Hej! :) Dzisiejszy post sam się Wam doda, podczas gdy ja najprawdopodobniej będę robić coś, co uniemożliwiłoby mi pisanie w tym czasie. :D Mam nadzieję, że uda mi się tu zajrzeć w trakcie weekendu, a póki co zostawiam Was z recenzją tego oto masełka, na które chcicę miałam już od ładnych kilku miesięcy. Wreszcie uległam. Jest grzechu warte?
Masełko zamknięte jest w wytrzymałym słoiczku, które bez uszczerbków jest w stanie przetrwać podróż w walizce. Ma gęstą, zbitą konsystencję prawdziwego masła. Nabierając na palec naprawdę odrobinkę produktu, spokojnie można wysmarować całą łydkę, co czyni go szatańsko wydajnym. Kosmetyk ma lekko różowawy kolor, który mnie kojarzy się z malinową mambą. A zapach... Zapach okazał się dla mnie małym rozczarowaniem. Używałam kilkukrotnie olejku pod prysznic z tej właśnie serii, który mnie po prostu porwał swoim aromatem! Liczyłam na dokładnie te same wrażenia i w tym wypadku. Moje marzenia o cudownie pachnącym balsamie niestety jeszcze się nie spełniły.
Zapach masełka jest słodki, owocowy, ale w moim mniemaniu nieco mdły. Brakuje w nim czegoś orzeźwiającego. Spodoba się miłośnikom naprawdę porządnych słodkości. W moim przypadku umila aplikację produktu, ale na pewno znajdzie się sporo osób, którym tak mocny i tak słodki zapach po prostu nie będzie odpowiadał.
A co ze składem? Ano, przedstawia się on następująco. Wrzucając do koszyka ten produkt byłam w pełni świadoma tego, że już na czwartym miejscu w składzie siedzi parafina. Nie żeby mi się to jakoś bardzo podobało, ale w ostateczności stwierdziłam, że na lato przyda się taki oblepiacz. Obecność oleju mineralnego rekompensuje mi masło shea na drugim miejscu, i to właśnie ono ( + marzenia o pięknym zapachu) zachęciło mnie do kupna tego masełka.
Najważniejsze, jak masełko sprawdza się w akcji? Wygładza skórę, po aplikacji staje się ona miękka w dotyku. Zapach utrzymuje się niemal do kolejnego mycia, co może być tak bardzo wadą, jak i zaletą. Dobrze się rozprowadza, dzięki czemu aplikacja jest szybka i bezproblemowa. Niestety, po niej trzeba chwilę poczekać z ubraniem się, ponieważ produkt nie wchłania się zbyt szybko. Moja skóra, nawet po depilacji, w żaden sposób nie protestowała po zetknięciu się z tym kosmetykiem. Nie zaobserwowałam żadnych podrażnień, nic nie piekło i nie swędziało. Masełko bardzo przyjemnie ochładza zaczerwieniania po całym dniu na słońcu.
A teraz zagadka, który z tych produktów jest większy? Biorąc do ręki słoiczek Tutti Frutti w Rossmannie byłam przekonana, że ma z 350 ml i że w takim układzie opłaca się zapłacić za niego 14 złotych. Dopiero później zorientowałam się, że w rzeczywistości masełka jest jedynie 275 ml, a to dokładnie tyle, ile przedstawionego obok #Kallosa Color! Marketing jednak robi swoje, pudełeczko Farmony wydaje się dużo większe i cięższe. Nauczka na przyszłość? Zawsze sprawdzać nie tylko skład, ale i objętość kosmetyku. ;)
Słowem podsumowania, mam wobec tego produktu mieszane uczucia. Z jednej strony po nałożeniu go na skórę jest ona miękka i przyjemna w dotyku, z drugiej jednak strony... zapach nie ten, i objętość wcale nie taka duża. Na szczęście tę ostatnią wadę nadrabia wydajnością, a zapach... Może po prostu ja się za bardzo rozmarzyłam. Z pewnością polecam go miłośnikom prawdziwie słodkich zapachów.
Miałyście ten lub inny Tutti Frutti? Jak sprawował się na Waszych ciałkach? :)
Mam peeling z Tutti Frutti, mango i coś tam. Dla mnie fajny raz na jakiś czas, ale wolę produkty bez oblepiacza w składzie :) Szkoda że zapach Ci się nie sprawdził :<
OdpowiedzUsuńWłaśnie nic mnie tak w tym produkcie nie wkurza, jak ten zapach. :<
Usuńmialam od tutti frutti peeling i byl taki sobie, ale za to mial obledny zapach <3
OdpowiedzUsuńJa za zapach olejku po prysznic w tym maśle dałabym naprawdę wiele. :<
UsuńA ja go miałam (ale wydaje mi sie że teraz zmienili opakowanie, bo ja miałam chyba jakieś inne - niższe :P) i bardzo miło go wspominam był moim ulubieńcem! :)
OdpowiedzUsuńTak po prawdzie to u mnie też spisuje się calkiem nieźle, no ale zapach mnie zawodzi za każdym razem, gdy odkręcam słoiczek. :<
UsuńTrzymam się z dala od wszystkiego co ma w nazwie masło, te które miałam były jak kostka smalcu :P tłuste i niezbyt dużo radochy miałam z używania
OdpowiedzUsuńTen osobnik ma akurat całkiem przyjemną konsystencję, choć fakt. Balsamy lepiej się rozsmarowują.
