środa, 4 marca 2015

146. Joanna Rzepa - efekty dwumiesięcznej kuracji





Hej! Przyszedł czas na recenzję, na którą kilka z Was czekało. :) Dziś przedstawię Wam wyniki niespełna dwumiesięcznej kuracji wcierką Joanna Rzepa. Jak już nieraz wspominałam, założyłam sobie, iż w 2015 roku mocno postawię na zagęszczenie włosów. Dość sporo z nich straciłam pod koniec ubiegłego roku a także w czasie wakacji, dlatego bardzo chciałabym, aby w ich miejsce jak najszybciej wyrosły nowe włoski. Czy Joanna pomogła mi w realizacji tego planu? Jakie efekty zaobserwowałam na swojej głowie? Serdecznie zapraszam. :)




Byłam bardzo skrupulatna i starałam się notować swoje obserwacje podczas całej kuracji. Dzięki temu raczej nic nie uleciało mi z głowy. Niestety, jakiś wyjątkowo złośliwy chochlik (czyli pewnie ja sama nie wiedzieć jak i kiedy) usunął mi zdjęcia z telefonu przedstawiające zakola w dniu rozpoczęciu kuracji. Nie mniej jednak materiał, który udało mi się zgromadzić i tak dość dobrze obrazuje zmiany, jakie zaszły na mojej głowie. :) Nie przedłużając, zacznijmy!

Kurację rozpoczęłam 7 stycznia, startując z długością 60,5 cm. W pierwszych dniach odnotowałam mocne, acz przyjemne mrowienie zarówno podczas masażu, jak i kilka dłuższych chwil po nim. W ciągu pierwszego tygodnia nie zauważyłam zmian w ilości wypadających włosów.

Po około 10 dniach coś ruszyło - skóra głowy mrowiła o wiele mniej, już tylko przy aplikacji wcierki, za to zauważyłam widocznie mniejsza ilość wypadających włosów. Różnica z końcem roku a z sytuacją z około 17 stycznia była ogromna. Włosy wypadały tylko podczas szczotkowania. Przy myciu nie wyciągałam już kłębków włosów z odpływu, nie zostawały mi na palcach przy nanoszeniu szamponu. Bardzo mnie to ucieszyło i z jeszcze większym zapałem wcierałam wcierkę nadal.

Wcierałam tak przykładnie i tak zachłannie, że 22 stycznia, czyli 15 dni po rozpoczęciu kuracji skończyłam pierwsze opakowanie. Dwa tygodnie na wcierkę to niewiele i sama nie spodziewałam się, że tak szybko jestem w stanie zużyć taki produkt. Fakt faktem, ani trochę jej nie żałowałam i wcierałam bardzo długo i dużo. Tak oto 22 stycznia rozpoczęłam drugie opakowanie. 







Wtedy też zauważyłam, że widocznie zmniejszyło się przetłuszczanie włosów. Od jakiś dziewięciu lat myję głowę codziennie i nadal muszę to robić, jednak wieczorem włosy wciąż wyglądają na świeże. Przetłuszczają się dopiero rano, podczas gdy przed rozpoczęciem kuracji na nieświeże wyglądały już około godziny 20 (czyli jakieś 24 godziny po myciu). Oznacza to, że Joanna przedłużyła świeżość moich włosów o jakieś 8 godzin. Nadal utrzymało się też zmniejszone wypadanie. 

10 lutego natomiast coś się załamało i włosów znów poleciało nieco więcej. Nie była to taka ilość, jaką obserwowałam pod koniec roku, jednak na pewno nieco więcej, niż w styczniu. Nie wiem, jaka była tego przyczyna, ale raczej nie oskarżałabym o to Joanny. Może coś innego mi zaszkodziło, ponieważ po kilku dniach wypadanie znów zmniejszyło się do wartości z końca miesiąca. 

Drugą buteleczkę skończyłam 20 lutego. Oznacza to, że wcierkę stosowałam nieprzerwanie przez miesiąc i dwadzieścia dni. Do wczoraj nie używałam żadnego innego produktu, postanowiłam dać sobie i skórze trochę czasu na odpoczynek.

