Co prawda astronomiczne lato potrwa jeszcze kilka dni, ale mimo to korzystając z chwili wolnego, chciałabym Wam pokazać kilka produktów, z którymi w ciągu tych wakacji praktycznie się nie rozstawałam. Jest ich naprawdę niewiele - co to za skarby i dlaczego tak mało, już tłumaczę. :)
Tegoroczne lato było bardzo trudne dla moich kosmetycznych poczynań. Jak już Wam pisałam, większość czasu spędziłam w wykańczającej pracy, a kiedy już nie pracowałam, zazwyczaj nie było mnie w domu. Takie okoliczności nie sprzyjały testowaniu nowych produktów, zabawom z półproduktami i innym uciechom kosmetykoholiczek. :D Mimo wszystko uzbierało się kilka perełek, które zakupiłam niedawno i okazały się naprawdę godne uwagi!
1. Alberto Balsam - Odżywka do włosów o zapachu malin.
Lato nie było zbyt owocne w nowe włosowe miłości. Korzystałam głównie ze sprawdzonych produktów, część z nich pokazywałam Wam jeszcze z Ulubieńcach Wiosny. Ten balsam trafił do mnie zupełnie przypadkiem, mimo to okazał się prawdziwym objawieniem! Więcej na jego temat przeczytacie w recenzji #O TUTAJ.
2. Marion - Kuracja z olejkiem arganowym (serum na końcówki)
Tego małego silikoniacza kupiłam na promocji za niebagatelną kwotę trzech czy czterech złotych. Od tego typu produktów nie wymagam wiele - mają mieć praktyczne opakowanie, oblepiający skład, nieszkodliwy zapach. Ten malec spełnia wszystkie te wymogi, do tego jest bardzo wydajny i faktycznie pomógł moim końcówką przetrwać trudy wakacyjnych tygodni. ;)
Lato było czasem twarzowych odkryć. Dotychczasowa pielęgnacja włosów poradziła sobie z letnimi warunkami, więc i nowości było niewiele. Za to w kwestii pielęgnacji twarzy zmieniło się naprawdę sporo, okazało się bowiem, że stosowane dotychczas produkty nie radzą sobie z wakacyjnymi problemami. I tak oto w moje ręce wpadły te perełki!
1. Woda termalna Uriage
Nie spodziewałam się po niej niczego wielkiego, ba, miałam przeświadczenie, że kupując ją po raz kolejny padłam ofiarą blogowego marketingu szeptanego. Nic bardziej mylnego! Woda ta stała się naprawdę ważnym elementem pielęgnacji mojego ciała, doskonale radzi sobie z suchą skórą i przynosi przyjemne ochłodzenie. O wszystkich jej zaletach pisałam Wam już #TUTAJ.
2. ZSK - Hydrolat z jagodliny Ylang - Ylang
Ileż dobrego naczytałam się o hydrolatach! O tym konkretnym jednak nie widziałam ani słówka, a i na stronie producenta przy jego zdjęciu widniała nalepka NOWOŚĆ. Pomyślałam, że warto spróbować i nie pomyliłam się! O jego zbawczej mocy na pewno Wam jeszcze napiszę w najbliższym czasie, a póki co serdecznie polecam w pielęgnacji skóry mieszanej. :)
3. Sylveco - Arnikowe mleczko oczyszczające
Kolejna wielka miłość z przypadku. Wchodząc do mojej ulubionej drogerii zapchanej po brzegi markami, które zazwyczaj dopaść można tylko online, nie miałam zamiaru kupowania niczego do oczyszczania twarzy. Kiedy zobaczyłam tego delikwenta na promocji, jakoś automatycznie sięgnęłam po opakowanie, żeby zerknąć na skład i po kilku sekundach już wiedziałam, że musi być mój. :) O tym, jak działa arnikowe mleczko i co mnie w nim urzekło pisałam kilka dni temu #O TUTAJ.
