podoba się najbardziej i jakie Wy macie doświadczenia z henną. Pokochałyście naturalną koloryzację tak mocno, jak ja, czy może macie z nią niezbyt udane wspomnienia?
Ściskam!
Nie mogę się doczekać aż zobaczę te cudne włosy na żywo! :D
OdpowiedzUsuńJa też zobaczę:D
Usuń<3 <3
UsuńBasiu! Dlaczego od 2 tygodni nie działa mi Twój blog???
UsuńDziękuję bardzo za szybką odpowiedź.
UsuńKarmelowy Brąz piękny! Do twarzy Ci w nim! :))
OdpowiedzUsuńtakże najbardziej go lubię :)
UsuńWow, nie wiedziałam, że henna ma takie właściwości! Spróbuję u siebie, bo też chciałabym włosy trochę wzmocnić :)
OdpowiedzUsuńNie są to spektakularne efekty po pierwszej koloryzacji, ale na pewno warto spróbować! :)
UsuńSuper fryzura na ostatnim zdjęciu! Uwielbiam hennę, ale używam podróbki Venity. Jestem bardzo z niej zadowolona. Miałaś piękne długie włosy!MONIKA
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Jak ją zrobiłam, to się zawzięłam, że częściej będę się tak czesać - no i oczywiście jeszcze ani raz mi się nie udalo :D
UsuńPiękny ten karmelowy brąz :D
OdpowiedzUsuńteż tak myślę! <3
UsuńO tak włosy właściwie w ogóle się nie niszczą przy regularnym stosowaniu;)
OdpowiedzUsuńI za to chyba najbardziej lubię hennę :)
UsuńIm więcej oglądam Twoich zdjęć z henną, tym bardziej mam ochotę na jej wypróbowanie. Zwłaszcza, że też jestem posiadaczką bardzo cienkich włosów, które łamią się przy byle jakiej okazji. Na wakacjach mam trzy wesela, a więc coś pomyślę o zmianie koloru na pewno :). Zwykłą farbą na pewno już nie będę farbować - wypadło mi wtedy pół włosów, których z natury mam bardzo mało :). Mam jeszcze jedno pytanie: po zdjęciach wydaję mi się, że Twój naturalny kolor jest bardziej błyszczący? Czy to tylko tak na zdjeciach wychodzi, czy pofarbowane włosy troszeczkę mniej się "świecą"? :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńWydaję mi się, że to kwestia oświetlenia - większość zdjęć z długimi zdjęciami jest robiona przy dobrym słońcu. Inna sprawa, że wtedy pielęgnacja była znacznie bogatsza, dzisiaj już zupełnie olewam temat olejowania i zabezpieczania - na pewno ma to wpływ na blask włosów :)
UsuńBardzo pasuje Ci taki ciut ciemniejszy kolor :)
OdpowiedzUsuńTeż tak myślę ;)
UsuńMasz przepiękne włosy, kolor wygląda bardzo naturalnie:)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńPrzydatny post, ja waśnie czekam na przesyłkę z henną i jestem ciekawa czy moja przygoda skończy się jak twoja :) Martwi mnie tylko ta mniejsza podatność włosów na odkształcanie ( osobiście lubię swoje fale po warkoczu) No ale każde włosy są inne
OdpowiedzUsuńCzytałam, że w przypadku falowanych włosów henna podbija ich skręt.. no różnie to może być! :) Trzymam kciuki!
UsuńPięknie CI w tym kolorze, ale naturalny też masz ładny. W ogóle bardzo ładne masz włosy!
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję! :)
UsuńJa też myślę o tym sposobie bo te farby chemiczne już mnie nie satysfakcjonują a było tak że byłam bardzo zadowolona .Myślę że jeszcze trochę nabiorę wiedzy na ten temat i wtedy się skusze bo z tego co widzę to same korzyści .Lubię kolory od rudego po czerwienie ale takie wpadające w kolor bursztynu i tu mały problem czy zdołam coś takiego osiągnąć .A nawiązując do włosów Bijum to są śliczne i nawet jest tam kolor który mi pasuje .
OdpowiedzUsuńFaktycznie z henną cięzko osiągnąć idealnie taki kolor, jaki chcemy, dlatego nie jest to najlepsza opcja dla osób, które muszą mieć dokładnie taki a nie inny odcień - tutaj mamy taką małą loterię :) Dziękuję za miłe słowa!
