Jak co miesiąc o tej porze, nadszedł czas na podsumowanie moich okołowłosowych poczynań. Trochę włosów mi ubyło, choć jednocześnie z dołu przybyło. Raz byłam dobra, kochająca i głasiająca, w inne dnie biedaki przeżywały horror rodem z Surowych Rodziców. Co więc działo się w czerwcu? :D
Pierwszy chyba raz macie okazję zobaczyć me włosie w naturalnym oświetleniu. Zdjęcie po prawej wykonane co prawda tydzień temu, ale już nie miał mi kto i kiedy zrobić nowszego. ;) Nie ma co porównywać koloru, bo ten niemal się nie zmienił - no może oprócz jednego dnia, kiedy zostałam brunetką. :D Tak, nie mogłam się oprzeć i zarzuciłam szamponetkę. Wypłukała się po jednym myciu.
Oprócz tego w tym miesiącu moje marudy hulały wraz ze mną na karuzeli. Najpierw kilka dni dopieszczania - oleje na noc, maseczki i obchodzenie się z nimi jak z porcelanowymi filiżankami, to znowu tydzień w pracy, gdzie były poddane pomidorowej masakrze. Wsadzanie łba między liście na szklarni ani troszkę nie jest miłe dla włosów. Nie wiem, co te skubańce mają na sobie, ale takiego hełmu, jak po 8 godzinach pracy, to bym nie miała po butelce lakieru. W końcu, co chyba najciekawsze, obcięłam końcówki i nieco wyrównałam cieniowanie. Lepiej widać to chyba na tych zdjęciach:
Zdjęcia wykonane w tym samym dniu, na pierwszym są jeszcze wilgotne, tuż przed spotkaniem z nożyczkami. Poszły jakieś 4 centymetry, i tak chciałabym je jeszcze troszkę dorównać. Ciachnęłam je oczywiście sama i w sumie jestem zadowolona - końce nie są już tak przerzedzone, najdłuższa warstwa nie straszy, więc jest ok. I zniszczonych patałachów nie widać, co bardzo cieszy. Za kilka miesięcy chyba wybiorę się do fryzjerki, żeby wyrównać kształt i poprawić nieco grzywkę.
W tym miesiącu używałam wyjątkowo dużej ilości kosmetyków, zwłaszcza odżywek. Swoje dno doczekała #Auchanowska miłość, #Małe cudo z Green Pharmacy. Minuty glorii i chwały przeżyła testowa odżywka z Wizażu, czyli Fructis - Goodbye Damage. Powinna doczekać się recenzji. Oprócz nich, korzystałam również z dobrodziejstwa nowej maski Isany, o której wspomnę jeszcze nie raz. Popisać za bardzo nie zdążyła się moja nowa maska z BingoSPA, wypróbuję jej jeszcze do mycia i wymieszaną z czymś mocniejszym. Najlepszy włosowy zakup? Bezapelacyjnie szampon z Yves Rocher, o nim przeczytacie już wkrótce. :)
Jakie plany na nadchodzący miesiąc? Akcja Anwen, a jakże. :) Postaram się możliwie po każdym myciu używać płukanki lipowo - kawowej. Płukanka z siemienia lnianego działała bardzo dobrze, zobaczymy, jak się sprawdzi taki miks. :) Ponadto planuję wreszcie znaleźć czas na wcierki, które zaniedbałam w ciągu ostatnich miesięcy.
Jak się miały Wasze włosy w czerwcu? Też planujecie wprowadzić płukanki do swoich codziennych rytuałów?
Miłego lipca! :)
Też się powinnam zmobilizować do stosowania płukanek bo dotychczas zawsze o tym zapominałam.
OdpowiedzUsuńW całej karierze użyłam ich może kilka - kilkanaście razy :D Z siemienia i kilka razy kawowa, i chyba raz z szałwii. ;)
UsuńZa każdym razem jest lepiej niż było :)
OdpowiedzUsuńJej, dziękuję :D
Usuńpatrzę z zazdrością, bo sama mam takie siano, że koń by się skusił :D
OdpowiedzUsuńHaha :D To dobrze, że do apteki nie przyprowadzą Ci raczej żadnego konia. :D
UsuńMasz bardzo ładne włosy :) Też muszę się w końcu moimi zająć :)
OdpowiedzUsuńDziękuję pięknie! :) To powodzenia, wbrew pozorom nie jest to tak czasochłonna impreza. :D
UsuńAlez pieknie sie prezentuja, ten rowny dol powala :) Zazdroszcze Kochana odwagi w cieciu kolejnych centymetrow ;) Co do plukanek, uzywlam po kazdym myciu lnianej, sporadycznie raz na kilka m-cy odpusczam, wiec nie biore udzialu w akcji, ale 3mam kciuki za Twoje starania i czekam na rezultaty :)
OdpowiedzUsuńDziękuję! :) Oj tam odwagi, odwagą by było je opitolić do ramion. A na to się nie zdobędę jeszcze długo długo. :P Mnie właśnie nigdy nie było po drodze z płukankami i nie potrafiłam się zmobilizować do regularnego stosowania, więc akcja jak dla mnie w sam raz :D
UsuńCięcie na plus! świetnie włosy wyglądają. Nie zazdroszczę pracy w szklarni :(
OdpowiedzUsuńLekko nie jest, zwłaszcza, jak jest ciepło. Ale nie narzekam, grunt, że w ogóle mogę sobie dorobić. :)
UsuńPięknie wyglądają :)
OdpowiedzUsuńAle takiego ładnego kolorku jak Twój to im brakuje. ;)
UsuńFaktycznie końcówki się zagęściły, aż miło popatrzeć :)
OdpowiedzUsuńTa najdłuższa warstwa była już straszna :p
UsuńPięknie się prezentują :) Też mam zamiar wziąć udział w akcji i stosować płukankę z siemienia lnianego:) Żel włosy baaaardzo lubią, mam nadzieję, że z płukanką będzie tak samo :)
OdpowiedzUsuńDziękuję i powodzenia, takie akcje zawsze lepiej motywują, niż solowe postanowienia. :D
UsuńJa teraz będę się płukać liściem orzecha włoskiego i liściem brzozy :p
OdpowiedzUsuńMówiłam, żeby ciąć :D
Chcesz przyciemnić? Daj znać, co Ci z tego wyszło. :D Mówiłaś, mówiłaś ;>
UsuńTwoje włosy świetnie wyglądają po cięciu! :)
OdpowiedzUsuńO dziękuję, ja też je takie wolę :)
UsuńOd razu widać jak zadowolone ze ścięcia!:D
OdpowiedzUsuńO tak, lepiej im! :D
UsuńŚliczne są, aż się uśmiechają :D
OdpowiedzUsuńJa na razie chyba aktualizacji nie zrobię, bo nie mam warunków. Ale wczoraj nie miałam wody i musiałam je myć w zimnej.... BRR!
O kurde, nie przeziębiłaś się? :/
UsuńSą piękne :)
OdpowiedzUsuńChyba też muszę ciachnąć porządniej dolną warstwę, bo coś urosła szybciej, niż reszta :)
Dziękuję! :) Ja tak zawsze miałam z grzywką, rosła jak szalona, a reszta stała w miejscu. :<
UsuńAle już długie są :)
OdpowiedzUsuńNa pewno krótsze niż miesiąc temu :D Ale wciąż najdłuższe, jakie zdołałam uhodować od podstawówki ;)
UsuńCięcie zdecydowanie na plus :) Też muszę w końcu zabrać się za aktualizacje włosowe.
OdpowiedzUsuńDziękuję:) właśnie dawno Twoich nie widziałam!
Usuń