czwartek, 5 czerwca 2014

47. Drobne Sukcesy Pielęgnacyjne: Ograniczone czesanie włosów.









Cześć! :)
Pomysł na tę serię powstał już dość dawno, jednak jakoś tak wyszło, że do tej pory nie udało mi się nic takiego napisać. Odkąd bardziej dbam o siebie, o twarz i to co, co mi na głowie zostało zauważyłam, że drobna zmiana może dać naprawdę duże efekty. Kilka takich małych dobrych nawyków pomogło mi wyeliminować puszenie, przetłuszczanie się cery, przedłużyć trwałość lakieru i makijażu.. i kilka tam jeszcze pierdółek by się znalazło. :) Jest to przeciwieństwo #TEGO wpisu, w którym opowiedziałam Wam o błędach, które wciąż popełniam - nawiasem... nauczyłam się zmywać porządnie oczy! :D



A teraz łapki w górę, kto lubił się czesać, jak był mały? Tak, ja też przeżywałam horror codziennie rano. Zwłaszcza, że moja mama ma niespełnione fryzjerskie zapędy i gdy tylko miała chwilę czasu, uwielbiała wyrażać swoje emocje na mojej głowie. I tak paradowałam, biedna mała Bu, ze wzorem paletki tenisowej, z dwudziestoma mikroskopijnymi francuzami, z koczkami, kwiatuszkami i innymi wymyślnymi fryzurami. Kiedyś pani w zerówce mnie zapytała, czy mama jest fryzjerką. Odpowiedziałam: "Nie, mama jest kucharką i sprzątaczką!" (czytaj: nie pracuje i zajmuje się domem :D)

Kiedy podrosłam i zaczęłam się bardziej troszczyć o to, jak wyglądam, nadal czesałam się codziennie. Bo jak to tak, rano wyjść rozczochranym z domu. Z biegiem czasu zaczęłam robić to coraz częściej, aż wreszcie jakieś trzy lata temu od szczotki byłam niemal uzależniona. Moje włosy zawsze straszliwie się puszyły, a rozczesanie ich niwelowało problem. Na dwadzieścia minut. A potem zostałam Włosomaniaczką i...

I nic się nie zmieniło. Z tym, że przestałam rozczesywać włosy po myciu, a robiłam to dopiero rano, bo przecież: nie wolno czesać prostych włosów na mokro, a kręconych na sucho. Jasna sprawa, przecież proste mam. Zaczęłam więc czesać włosy tylko i wyłącznie na sucho, nadal po kilka razy dziennie, ale nie w maniakalnych ilościach. Jak jest teraz?






Mimo kilku miesięcy olejowania, nakładania masek i ogólnego dbania o włosy, one nadal strasznie się puszyły. I wtedy mnie oświeciło. A może ona, kurna, jednak trochę kręcone są?

Zmiana sposobu traktowania moich włosów okazała się strzałem w dziesiątkę. Choć moje włosy naturalnie tworzą leniwe, luźne fale, dużo bardziej wolą by się z nimi obchodzić jak z kręconymi, niż jak z prostymi. Od kilku miesięcy czeszę je raz, może dwa razy w tygodniu, kiedy jest na nich maska lub kiedy olejuję je na odżywkę. Podczas codziennego mycia tylko lekko rozdzielam je palcami, a rano ewentualnie układam włosy przy przedziałku, chociaż i tak bardzo rzadko używam do tego celu grzebienia.

Co dała mi taka mała zmiana? Na pewno, jak wspominałam, udało mi się niemal całkiem wyeliminować puszenie się. To była moja największa zmora i choć nigdy nie katowałam swoich włosów prostownicą ani nawet suszarką, to te i tak nigdy nie wyglądały dobrze właśnie przez puch. Po za tym nie wypada mi aż tyle włosów, bo po prostu nie mają ku temu okazji. Zawsze na szczotce zostaną te dwa czy trzy włosy, odkąd ich tak nie myziam, leci ich mnie. Ograniczyłam przetłuszczanie, bo nie rozsmarowuję sebum ze skóry głowy i nie nakłaniam gruczołów do produkowania go. Wydaję mi się także, że rzadsze czesanie ma pozytywny wpływ na ilość rozdwojonych końcówek - kiedyś było ich naprawdę mnóstwo i to na całej długości, teraz po około dwóch miesiącach od obcięcia pojawia się kilka, na najdłuższej warstwie.