UsuńŚliczne masz włoski ;-) szczegolnie podoba mi sie efekt po karmelowym brązie ;-)
OdpowiedzUsuńDziękuję! :) oho, widzę, że podzielacie moje zdanie - karmelowy brąz wygrywa! :)
Usuńja jestem dopiero po swojej pierwszej hennie ;) ale już wiem, że zostanę przy niej dłużej
OdpowiedzUsuńCzyli spodobało Ci się? Jakiej używałaś? :)
UsuńA próbowałaś kiedyś henny bezbarwnej cassia? Jeśli tak to czy efekty były takie same? Pytam, bo u mnie za każdym razem wychodziła ona inaczej... Teraz myślę intensywnie o hennie, bo w zeszłym miesiącu poleciało mi sporo włosów... Chciałabym to nadrobić grubością;) ale nie wiem czy się uda...
OdpowiedzUsuńOj nie, cassi nigdy nie używałam i raczej już nie będę - nie widzę takiej potrzeby teraz, kiedy regularnie używam kolorowej :) Jakiś efekt będzie, ale na pewno nie za pierwszym razem i na pewno nie piorunujący - cudów jednak nie możemy oczekiwać, to tylko zioła :) Włosy są pogrubione, ale trzy cm w kucyku nam nie przybędzie
UsuńBędzie moze zdiecie obecnej długości? I może jakas aktualizacja? Nie mogę się doczkać! Ps.Karmelowy brąz jest cudowny!
OdpowiedzUsuńNajnowsze zdjęcie, robione dwa dni przed pisaniem posta to to pod akapitem Włosy są grubsze i mniej podatne. :) aktualizacja będzie pewnie za miesiąc lub dwa, nudne są, nie ma co częsciej o nich pisać. :D Dziękuję!
UsuńJa tez bronię się przed henną, ale z tego co u Ciebie czytam to nie tylko podbicie koloru, ale i wzmocnienie włosów! :) Może i ja sie skuszę na na;)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie warto! :)
Usuńkarmelowy brąz piękny <3
OdpowiedzUsuńCześć! Czy wciąż polecasz podkład Bourjois - Healthy Mix nr 51? Mam bardzo podobną cerę do Twojej (sucha, wrażliwa, naczynka wokół nosa, powieki skłonne do przesuszenia) i dlatego się sugeruję Twoją opinią. Za 2 dni promocje w Rossmannie -49% i wypróbowałabym jakąś nowość. ;)) Polecasz ten podkład albo może jakiś inny? A może byś zrobiła notki na temat produktów wartych kupienia na promocjach? ;)
OdpowiedzUsuńTen krem z babydream jest świetny. <3
Ściskam!
O tak, bardzo go lubię! :) Na mojej cerze wygląda naprawdę pięknie, ale nie można od niego wymagać niesamowitego krycia. Pod oczy i na policzki i tak zawsze ląduje korektor (Collection Lasting Perfection 01 albo w lepsze dni Eveline Art Scenic 04) i wtedy jest naprawdę bez zarzutów. Przypudrowany trzyma się dopóki go nie zmyję, na promocji nie będzie bardzo drogi, więc na pewno warto spróbować :) Co do osobnego posta z moimi propozycjami - cieszę się, że byłabyś nim zaiteresowana, ale uważam,m że powstało już ich w sieci na tyle dużo, że nie mam co dorzucić od siebie. Tym bardziej, że nie przetestowałam jakiejś niesamowitej ilości drogeryjnej kolorówki i tak naprawdę nie mam zbyt wiele rzeczy do polecenia - jeśli interesuje Cię jakiś konkretny produkt to oczywiście mogę spróbować coś doradzić. :)
UsuńCieszę się, że babydream się sprawuje! :)
Dziękuję za odpowiedź. ;) Z ciekawości gdzie kupujesz ten pierwszy korektor?
UsuńNa allegro :) Niestety, w Polsce nie jest dostępny stacjonarnie
UsuńMysle ze bardzo przydatny posta : ) obserwuje i zapraszam rowniez do siebie u mnie tez troszke wlosowo gdyz dopiero zaczynam : )
OdpowiedzUsuńJa odkąd zaczęlam stosować hennę jestem bardziej zadowolona z moich rzadkich włosów :) dodaje im objętości, blasku, wygładza i też mam wrażenie, że wolniej się niszczą.
OdpowiedzUsuńobserwuję i zapraszam do siebie :)
Czaję się na spróbowanie bezbarwnej, ale jakoś ciągle odkładam to w czasie.. chyba muszę w końcu się za to zabrać! ; )
OdpowiedzUsuń