Jakie inne efekty zauważyłam, poza tymi, które opisałam Wam powyżej? 

Bejbiki! Wreszcie, pierwszy raz w życiu doczekałam się wysypu babyhair! :) Są wszędzie, zwłaszcza przy skroniach i nad karkiem. Jak wspomniałam, niestety zdjęcie przed rozpoczęciem kuracji gdzieś mi wcięło, ale i tak co nieco Wam pokażę:





Widać, że na zdjęciu z końca stycznia włoski przy zakolach są dość krótkie, ale są. Wierzcie mi na słowo - przed rozpoczęciem kuracji nie mogłam sobie tak wydzielić tego krótszego pasma, bo po prostu go nie było! Albo były, ale na tyle malutkie, króciutkie i cieniutkie, że ich nie widziałam.

Na zdjęciu z końcówki lutego (a więc niecały miesiąc po wykonaniu pierwszego) widać, że pasmo tych włosków dużo urosło i zaczęło nawet tworzyć falę. ;) Do tego obszar przy zakolach jeszcze bardziej się zagęścił - nie prześwituje już tyle skóry, a lutowe zdjęcie specjalnie wykonywałam na dwudniowych włosach. Inaczej moja włosowa młodzież jest tak niepokorna i zbuntowana, że fruwa wszędzie dokoła i ciężko ją złowić. ;)

Podobnie sprawa wygląda na karku - tam też włosy widocznie się zagęściły, pojawiły się nowe i bardzo szybko urosły. Niestety, nie potrafiłam zrobić sobie wyraźnego zdjęcia od tyłu, jednak efekt już takich podrośniętych i bardzo rozszalałych babyhairsów widać na tych zdjęciach z dzisiaj:






Tosterowa jakość, ale widać, co się dzieje za uszami i przy szyi. Szaleństwo. :)




Wersja skrócona dla leniuszków. Efekty niespełna dwumiesięcznej kuracji:
  • zmniejszone wypadanie włosów - od dwóch tygodni nie wcieram już Joanny, a wypadanie wciąż jest wyciszone
  • ogromny wysyp nowych włosków, głównie przy zakolach i na karku, ale czuję je pod palcami także na całej głowie
  • przedłużona świeżość skóry głowy o około 8 godzin, ale... *
  • przyrost: +/- 3 cm w dwa miesiące

*Wcierkę aplikowałam tylko na wilgotną i czystą skórę głowy po myciu. Przy wcieraniu między myciami na suchych włosach powodowała efekt nieświeżych włosów. 

Przyrost nie jest szczególnie imponujący, ale to nie na nim najbardziej mi zależało. To, co było moim priorytetem, a więc zahamowanie wypadania i wyhodowanie moich włosków - jak najbardziej Joannie się udało! :) 

Z kwestii technicznych: Wcierka ta ma absolutnie najlepszy dozownik, z jakim się spotkałam. Bardzo wygodnie z jego pomocą aplikuje się produkt, można dotrzeć wszędzie bez konieczności zabawy ze strzykawką. Joanna Rzepa ma 150 ml objętości i można ją kupić za około 9 złotych w Super Pharmie, niektórych aptekach i mniejszych, osiedlowych drogeriach. Skład przedstawia się następująco:

Aqua, Alkohol Denat., PEG-75 Lanolin, Raphanus Sativus Extract, Urtica Dioica Extract, Arcitium Lappa Extract, Humulus Lupulus Extract, Glycogen, Glycerin, Niacinamide, Panthenol, Menthol, Allantoin, Laureth-10, Citric Acid, Parfum, Benzyl Salicylate, Butylphentyl Methylpropinal, Citronellol, Hexyl Cinnamal, Limonene, Linalool, Dmdm Hydantoin, Methylchloroisothiazolino ne, Methylisothiazolinone







Od poniedziałku rozpoczynam wcieranie kolego produktu z mojej listy. Postawiłam na Seboradin Niger - na razie jestem na etapie prób uczuleniowych i na szczęście, mimo moich obaw, skóra głowy nie protestuje. Za jakiś czas możecie spodziewać się podobnego podsumowania, ale z Seboradinem w roli głównej. :)

Używałyście Joanny? Jak spisywała się na Waszych głowach?