A jak już czeszę włosy, to używam właśnie tej szczotki. Jest okrągła i dobrze leży w ręce, nie elektryzuje włosów - to jej jedyne zalety. :P Kupiłam ją dawno temu, bo taką łatwiej mi było ułożyć grzywkę. Nie jest to sprzęt godzien włosomaniaczki, a wszystkie szeroko rozstawione grzebienie dziwnym trafem mi poginęły. Kusił mnie Tangle, potem miałam fazę na szczotkę z dzika, ale tak w sumie... Grzebień? A na co to komu?  Na te kilka razy w tygodniu taka szczota mi wystarczy, na co dzień preferuję palce. :)

Komu spodoba się rzadkie czesanie włosów? Na pewno falowanym i kręconowłosym, ale to chyba oczywiste. :) Do tego możemy dodać osoby z przetłuszczającą się skórą głowy oraz bardzo delikatnymi włosami, które nie lubią być w żaden sposób szarpane. Pewnie niektóre z Was nie wyobrażają sobie takiej pielęgnacji ze względu na skore do plątania włosy. W takim przypadku sądzę, że nie ma co się męczyć i lepiej walczyć z kołtunami na bieżąco, niż czekać, aż zrobi się jeden wielki. ;)

A Wy, jak często się czeszecie? Jakiego sprzętu używacie? :)

Źródło zdjęcia: #LINK

27 komentarzy:

  1. Ja nie mam najmniejszych problemów (teraz) z czesaniem włosów. Umyję, wyschną same, rozczeszę bez problemu. Umyję i na mokro uczeszę, niewiarygodne? Dziś zwykłą szczotą mamy nie wyczułam ani jednego kołtuna. A na głowie przez noc miałam olejek rycynowy (skalp) a na długości kokosowy. Bajka! :D
    Ale jak miałam jeszcze te rozjaśniane i długalaśne - nie było po co czesać... na noc smarowanie końcówek olejem, koczek i rano rozplątać. Tada :)
    Ale Twojego "skrętu" Ci zazdroszczę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest marna imitacja a nie skręt :D One są za leniwe, żeby falować jak trzeba i tyle. Po kimś to mają. :p
      Generalnie im zdrowsze włosy tym mnie się plączą, bo zamknięte łuski o siebie nie haczą tak, jak zniszczone.

      Usuń
  2. Ja mam proste włosy, ale nie wyobrażam sobie jak miałabym je uczesać na sucho. Bardzo się plączą i mam problem nawet z rozczesaniem ich Tangle Teezer, przynajmniej mniej boli, ale i tak nie jest to łatwe. Mam jeden wielki kołtun xD Do moich zmagań używam właśnie TT i zwykłej szczotki z Rossmanna. Walczę z tym problemem już długi czas i nic nie pomaga. Taka moja uroda ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To współczuję takiej batalii :D Moje właśnie się nawet nie plątają, rozczesywanie palcami w zupełności im wystarcza ;)

      Usuń
    2. Ja sobie również współczuję, a Tobie zazdroszczę :D

      Usuń
    3. Najdziwniejsze jest to, że teraz są już dość długie i plątają się naprawdę niewiele, zwłaszcza, że prawie cały czas noszę rozpuszczone. Jak miałam krótkie, to się szarpałam z kołtunami jak nie wiem ^^

      Usuń
    4. Ciekawe od czego to zależy...

      Usuń
    5. Mam cichą nadzieję, że to dlatego, że są zdrowsze i łuski o siebie nie haczą. :p

      Usuń
  3. Ja mam proste włosy i czeszę je około 2 razy dziennie. Nie lubię potem wyciągać kołtunków :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie też kiedyś było mnóstwo kołtunów, a teraz już nie ma prawie wcale :P zazdroszczę, że przynajmniej wiesz od początku, jakie masz włosy - u mnie nawet kwestia proste/nieproste nie była taka... prosta :D

      Usuń
  4. Ja nigdy nie mogłam zrozumieć czemu moje włosy po uczesaniu wyglądały jak lwia grzywa. Przecież mam proste włosy. Okazało się że mam fale, których przez lata nie mogłam zaakceptować i wmawiałam sobie coś innego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie aż tak drastycznie nie jest... moje włosy po prosty są tak trochę hipsterami, niby proste, a najlepiej działa na nie wszystko, co lubią kręcone :p