4. Bania Agafii - Krem odżywczy na noc
O tym produkcie także nie czytałam żadnej opinii i nie miałam go na żadnej whisliście. Przeglądając kremy na półce rzeczonej już drogerii miałam niezły dylemat, który wybrać - a wybór miałam naprawdę ogromny. W ostateczności przygarnęłam tego przyjemniaczka, w którym zakochałam się już od pierwszej aplikacji! O szczegółach tego romansu na pewno jeszcze przeczytacie! ;)
Praktycznie całe lato przehasałam bez makijażu, a kiedy już zdarzało mi się malować, zazwyczaj wybór padał na zupełny minimalizm. Nie wiem, co mnie przyćmiło, ale robiąc te zdjęcia zupełnie zapomniałam o dwóch przepięknych pomadkach z Eveline i MUA - obiecuję, że pokaże je niebawem. :)
1. Tusz Yves Rocher - Sexy Pulp
Moje rzęsy są bardzo trudne w obsłudze, a to dlatego, że są bardzo długie. Rzecz, którą można uznać za niewątpliwy atut przysparza mi mnóstwo problemów, bo po prostu ciężko je wytuszować w ten sposób, żeby nie odbić sobie wszystkiego pod brwiami. ;) Ten tusz radzi sobie z tym całkiem nieźle, ładnie pogrubia i podkręca. Efekty jego pracy pokazywałam Wam #TUTAJ, a jeśli jeszcze nie macie karty klienta w Yves Rocher, to naprawdę warto ją założyć - otrzymacie go wtedy zupełnie za darmo! O szczegółach pisałam #TUTAJ.
2. Emily - kredka do oczu (turkus)
No dobra, może nie jest to klasyczny turkusowy kolor, ale chyba najbliżej mu właśnie do tego odcienia. :) Kredki Emily są bardzo tanie - w osiedlowych drogeriach kosztują 4 złote - a naprawdę bardzo je lubię. To druga w mojej kolekcji i myślę o kolejnych. Dzięki niej przekonałam się do kolorowych kresek na powiekach zamiast tradycyjnego czarnego linera. O dziwo kolor ten całkiem nieźle współgra z moją bliżej niezidentyfikowaną tęczówką. ;)
I to by było na tyle z moich wakacyjnych miłości. :) Żadna z nich nie jest przelotna i każdy produkt - no, może prócz tuszu - mam zamiar kupić ponownie.
Znacie któregoś z moich ulubieńców? Co Wam szczególnie dobrze służyło latem? Piszcie! :)
A moich ULUBIEŃCÓW WIOSNY możecie zobaczyć #TUTAJ.
P.S
Planner powinien się jeszcze pojawić w tym tygodniu! ;)
Bardzo fajne produkty na pewno część z nich przetestuje :)
OdpowiedzUsuńObserwuje od dziś :)
Cieszę się bardzo! :)
UsuńOj, mam nadzieję, że z Alberto polubię się tak samo! :)
OdpowiedzUsuńkiedyś chciałam kupic "Marion - Kuracja z olejkiem arganowym", ale jakoś skład mnie nie przekonał...może kiedyś się skuszę. W razie czego wyrzucenie 4 zl do kosza nie boli tak bardzo ;)
OdpowiedzUsuńA mnie właśnie o tę masę silikonów chodzi - bez nich moje włosy latają jak chcą, a i muszę przyznać, że dzięki takim silikonowym serum moje końcówki wytrzymują ładnych kilka miesięcy bez cięcia. Lepsze 4 złote na takie cuś niż 40 na suplement chroniący włosy przed zabiegami chemicznymi i termicznymi, no nie? :D
UsuńA ja ma wrażenie, że moje kudły bardziej się puszą po takich wynalazkach typu Marion z opisu powyżej tzn przez pierwsze godziny jest ok a potem - siano :D ale 4 zł nie nadszarpną zbytnio mojego portfela więc mogę spróbować ;)
UsuńJak masz puchacze z natury to faktycznie ciężka przeprawa, ja dopiero po jakimś roku ogarnęłam, co u mnie robi szopę i jak się z nimi obchodzić xD
UsuńMam ten balsam do włosów i u mnie jakoś się nie sprawdza. :<
OdpowiedzUsuńJest bardzo lekki więc faktycznie może nie przypasować :< Mnie dobrze służył jako pierwsze O, oraz jako drugie z dodatkiem olejku :)
UsuńNa następne lato napewno zakupię wodę termalną! Obowiązkowo! ;)
OdpowiedzUsuńJak dla mnie rzecz niezastąpiona! :)
UsuńJak byłam byłam z UK obkupiłam się w produkty Alberto Balsam i u mnie były kompletną porażką :-(
OdpowiedzUsuńO kurcze, jednak co włos to obyczaj. Moje są bardzo cienkie, więc takie rzadkie, lekkie odżywki na co dzień bardzo się im pasują, ale zdaję sobie sprawę, że włosy przesuszone i zniszczone, albo po prostu wysokoporowate nie byłyby z nich zadowolone.