Warto zaglądnąć też tutaj:

35 komentarzy:

  1. Niestety u mnie ten produkt zwiększył wypadanie wlosow a porostu nie przyspieszyl :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kurczę, szkoda. Jednak świat byłby zbyt piękny, zbyt nudny, a my nie miałybyśmy co robić, gdyby każdy kosmetyk działał na wszystkich tak samo :< :D

      Usuń
  2. Ja skończyłam wcierać kozieradkę więc czas na coś nowego :) i tym postem utwierdziłaś mnie tylko w tym, że muszę w końcu kupić tą wcierkę ! ;d i ja bym chciała ograniczyć wypadanie, przetłuszczanie i burze babyhair oczywiście ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ile wytrzymałaś z tym śmierdziuszkiem? :D Mam nadzieję, że Ty też będziesz zadowolona z Joaśki! :)

      Usuń
    2. pierwszy raz udało mi się aż tak długo, bo wytrzymałam miesiąc ;d Miałam kilka podejść wcześniej do niej, ale wytrzymywałam najdłużej 2 tygodnie ;d ale to właśnie po Twoim poście postanowiłam też zacząć systematycznie coś wcierać i pod ręką miałam kozieradkę. Oczywiście zdarzyły się np weekendy gdzie nie miałam możliwości wcierać tego śmierdziela ale wtedy szła w użycie woda brzozowa ;) teraz chwila przerwy i jak tylko kupie Joanne to znów zaczynam ;d

      Usuń
  3. Ale świetnie, że się sprawdziła! :) Ja jeszcze nie miałam okazji jej wypróbować, ale czytałam sporo sprzecznych informacji. Mimo to, chciałabym spróbować :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No niestety z wcierkami bardzo często jest tak, że działają baardzo różnie. Jantar jest chyba najlepszym przykładem. ;)

      Usuń
  4. U mnie Seboradin ładnie ograniczył wypadanie. Na początku myślałam, że nie spowodował przyrostu, ale po jakimś czasie zauważyłam właśnie stado bejbików i w zasadzie jemu mogę to przypisać, bo nic szczególnego nie używałam więcej w tamtym okresie.

    Rzepę będę musiała wypróbować, bo wielu osobom pomaga, a jeszcze nie miałam okazji sprawdzić tego na sobie :) Zależy mi właśnie na zmniejszeniu zakola :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Super efekty :) Ja zaczęłam wcierać Rzepę od 1.03 i mam nadzieję, że efekty u mnie będą podobne :)

    OdpowiedzUsuń
  6. seboradin niger miałam i polecam :)

    OdpowiedzUsuń
  7. ciekawe jaki bedzie efekt u mnie zrobiłam sobie mgiełkę z rzepy:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja używam Jantar, ale ta wcierka również będzie moja! :D Zachęciłaś jeszcze badziej :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Jak już pewnie wiesz, mam ją na stanie, ale jeszcze nie używałam. Czekam, aż włosy zaczną więcej wypadać, bo po aktywnym serum na porost włosów Babuszki Agafii nic mi póki co nie leci z głowy ;) Fajnie, że się u Ciebie sprawdziła ta wciereczka. Mimo wszystko mam nadzieję, że wystarczy mi produktu na co najmniej miesiąc :)

    OdpowiedzUsuń
  10. W następnym tygodniu się po nią wybieram! :D

    OdpowiedzUsuń
  11. No i teraz mnie przekonałaś że w koncu muszę gdzieś kupić tą wcierkę ! Mam problem z wypadaniem, moze nie w ogromnych ilościach lecz jednak niepokoi mnie to. Mam nadzieje ze znajdę tą wcierkę u mnie w mieście i mi takze pomoze :)

    OdpowiedzUsuń
  12. 3 cm w 2 miesiące to nie jest jakiś spektakularny efekt prawdę mówiąc, super, że jest sporo bejbików, ale mnie czasami one strasznie denerwują, bo przy upięciach kiepsko wyglądają... Kiedyś stosowałam Rzepę i również nie przyczyniła się specjalnie do przyrostu, trochę zahamowała wypadanie, ale przyrost był średni

