Hej!
W to poniedziałkowe popołudnie mam dla Was kolejny opis włosowych zabaw weekendowych. Było nieco inaczej niż dotychczas, post ten stanowi niejako przeciwległy biegun dla zeszłotygodniowych fal, które pokazałam Wam tu: #7. Złamałam niedzielny schemat, a w sobotę było się nieco niekonwencjonalnie. Zapraszam dalej!
Piątek
W czwartek wieczorem włosy spryskałam swoją odżywką w sprayu (zbieram się do napisania, co najchętniej do niej wrzucam :p ) i naolejowałam oliwką BD. Rano umyłam płynem Facelle wymieszanym z odżywką do włosów suchych z Green Pharmacy - już tydzień temu wspominałam, że baaardzo się polubiłyśmy. :) Po myciu nałożyłam ciutkę odżywki z Auchana, a po odsączeniu wody znów spryskałam je swoim sprayem. Chwilkę później zabezpieczyłam końcówki serum z ArganOil i rozpoczęłam suszenie chłodnym nawiewem. Nie miałam do dyspozycji dyfuzora i nie próbowałam zastępować go ręką (o takim szachermacher pisałam kiedyś #Tu.) W efekcie wyszło więc bardzo prosto - i jak to zawsze u mnie po suszarce - nieco puchowato. Przepraszam za zdjęcie pod dzikim kątem - śpieszyłam się i nie miałam czasu kombinować z przesuwaniem stolika w pokoju. :p
Sobota
W sobotę znów nałożyłam oliwkę, tym razem na jakieś dwie godziny przed myciem. Następnie umyłam bardzo dokładnie skalp i długość brzoskwiniowym szamponem z Kallosa, który ostatnio pełni u mnie rolę rypacza. Później obiecana ekstrawagancja - wymieszałam resztki kochanego Biovaxa z trzema olejami z maską Kallos Color i łyżeczką kakao. Większość z Was pewnie już próbowała tego naturalnego zmiękczacza, ja jakoś do tej pory ciągle o nim zapominałam. Maskę trzymałam w ciepełku jakieś dwadzieścia minut, w międzyczasie racząc się cudowny różanym peelingiem własnej roboty (tą różową miłością chwaliłam się wczoraj #tu.). Przy zmywaniu włoski były niesamowicie miękkie, a po wyschnięciu - puszyste, jakby gęstsze i bardzo toporne na falowanie. :) Mimo ganiania w koczku nie wykręciły się prawie wcale - będę pamiętać na wypadek gdybym mi się kiedyś drutów zachciało. Prostowłosym i nielubiącym swoich delikatnych fal kakao jak najbardziej polecam.
Widzicie to cudeńko na moich ustach? Znalazłam idealną pomadkę, którą jestem w stanie się malować i w której nie czuję się jak klaun! :) Mam nadzieje, że w najbliższych dniach uda mi się ją pokazać w pełnej okazałości!
Niedziela
Całą niedziele miałam niesamowicie podły humor. Wstałam rano z diabelsko bolącymi plecami (mieć osiemnaście lat i być prawie inwalidą, oł yea) i dokuczającym brzuchem. Do tego musiałam się dotachać z ciężkimi torbami do internatu i taka pół żywa nie miałam siły na nic. Nie chciało mi się bawić z tradycyjnym niedzielnym BingoSpa z proteinkami, umyłam więc włosy szamponem z Equilibry i nałożyłam samą odżywkę z GP. Potem nie robiłam już z nimi absolutnie nic, żadnych sprayów czy serum. Związałam na noc i rano wreszcie się jako tako pofalowały, choć nadal bardzo skąpo. Dzisiaj mam zamiar nadrobić brak protein i chyba odkurzę hydrolizowaną keratynę, bo tak leży sama w szafce i płacze.
A jak u Was wyglądał weekend? Spróbowałyście czegoś nowego, a może deszczowa aura skutecznie zniechęciła Was do czegokolwiek? W Krakowie wreszcie wyszło słońce i jakoś tak od razu lepiej człowiekowi na duszy. :)
Ciekawy patent z kakao, nie słyszałam o nim :) Muszę wypróbować ten szampon Equilibry. Jak wygląda sprawa z jego dostępnością?
OdpowiedzUsuńJa zawsze kupuję go w aptekach Ziko - są też inne produkty tej firmy, często na promocji. Jak nie masz Ziko to możesz popytać w innych aptekach. :) Po za tym można zamówić na doz.pl
UsuńU mnie w weekend skromiutko, bez oleju, umyłam tylko facellem, potem biovax do blondu i żel mrożacy joanny :)
OdpowiedzUsuńWersji do blondu nigdy nie miałam, a mamy chyba zbliżony kolor - nie rozjaśnia Cię czasem? Bo tam chyba rumianek jest :) Kiedyś się przymierzałam do tego do włosów ciemnych licząc, że cokolwiek ruszy moje mysze, ale stwierdziłam, że i tak byłaby to minimalna zmiana i sobie odpuściłam. ;)
UsuńMoże delikatniuśko rozjaśnił, ale naprawdę to mało widoczne i być może mi się tylko wydaje :)
UsuńZa to maska mariona do brązu wyraźnie dodała brązowawych refleksów, czaję się na tę do blondu :)
oo, brzmi ciekawie. :) Kiedyś ją dorwę!
UsuńŚliczne są te twoje fale :) U mnie w weekend była koloryzacja :)
OdpowiedzUsuńRaz ich więcej, raz mniej.. Ale dziękuję! :) Już pędzę do Ciebie zobaczyć na efekty! :)
UsuńA ja w weekend miałam tylko romans z maską Biovaxu dla blondynek ;)
OdpowiedzUsuńTo jedna z niewielu wersji, której jeszcze nie miałam - muszę to nadrobić! :D
UsuńPiekne wlosieta, nawet mniej pofalowane :))) Dobrze, ze juz nastroj lepszy, ja przed TYMI dniami, wiec mi nawet sloneczko dzisiaj nie pomaga ;) Czekam na pokazanie pomadki w pelnej okazalosci i recenzje z wygrzebania keratyny- do mnie jest wlasnie w drodze ;)
OdpowiedzUsuńWspółczuję, wszystkie aż za dobrze wiemy o co chodzi ;) Pomadka pojawi się zapewne jutro, jeśli jeszcze nie macie dość moich postów codziennie. :>
UsuńJa się dzisiaj tak jakoś podle czuję, więc wiesz.. każdemu się zdarza. ;) Włoski masz bardzo ładne i długość przyzwoita, nie to co u mnie.:D piąteczka za wszystkie te zabiegi, rozpieszczasz je jak nie wiem. ;)
OdpowiedzUsuńPewnie że się zdarza, tylko jednym trochę częściej ;) Właśnie mam teraz najdłuższe włosy od dziesięciu lat, po komunii nigdy nie wyszły za obojczyki, a jak już trochę wyszły, to je ciachałam. ;)
Usuńtrafiłam na Twojego bloga przypadkiem, ale bardzo mi się tu podoba i musze przyznać, że postawiłaś na bardzo oryginalną i ciekawą tematyke postów :) super pomysł.
OdpowiedzUsuńCieszę się bardzo. :)
Usuńkolorek interesujący :D
OdpowiedzUsuńSzminki? Nie wytrzymałam, już się nią pochwaliłam - w następnym poście :D
Usuń