Październik minął mi w błyskawicznym tempie. Nawet nie zdążyłam się oglądnąć, a studia rozpędziły się na dobre. Jeśli chodzi o moje wrażenia po pierwszym miesiącu na uczelni, to jestem jak najbardziej zadowolona - kierunek, który wybrałam bardzo mi się podoba, atmosfera także. Może dlatego, że na roku mam... cztery osoby? :D
Czas jednak mija mi tak nieprawdopodobnie szybko, że dziś postanowiłam się zatrzymać na chwilę i spisać małe perełki, które odnalazłam w tym miesiącu. Będą kosmetyki, ale i nie tylko. :) Uwielbiam czytać takie serie u Was, sama więc wreszcie zmobilizowałam się, do spisywania swoich ulubieńców. :) Herbatka gotowa?
Jestem niesamowicie ciepłolubnym stworzeniem. Jak tylko temperatura spada poniżej 20 stopni, zaczynam szukać wszystkiego co miękkie, puchowe i milusie. Cienką czapkę, szal i rękawiczki noszę już od początku września. ;) Oprócz wszelkiej maści kocyków i puchowych skarpetek uwielbiam także rozgrzewającą herbatę w ilościach nielimitowanych, jesień jest więc czasem, w którym praktycznie nie rozstaję się z kubkiem. W październiku zakupiłam sobie taki piękny, półlitrowy kubeczek w kwiatowe wzory i od razu go pokochałam! Moja taktyka na wieczór: pół litra herbaty w kubku + 2 litry herbaty w dzbanku i można działać! :)
Od razu pokochałam także mój nowy, piękniusi i mięciuchny szlafroczek. Znalazłam go w Carry za całkiem fajną cenę - 80 złotych. Jest tak gruby i cieplutki, że aż żal zostawiać go samego w łóżku na cały dzień. Najchętniej chodziłabym w nim cały czas, tyle ciepła i miłości na raz. :D
Jeśli już jesteśmy w temacie ogrzewania, nie mogłabym nie wspomnieć o moim elektrycznym kocyku. Dostałam go na urodziny od Lubego rok temu i już nie wyobrażam sobie bez niego życia! Kocyk leży pod prześcieradłem, ma dwa tryby pracy i generuje cudowne, kochane ciepełko - takie w sam raz, żeby wtulić się do poduszki i zasnąć. :) Włączam go jakieś 10 minut przed położeniem się do spania i wyłączam z gniazdka, gdy czuję, że już zasypiam. Naprawdę wspaniała rzecz dla wszystkich zmarzluchów. :)
Jeśli chodzi o kosmetyki, w ciągu ostatnich kilku tygodni przywędrowało do mnie sporo ciekawych nowości. Pisałam Wam o nich w poprzednim poście (klik) i naprawdę ciężko było by wybrać tylko kilka naj-najulubieńszych. ;) Po krótkim namyśle wybrałam cztery, które naprawdę mnie urzekły i po które sięgam codziennie.
Pierwszym z nich jest podkład Bourjois - Healthy Mix w odcieniu 51. Już przy pierwszej aplikacji po prostu się w nim zakochałam - z całą pewnością jest to najlepszy płynny podkład, jaki dotychczas miałam w łapkach. Uwielbiam go i naprawdę nie wiem, czemu tak długo wzbraniałam się przed kupnem!
Drugą rzeczą, którą także pokochałam od pierwszego użycia jest pomadka Golden Rose - Vision Lipstick w kolorze 115. Na ustach wygląda przepięknie! Do tego bardzo polubiłam jej mokre, nawilżające wykończenie. Co prawda to właśnie dlatego nie należy do najtrwalszych produktów, ale uczucie miękkości, które pozostawia rekompensuje wszystko! :)
Nigdy nie lubiłam Mixy. Marka wydawała mi się mieć ciut przesadzone ceny, przeciętne składy i bardzo napompowaną reklamę. Utwierdziłam się w tym przekonaniu po kupieniu ich słynnego kremu na zaczerwienia - nie robił kompletnie nic prócz zapychania. Coś mnie jednak tchnęło, aby wypróbować ich płyn micelarny i.. to był strzał w dziesiątkę! Micel jako jedyny, który dotychczas stosowałam (a było ich naprawdę sporo) nie podrażnia moich bardzo wrażliwych oczu. Z łatwością zmywa nawet ciężką artylerię makijażową i pozostawia skórę czystą i świeżą, bez uczucia ściągnięcia. Pędzę po następne opakowanie!