UsuńKredki z emily bardzo lubię, a jaki wybór kolorków mają! Mam fioletową, brązową i czarną, a teraz marzy mi się przez Ciebie jakiś turkus ;)
OdpowiedzUsuńMój drugi egzemplarz to brąz i właśnie marzy mi się fiolet! :) O tak, kolorów to jest od zatrzęsienia :)
UsuńSylveco z reguły ma dobre produkty.
OdpowiedzUsuńTestowałam tylko to mleczko i mam ogromną ochotę na więcej :)
UsuńWodę Uriage uwielbiam <3
OdpowiedzUsuńWidzę, że nie jestem sama :)
UsuńJuż jakiś czas temu zaciekawiłaś mnie tą malinową odżywką i coraz bardziej mam na nią ochotę.
OdpowiedzUsuńJak widac po komentarzach nie wszystkim odpowiada, ale jest na tyle wszechstronna, że można ją zużyć do tuningów czy nawet jako b/s :)
UsuńJa ostatnio zrobiłam zakupy na zsk, wiec juz teraz nie bede zamawiac tego hydrolatu, a szkoda... poczekam na wpis o nim ;).
OdpowiedzUsuńNa pewno więcej o nim napiszę w poście o pielęgnacji twarzy :)
UsuńO kilku produktach to pierwszy raz słyszę :) A Sylveco jakoś nie może wpaść w moje łapki :)
OdpowiedzUsuńStacjonarnie o nie niestety ciężko :<
UsuńMam ten tusz z Yves Rocher i u mnie sprawdza sie średnio ale to dlatego że mam dość krótkie rzęsy; )
OdpowiedzUsuńU mnie spisuje się całkiem w porządku, ale niestety, im dłużej otwarty, tym gorzej :<
UsuńŚwietni ulubieńcy :) Ostatnio pofatygowałam się do Tesco po tą odżywkę (lecz chciałam inny zapach) i ani śladu po kosmetykach tej firmy... Wodę termalną Uriage mam i była dla mnie wybawieniem w upalne dni. Kochana, czekam z niecierpliwością na post o notatniku DIY :)
OdpowiedzUsuńBuziaki :*
Ja też widziałam ją tylko w jednym, takim wielkim Tesco. W kilku mniejszych Alberta nie widzieli :< O rany, mam nadzieję, że się spodoba!
UsuńNie znam i nie miałam żadnego z Twoich ulubieńców :)
OdpowiedzUsuńW takim razie wszystkich serdecznie polecam! :)
UsuńSporo tych ulubiencow, chetnie przygarnelabym wszystko ;) Najchetniej jednak odzywke i hydrolat. Czeka mnie zamowienie polproduktywne (nadal ;)), wiec moze sie na niego skusze :)
OdpowiedzUsuńU mnie spisywał się bardzo ładnie, a do tego ma taki delikatny, ciekawy zapach :)
UsuńSzkoda, że tego kremu odżywczego na noc nigdzie nie widziałam bo uwielbiam rosyjskie kosmetyki :)
OdpowiedzUsuńJest naprawdę wart uwagi! :)
Usuńoddaj wszystko :D
OdpowiedzUsuńhaha, pewnie :D
UsuńŚwietne produkty. Mam serum do końcówek z Mariona:) jest ekstra!
OdpowiedzUsuńNie skleja i jest tanie - czego chcieć więcej? :)
UsuńMiałam kiedyś to serum z Mariona :)
OdpowiedzUsuńI jak się spisywalo? :)
UsuńWoda uriage i maskara YR były również moimi ulubieńcami :) chociaż teraz pod koniec swojego żywota maskara mnie trochę wkurza bo odbija mi się pod oczami, wrrr.
OdpowiedzUsuńWłaśnie mnie też zaczyna to dokuczac...
UsuńTeż mam tą kredkę z emily- identiko! ;D I również podobny kolor oczu który definiuję na zielony chodź obwódka jest niebieskawa czy coś w tym stylu. Maluję nią i górną i dolną powiekę. Przy dolnej świetnie się sprawdza taka bardzo delikatna kreska po rzęsach- odświeża spojrzenie ;)
OdpowiedzUsuńTeż używam jej w ten sposób, jest cudowna :)
Usuńja juz wiele dobrego słyszałam na temat tego kremu do twarzy, więc na pewno będzie mój!
OdpowiedzUsuńWarto, warto! :)
Usuń