      Usuń
    2. A od kiedy ja jestem włosomaniaczką to moje włosy zrobiły się bardziej proste. W zasadzie śmiało mogę powiedzieć, że są proste, albo bardzo lekko falowane. Na pewno są podatne na kręcenie itp. Kiedyś (gdy włosy bardzo mi się falowały) każde czesanie powodowało na nich puch, loki nie wyglądały już tak ładnie. Teraz czesanie tylko cudownie wygładza moje włosy. Uwielbiam je czesać :) Proste są wygodniejsze na co dzień, ale jeśli chodzi o efekt to wolałabym mieć dalej kręcone jak te 2 lata temu :)

      Usuń
    3. Moje też się dużo rozprostowały odkąd o nie lepiej dbam, a właśnie fajniej by było na odwrót. :< Mamy bardzo podobnie, z tym właśnie, że moje się strasznie puszą przy czesaniu. Choć to też na pewno kwestia szczotki :)

      Usuń
  5. Nie wyobrażam sobie nie rozczesywac moich kreconych włosów po Myciu. Przecież sa całe poplatane : o

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie jakoś udaje się myć głowę tak, żeby ich nie plątać - nakładając szampon robię to bardzo delikatnie, nie mieszam ze sobą wszystkich włosów jak w reklamie :D Masuję tylko głowę, a długość pokrywam pianą. Przy nakładaniu odżywki delikatnie rozczesuje je palcami i jest ok :p Choć domyślam się, że prawdziwie kręcone włosy, a nie takie dziwadła jak moje, to mogą dać nieźle popalić. ;)

      Usuń
  6. ja czeszę codziennie 2-3 razy najzwyklejszą szczotką, włosy proste, ale w sumie puszą się (chociaż tak naprawdę to nie wiem co one ze sobą robią)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie miałam kiedyś podobnie - włosy niby proste, ale puch niemiłosierny

      Usuń
  7. ja czeszę tylko jak jakąś fryzurę chcę zrobić ;)
    No i przy rozprowadzaniu masek/odżywek bo nigdy nie mogłam się dorwać do środkowych warstw ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O to tak jak ja :) Tylko przy maskach przeczesuję palcami, rzadkie mam to mi to tam starcza :p

      Usuń
  8. O rany, nie ma takiej opcji żebym się nie uczesała przed wyjściem z domu. Mam proste włosy, a do tego cieniutkie, i plączą się jak głupie. A jak wstanę rano to już w ogóle to ciekawie wygląda :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie właśnie takie nieczesane lepiej wyglądają, jak uczeszę to przyliz na górze i puch na dole ^^

      Usuń
  9. Odpowiedz do Pani w przedzkolu mnie powalila ;D Ja jestem falowana, ale cesze wlosy na sucho codziennie zaraz po wstaniu z lozka ;) Ulubionym czesadlem od miesiecy jest drewniana szczotka :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam dużo mniej falowane włosy od Ciebie, a moje reagują dzikim puchem na czesanie na sucho. :P Czyli jednak co włos to obyczaj ;)

      Usuń
  10. Jak juz pisalam wczesniej mam podobne włosy do twoich, ale jednak dążę do tego zeby bylyproste, satroche krotsze i moja twarz wyglada trochę dziwnie jak są pokręcone. Musze też je czesać bo się strasznie strączkują. Ale gdy robię je na kręcone to nie czesze ich w ogóle poumyciu. Czasem przed tez zapomne i nic sie nie dzieje ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. moje włosy są tępe, przy rozczesaniu zawsze wypada ich multum, bo się plączą i kołtunią...

    OdpowiedzUsuń
  12. Ja zauważyłam,że gdy włosy miałam za ucho to lubiły nawet męski malutki grzebień i nie stwarzały żadnych kłopotów. Gdy są za łopatki nawet nie ma mowy o czesaniu na sucho no chyba że po milimetrze.
    A co się okazało niedawno miękka okrągła szczotka podobna do dzika robi także małe białe supły na powierzchni. No ewidentnie mój typ teraz czesania nie lubi. Ale spoko, przywykłam :)

    OdpowiedzUsuń

Serdecznie dziękuję za każdy komentarz! To ogromna nagroda i motywacja! :) Bardzo proszę - jeśli komentujesz jako Anonim, podpisz się. Fajnie wiedzieć, kto poświęca mi czas na zostawienie po sobie paru słów. :)

Na pytania odpowiadam bezpośrednio pod postami. Jeśli zależy Ci na szybkiej odpowiedzi - pisz śmiało na bubijum@gmail.com! :)



Komentarze służące tylko reklamie są usuwane. Wklejanie linków jest zbędne.

Linkin