Na koniec ulubieniec, do którego wróciłam po kilkumiesięcznej przerwie. W wakacje nie miałam sił nakładać na siebie nic tłustego i treściwego, a i moja skóra za bardzo tego nie potrzebowała. Teraz, gdy cera zmieniła się nie do poznania, chętnie wróciłam do poczciwej maści z witaminą A. Choć większości osobom skład nie będzie się podobał - wazelina, witamina A i aromat cytrynowy? :D - moja skóra po prostu ją uwielbia. Jeśli dodamy to tego jej cenę, która oscyluje w okolicy trzech złotych, to czego chcieć więcej? :)
Oh mamuś, jak ja długo szukałam takiego ślicznego, żółciutkiego podkładu!
Nie mogę nie wspomnieć o jeszcze jednej rzeczy... niekwestionowanym ulubieńcem października w kategorii edukacja zostaje... pióro ze stalówką. :D Czemu? Historia jest długa i przynudnawa: jako dziecko mnóstwo czasu spędzałam z dziadkiem. Skutkiem tego w wieku czterech lat umiałam czytać, pisać, grać w szachy i plewić ogródek. :D Jedyny mankament polega na tym, że jako bobas nauczyłam się pisać trzymając długopis czterema palcami... i tak mi zostało. Jeśli uważacie, że nic w tym dziwnego, chwyćcie w dłoń coś do pisania - gwarantuje Wam, że 90% z Was angażuje do tej czynności trzy palce. Ja piszę niemal całą dłonią, przez co rozmazuję tusz po całej kartce, jeśli tylko nie jest szybkoschnący. Dlatego w szkole panicznie bałam się pisania piórem i pamiętam jak dziś ten dzień triumfu, kiedy Pani w pierwszej klasie pozwoliła mi pisać długopisem, podczas gdy cała klasa miała obowiązek używania pióra. Fascynujące, czyż nie? :D
Tak czy inaczej, zawzięłam się, że nauczę się pisać jak człowiek. Głupio mi było, że zawsze miałam rękę uwaloną od długopisu po sam łokieć - serio. :D Okazało się, że 15 lat da się nadrobić w parę dni i dzięki takiemu uroczemu piórowi ( ? O,o) opanowałam sztukę pisania bez brudzenia się jak nieboskie stworzonko. Brawo ja!
A Wam, jak minął październik? Koniecznie zostawcie w komentarzu swoje perełki, które skutecznie uprzyjemniają Wam jesienny czas! :)
Szlafrok mnie urzekł, cudowny!
OdpowiedzUsuńTeż go uwielbiam! :)
UsuńHealthy Mix to zdecydowanie jeden z moich ulubionych podkładów ;)
OdpowiedzUsuńChyba jest nas więcej :D
Usuńmialam teraz dwa razy pod rzad healthy mix ! :) dzis mi sie skonczyl i skusilam sie na nowy loreal :D
OdpowiedzUsuńO rany, to jak długo to było? :D Ja choć maluję się codziennie i podkładu jakoś szczególnie nie skąpię, to zużywam je straaaaasznie długo. Tak z rok na buteleczkę.
UsuńJa też trzymam długopis czterema palcami! :D Próbowałam to zmienić, ale nie wyszło... Tak mi najwygodniej, chociaż kilku nauczycieli w ciągu mojej 10letniej nauki zwróciło na to uwagę i byli nieźle zaskoczeni :P
OdpowiedzUsuńU mnie też czasami ludzie patrzyli z przerażeniem, że tak się w ogole da :D
Usuńszlafrok cudny:) Pomadki GR też bardzo lubie:)
OdpowiedzUsuńŚwietna jakość jak za taką cenę! :)
UsuńTeż by mi się przydał taki półlitrowy kubek :D A szlafroczek przepiękny ♥
OdpowiedzUsuńDzięki! :)
Usuńmuszę w końcu kupić ten podkład ;d
OdpowiedzUsuńPromo w Rossmannie nadchodzą... :D
UsuńSłodziachne zdjęcia! :) Uwielbiam patrzeć na Twoją naturalność!
