Witajcie Kochane! Dziś wreszcie przyszła pora na relację z targów, w których miałam okazję uczestniczyć w zeszłym tygodniu. Jeśli macie ochotę, zapraszam na podróż na festiwal kolorów i zapachów!
Kongres połączony był z targami. Na trzech salach jednocześnie odbywały się wykłady, w tym samym czasie na hali targowej czekało na nas setki stoisk z najróżniejszymi cudeńkami. W pierwszym dniu niestety dotarłam zbyt późno, żeby załapać się na interesujące mnie prelekcje - nadrobiłam to jednak buszowaniem po straganach i wyłapywaniem takich kolorowych perełek. :)
Pierwszą rzeczą, która zaskoczyła mnie zdecydowanie na plus była organizacja - w zasadzie na każdym kroku można było spotkać kogoś, kto służył pomocą, sale i stoiska były czytelnie oznakowane. Największym udogodnieniem była darmowa aplikacja mobilna, w której można było zapisać się na wybrane wykłady, przejrzeć listę wystawców, zobaczyć mapę itd.
Jeśli chodzi o stoiska, to czekała nas tutaj prawdziwa gratka - wszystkiego można było dotknąć, powąchać, spróbować. Sprzedawcy byli naprawdę bardzo różni - od typowo profesjonalnych firm oferujących wyposażenie gabinetów po znane nam wszystkim firmy kosmetyczne jak Ziaja. Największe tłumy bezsprzecznie ustawiły się przy Semilacu i Neonail oraz przy stoiskach oferujących naprawdę tanie akcesoria pierwszej potrzeby jak aceton, patyczki do skórek czy bloczki polerskie.
Pierwszego dnia miałam także okazję skorzystać z badania skóry głowy u Pani Trycholog. Biedna doktor była tak wymordowana, że już ledwo mogła mi cokolwiek powiedzieć. ;) Dowiedziałam się jednak, że mój skalp wygląda wzorowo, nie dopatrzyła się żadnych śladów łupieżu czy innych niepokojących objawów. Ze zrezygnowaniem stwierdziła, że w sumie to nie proponuje mi nawet specjalistycznego szamponu, bo nie ma po co. :D Zwróciła też uwagę na całą masę wyrastających, malutkich włosków - miód na moje uszy! <3
Przy niektórych stoiskach można było skorzystać z najróżniejszych zabiegów czy usług - a to depilacja pastą cukrową, a to makijaż czy manicure. Była to też okazja na podpatrzenie profesjonalistów w pracy czy wymianę doświadczeń - sama jednak nie skorzystałam z takiej okazji.
W niedzielę rano spotkałyśmy się w kameralnym gronie na blogowych pogaduchach. Towarzyszyła nam pani Ewa Wasiak - blogująca Kosmetyczka Roku 2013. Okazała się bardzo ciepłą i pogodną osobą, poznanie jej było więc samą przyjemnością. ;)
Po spotkaniu udałam się na warsztaty. Pierwszy z nich dotyczył zdobień paznokci wykonanych żelami i lakierami hybrydowymi. O ile sama pani prowadząca była naprawdę bardzo miła i kompetentna, a jej prace budziły zachwyt, o tyle sama strona techniczna pokazu była mocno średnia. Kamera ustawiona była w taki sposób, że praktycznie nie było widać tego, co dzieje się na paznokciu podczas malowania wzorów. Mimo wszystko kilka ze zdobień na pewno powtórzę, a kwiatuszki ze złoceniami już dumnie noszę. ;)
Drugi wykład, na który się wybrałam nosił tytuł Hollywodzka sztuka modelowania owalu twarzy przy użyciu zdrowych i bezpiecznych dla skóry kosmetyków wegańskich Emani. O ile same produkty Emani naprawdę bardzo mi się spodobały, o tyle sam wykład... nieszczególnie. Większość prelekcji zajęła prezentacja o historii marki i jej założycielce, na sam makijaż natomiast zabrakło czasu. Wizażystka zdążyła nałożyć korektor, podkład i puder. Samego modelowania też nie było tam zbyt wiele i z ręką na sercu mogę powiedzieć, iż nie dowiedziałam się absolutnie niczego nowego. Najgorsze jednak było oświetlenie - kompletnie nie było widać tego, co działo się na twarzy modelki, było po prostu zbyt ciemno. Na plus jednak zasługuje to, co działo się po wykładzie - wizażystka zaprosiła wszystkich uczestników na stoisko firmy i tam dokończyła pokaz, wykonując makijaż na ochotniczkach.
Całe wydarzenie było prawdziwą gratką nie tylko dla profesjonalistów, ale i dla takich osób jak ja. ;) Choć nie kupiłam wiele, mogłam nacieszyć oko pięknymi kolorami i pooglądać kosmetyki, które raczej nie są dostępne stacjonarnie. Koreańskie kremy BB, Steam Cream, pędzle Maestro, produkty Kryloan i ..można by wymieniać bez końca. Sama przygarnęłam tylko dwa pędzelki Maestro - małą kuleczkę do twarzy i cieniutki, precyzyjny skośnie ścięty. Trzeba przyznać, że ceny były bardzo atrakcyjne, przynajmniej na niektórych stoiskach. ;)
To co, kto wybiera się ze mną za rok? :)
Ściskam!
O ja chętnie w przyszłym roku :)
OdpowiedzUsuńSuper że udało Ci się tam być :)
Aż oczy mi się zaświeciły! Marzenie :)) Buziak Kochana na spokojny dzień :*
OdpowiedzUsuńMarzę o takim badaniu skóry głowy:)
OdpowiedzUsuńOjej jak tam musiało być kolorowo :)! za rok idę z Tobą!
OdpowiedzUsuńSuper relacja :D chętnie bym na takie targi wpadła :D
OdpowiedzUsuńBardzo chętnie wybiorę się na takie, a Kraków jest rzut beretem ;)
OdpowiedzUsuńBuziaki :*
No proszę, ile ciekawych rzeczy do wypróbowania :D Aż grzech niewładować do nich palucha :D
OdpowiedzUsuńPrzynajmniej oczy moglam nacieszyc patrzac na Twoje zdjecia ;) Niezle, ze Pani Trycholog nawet szamponu nie zdecydowala Ci sie polecic ;D Super, ze ze skora glowy wszystko ok, a i bejbiki sa :)!
OdpowiedzUsuń