UsuńMiałam masełko cynamonowe i... nie mogłam znieść jego zapachu. Był zdecydowanie za silny i za trwały. Użyłam kilka razy i oddałam go siostrze mojego M. Ale zapowiadał się ciekawie jeśli chdozi o działanie:)
OdpowiedzUsuńO rany, jeśli tak mocno pachniało cynamonem, to wcale się nie dziwię. o.o
UsuńJa mam peeling Tutti Frutti ;)
OdpowiedzUsuńOdkąd zrobiłam swój pierwszy peeling z soli do kąpieli, do za tymi sklepowymi nawet się nie rozglądam. :D
UsuńJaja z tym opakowaniem. To tak samo jak wielkie kartony kremów pod oczy a w środku niewielkie tubeczki ;)
OdpowiedzUsuńPół kartonu - pudełeczko, pół pudełeczka - produkt. Gorzej, niż z czipsami. :<
Usuńnie miałam go ale jestem ciekawa tego połączenia zapachowego;)
OdpowiedzUsuńDużo lepiej wypada w olejku pod prysznic z tej samej serii. :<
UsuńPosiadam już drugi peeling z tej marki, ponieważ bardzo je pokochałam. Mam sól do kąpieli zapachu twojego masełka. Masło też posiadam ( właściwie od wczoraj- zapłaciłam za nie 10 zł) o zapachu owoców leśnych. Zapach dosyć słodki, ale ogólnie bardzo podobają mi się kosmetyki tej firmy :)
OdpowiedzUsuńFaktycznie, pokaźna kolekcja. :)
Usuńsprawdzaj objętość! nie daj się robić w konia, mała :D
OdpowiedzUsuńObiecuję poprawę. :D
UsuńJa uzywam musu melon i arbuz tutti frutti i jestem zadowolona ;)
OdpowiedzUsuńO, tego zapachu nawet nie widziałam. :c
UsuńLubię zapaszki farmony Tutti Frutti :) Nie miałam jeszcze ich masełek
OdpowiedzUsuńDo tej pory też mnie bardzo miło zaskakiwały, a tu taki klopsiak. :<
Usuńktoś powiedział 'słodkości' ?? chcę go!
OdpowiedzUsuńHaha, też myślałam, że lubię słodkie zapachy. Teraz to już sama nie wiem. :D
Usuńutrzymuje się do następnego mycia? wyprobowalabym to chętnie!
OdpowiedzUsuńJa go tam czuje, ale ostatnio jestem mocno przewrażliwiona na zapachy. ;)
UsuńChyba nie polubiłabym się z tym masłem do ciała, nie przepadam za owocowymi zapachami w kosmetykach:)
OdpowiedzUsuńW takim razie stanowczo odradzam. :D
Usuńmiałam kiedyś wersję karmelową (?) i była całkiem okay, ale bez fajerwerków :)
OdpowiedzUsuńO rany, to dopiero musiała być słodycz. o.O
UsuńJak dla mnie to masełko odpada w przedbiegach, precz z parafiną :P Za podobną cenę wolę chyba jednak Isanę sobie kupić, o.
OdpowiedzUsuńDałam mu szanse, bo liczyłam na zapach. Zawiodłam się, ale jeśli chodzi o parafinę, to w lecie jest ok. Przynajmniej uniknęłam stałego punktu każdych wakacji, czyli wysuszonej skóry na nogach. ;)
UsuńAkurat dla mnie parafina jest czymś czego wystrzegam się jak tylko mogę. Akurat moja skóra nie przesusza się szczególnie latem, może dlatego, że unikam słońca :)
UsuńU mnie właśnie zawsze po basenie czy jakimś przejściu się po plaży skóra się potwornie wysusza. Balsam z parafiną trochę od tego chroni, ale wiadomo, że sprawy nie załatwi i i tak raz za czas trzeba nałożyć coś prawdziwie odżywczego. :)
Usuńmam zestaw w tym zapachum mm :D muszę zacząć używać, nie odstrasza mnie parafina w produktach do ciała ;)
OdpowiedzUsuńMnie też jakoś nieszczególnie. :)
Usuń