OdpowiedzUsuńOjej, dziękuję! <3
UsuńPrzydałby mi się taki szlafroczek, ale na szczęście mam grubaśny, cieplutki koc, z którego robię sobie kokon wieczorami ;))
OdpowiedzUsuńKocyk to też mam. Jeszcze oprócz teog elektrycznego :D Ciepełka u mnie nigdy za wiele!
UsuńPrzypomniałaś mi że muszę wyciągnąć moje śpioszki!
OdpowiedzUsuńSzlafrok to Ty masz super, ogólnie lubię "ciepłe" rzeczy :D
Ciepełko jest najlepsze na wszystko!
UsuńRównież bardzo lubię ten podkład!
OdpowiedzUsuńCudna rzecz :)
UsuńPrzydał by mi się taki szlafrok :)
OdpowiedzUsuńLeć do Carry - szukałam długo i nigdzie nie widziałam tańszego o tak dobrej jakości! W pepco były co prawda za 50 złotych, ale w porównaniu do tego - strasznie cienkie. :)
UsuńPierwsze zdjęcie bomba:D
OdpowiedzUsuń! <3
UsuńJa też dziwnie trzymam długopis, a do tego jestem leworęczna, więc znam ból rozmazywania pisma po całej kartce i ubrudzonej dłoni :P A szlafroczek jest przepiękny! *.* Szukam takiego ciepłego i miękkiego na jesienno-zimowe dni :)
OdpowiedzUsuńU mnie o ile nauczyłam się nie mazać po kartce (mam chyzia na punkcie ładnego pisma i pięknych zeszytów :D) o tyle ręka - zawsze uwalona po sam łokieć :D
UsuńJa też trzymam długopis czterema palcami, ale w ogóle mi to nie przeszkadza. Szczerze mówiąc, do tej pory nawet nie zwróciłam na to uwagi ;)
OdpowiedzUsuńO proszę! To ja naprawdę miałam z tego powodu kilka śmiesznych sytuacji :D
Usuńeż jestem ciepłolubnym ^^
OdpowiedzUsuńwinter is coming, aż strach.
UsuńSzlafroczek jest cudny, sama chętnie bym taki przytuliła, ale obawiam się, że się "zbije" po praniu... :(
OdpowiedzUsuńBuziaki :*
Myślę, że przy praniu na odpowiedniej temperaturze nic takiego nie powinno się dziać :)
UsuńJaki fajny szlafrok :D
OdpowiedzUsuńPrawda? :)
UsuńWidzę kolejne wspólne podobieństwa, hektolitry herbaty jesienią i zimą, spędzanie czasu jako dziecko z dziadkiem który nauczył wszystkiego, i trzymanie długopisu 4 palcami :)
OdpowiedzUsuńFutrzaki kocham, i szukam futrzastych sweterków już od lat a dopiero niedawno zaczęły wchdzić do mody, no i pokochałam Golden Rose ale nie zwykłe szminki a szminki w kredkach, mało nawilżąją ale mają cudowne kolory wytrzymałość i w ogóle cud miód :)
Kurczę, coś czuję, że byśmy się polubiły :D
UsuńSzlafrok cudny :) Serio tylko 4 osoby ;D?
OdpowiedzUsuńserio serio. :D
UsuńMój ulubiony podkład :) miałam też ten drugi jednak ten jest nr 1 i do tego najjaśniejszy odcień jest idealny dla mojej jasnej cery ;)
OdpowiedzUsuńSuper szlafrok :-D
OdpowiedzUsuńMuszę zaopatrzyć się w szlafrok właśnie :)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńRównież jestem ciepłolubnym stworzonkiem :) A szlafroczek przepiękny, sama mam swój, który w jesienne wieczory się ze mną nie rozstaje :) A co herbaty, to odkąd zrobiło się chłodniej jestem dosłownie przyklejona do mojego 0,5 kubka i co chwile biegam do kuchni zeby zaparzyć następną herbatę. A mam ich pełno i to już chyba uzaleznienie :)
OdpowiedzUsuńZazdroszczę koca ! ;d też bym taki mogła mieć ;d a co do kosmetyków to kusi mnie podkład ;)
OdpowiedzUsuń