Jakiś czas temu do pielęgnacyjnej rodziny firmy Nivea dołączyły płyny micelarne - dla cery normalnej i mieszanej, suchej oraz wrażliwej i nadwrażliwej. Jako przykład klasycznego nadwrażliwca ze skłonnością do atopowych wykitów wybrałam do testów tę ostatnią wersję.
Z produktami do demakijażu mam naprawdę sporawy problem. Zdecydowana większość testowanych przeze mnie miceli podrażniała mi oczy, po niektórych czułam pieczenie także na policzkach. Dwufazówek unikam jak ognia - wszystkie robią mi piekło pod powiekami. Za olejkami czy mleczkami też nie bardzo przepadam - bardzo nie lubię tej tłustej warstewki jaką pozostawiają. Po ich użyciu czuję się jeszcze bardziej brudna niż przed demakijażem i odczuwam potrzebę natychmiastowego umycia twarzy. Jak zatem spisał się nowy płyn Nivea?
Zacznijmy od spraw technicznych. Producent przygotował dla nas 200 mililitrową buteleczkę z grubego plastiku z zatyczką. Przewoziłam ją wielokrotnie w torbie i kufrze i nigdy się nic złego się nie stało, za co ogromny plus.
Sam płyn to przeźroczysta substancja o konsystencji wody, czyli nic nowego. ;) Skład przedstawia się następująco:
Aqua, PEG-40 Hydrogenated Castor Oil, Vitis Vinifera Seed Oil, Panthenol, Glyceryl Glucoside, Glycerin, Sorbitol, Decyl Glucoside, Poloxamer 124, Polyquaternium-10, Disodium Cocoyl Glutamate, Citric Acid, Sodium Chloride, Sodium Acetate, Propylene Glycol, 1,2-Hexanediol, Trisodium EDTA, Phenoxyethanol.
Czyli dość typowo jak na kosmetyk tego typu. Jak poradził sobie z demakijażem mojej wrażliwej cery?
Jak widać na zdjęciu, zużyłam pół butelki. I dalej nie potrafię powiedzieć, czy ten produkt lubię czy nie. Jednego dnia paskudnie szczypie mnie w oczy, innego wszystko zmywa gładko i bez płaczu. Jedno trzeba mu przyznać - radzi sobie naprawdę nieźle z kosmetykami ciężkiego kalibru - foliowymi cieniami, żelowym eyelinerem czy wodoodpornym tuszem. I chyba wszystko zależy od tego, co próbuję nim zmyć. Delikatny makijaż schodzi bezproblemowo, ale przy mocniejszym często pojawia się szczypanie.
Na szczęście lepiej już radzi sobie z demakijażem twarzy - podkład, puder, nawet ciężkie kamuflaże schodzą bez problemu, nie pozostawiając podrażnień ani tłustego filmu.
A Wy, miałyście już okazję testować nową serię Nivea? Jeśli macie podobne problemy do moich - wiecznie szczypiące oczy i wrażliwe policzki - koniecznie polećcie mi swoich faworytów do demakijażu!
Ściskam!
Nie jestem przekonana do kosmetyków Nivea'i. Jako nastolatka bardzo lubiłam ich toniki i żele z granulkami. Bardziej lubię jednak Garnier'a ;)
OdpowiedzUsuńJa Ci polecam zakup olejku do demakijażu z Resibo. ;) Dołączona jest do niego ściereczka z mikrofibry, którą usuwasz olejek wraz z makijażem. Nigdy po nim nie czułam tłustej warstwy i nie miałam uczucia niedomycia cery. :)
OdpowiedzUsuńKusi mnie ten płyn micelarny- ostatnio o nim bardzo głośno :)
OdpowiedzUsuńja używam chusteczek nawilżających ; )
OdpowiedzUsuńOstatnio mnie wszystko szczypie w oczy, więc przerzuciłam się na zmywanie olejem :)
OdpowiedzUsuń