    OdpowiedzUsuń
  13. Wow wow wow! :) efekty powalajace, chyba zama sie za nia rozgladne :)

    OdpowiedzUsuń
  14. zazdroszczę u mnie nie dała tak fajnych efektów : c

    OdpowiedzUsuń
  15. U mnie bardzo się sprawdził :)przede wszystkim przedłużył świeżość włosów :) lubię teraz czasami do niego wracać :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Nie stosowałam nigdy wcierek, ale chyba muszę zacząć, bo moje włosy potrzebują jakiegoś porządnego wzmocnienia ;)

    OdpowiedzUsuń
  17. nie używałam tej wcierki i nawet o niej nie słyszałam :) obecnie stosuję Capitavit i jestem zadowolona :)

    OdpowiedzUsuń
  18. zazdroszczę efektów :) Już samo opakowanie jest super!

    OdpowiedzUsuń
  19. ileż nowiuteńkich! ja mam zamiar wypróbować tę wcierkę :-)

    OdpowiedzUsuń
  20. łooo ładnie poszalały :) mi na szczęście rosną jakieś 2,5-3cm na miesiąc ale tak standardowo :D

    OdpowiedzUsuń
  21. Piekny wysp bejbikow, gratuluje Kochana :) Super, ze rowniez z wypadaniem sobie poradzila. Ja po pierwszym podejsciu oddalam siostrze, niestety skora glowy mocno sie "zbuntowala" ;(

    OdpowiedzUsuń
  22. Nakręciłaś mnie na tę wcierkę, ale gdy zobaczyłam alkohol w składzie... Nie, to nie jest wcierka dla mnie :(

    OdpowiedzUsuń
  23. Mam zamiar ją wypróbować w najbliższym czasie. Jestem ciekawa jak u mnie się spisze.

    OdpowiedzUsuń
  24. Like your blog very much! It was so interesting to read your posts and also I’d like to say that you have beautiful photos! I know that it requires so much time to update blog, but keep doing it!)
    I’ll be happy to see you in my blog!)

    Diana Cloudlet
    http://www.dianacloudlet.com/

    OdpowiedzUsuń
  25. Mam tak gęste włosy, że chyba nie potrzeba mi ich jeszcze więcej :D Ale jeżeli będę miała kiedyś problem z nadmiernym wypadaniem, koniecznie ją wypróbuję. Super, że u Ciebie się sprawdziła i przyniosła oczekiwane efekty, które są bardzo widoczne, szczególnie przez zagęszczenie włosów na skroniach :)

    OdpowiedzUsuń
  26. Ja ie mogę się przemóc do jej zapachu...

    OdpowiedzUsuń
  27. Ale u Ciebie szybko zeszło! Mi po miesiącu ubyło 1/4 buteleczki! Lubię jednak :D i zapach jest cudny. I działanie :) Ale jeszcze muszę potestowac nim napiszę recenzję :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze jedno. Rzepka ma 100ml :D nie 150!

      Usuń
    2. Ja uzywam tydzień dopiero a już nie ma 1/3 buteleczki :D

      Usuń
  28. U mnie rzepa z Joanny również się sprawdziła :) Również mam wiele baby hairów ;) I troszkę wolniej się przetłuszczają ;) Pozdrawiam! ;)

    OdpowiedzUsuń
  29. Takie same właściwości mają kosmetyki firmy FAROUK mają tylko wadę są droższe ale znalazłam super sklep w internecie BOSCO DESIGN i tam ceny fajne

    OdpowiedzUsuń

Serdecznie dziękuję za każdy komentarz! To ogromna nagroda i motywacja! :) Bardzo proszę - jeśli komentujesz jako Anonim, podpisz się. Fajnie wiedzieć, kto poświęca mi czas na zostawienie po sobie paru słów. :)

Na pytania odpowiadam bezpośrednio pod postami. Jeśli zależy Ci na szybkiej odpowiedzi - pisz śmiało na bubijum@gmail.com! :)



Komentarze służące tylko reklamie są usuwane. Wklejanie linków jest zbędne.

Linkin