Mistrzem makijażu nie jestem i nigdy nim pewnie nie zostanę, a to głównie ze względu na oszczędność czasu - maluję się przeważnie "na szybko" i używam kilku sprawdzonych kosmetyków i odcieni. Dzisiaj chciałabym pokazać dwa kolory, w których moje dziwnie zielone oczy mają się najlepiej - brąz i fiolet. :)
Jak podają źródła, zielony pigment w ludzkiej tęczówce jako taki nie istnieje, a ów kolor jest wynikiem przenikania się niebieskiego i piwnego zabarwienia. Do tego Demotywatory twierdzą, że zielone oczy występują jedynie u 2 % populacji. Prawdę powiedziawszy, wypełniając wniosek o dowód miałam niezły problem, co wpisać w rubryczce o oczach - zielone, piwne, żółte, mieszane... ? W zależności od światła przyjmują najróżniejsze odcienie i ciężko im przypisać jedną, konkretną barwę.
Tak czy inaczej - w makijażu, zwłaszcza codziennym, unikam bardzo wyrazistych i krzykliwych barw. Nie wyobrażam sobie np. biegania z turkusową kreską, co jest ponoć ostatnim krzykiem mody. Znalazłam swoje dwie ulubione paletki, z którymi się bardzo zaprzyjaźniłam. Oto i one:
FM Group - Cień podwójny Blur Burgundy
Cień zamknięty jest w malutkim opakowaniu ważącym trzy gramy. Cena katalogowa to 19,90 zł, taniej można spotkać na allegro i w sklepach on-line. Do cieni nie jest dołączony aplikator.
Cienie są dość słabo napigmentowane. Ciemniejszy, burgundowy kolor, który w pudełeczku wydaje się bardzo głęboki, na skórze ma odcień przydymionego, jasnego fioletu. Jaśniejszy kolor to delikatna lilia. Oba odcienie są perłowe, nie zawierają drobinek, brokatu, ani tym podobnych świecidełek.
Słaba pigmentacja mnie osobiście nie przeszkadza - wręcz przeciwnie! Są delikatne, dzięki czemu bardzo lekko podkreślają oko, ciężko z nimi przesadzić. Ładnie się rozcierają, a granica między ciemnym i jasnym odcieniem wygląda płynnie. Często dokładam na zewnętrzne kąciki czarny cień z Wibo, tworząc delikatne smokey.
Większość cieni i linerów na moich powiekach nie ma lekkiego życia. Kreski zmywają się i odbijają, a cienie rolują. Cienie z FM - o ile znajduje się pod nimi solidna warstwa pudru transparentnego - trzymają się do wieczora, ale znacznie bledną. Po kilku godzinach widoczne są już tylko leciutkie "poświaty" fioletu przy zewnętrznych kącikach.
KWC.
Essence - Sun Club Eyeshadows
Te cienie pochodzą z kolei "z odzysku" i dostałam je podczas wizyty w Irlandii od siostry Mojego. Kupić je można chyba tylko tam - na polskich stronach są zdjęcia innych wersji. Do opakowania dołączony jest aplikator z gąbeczką i pędzelkiem.
Pierwsze dwa cienie są niemal niewidoczne, lekko się błyszczą. Numer trzy i cztery to delikatne brązy, pięć, sześć i osiem wpadają w popiel, siedem to ciemniejszy brąz. Wszystkie nienachalnie się błyszczą.
Pigmentacja, zwłaszcza tych jaśniejszych, jest dość słaba. Ciemniejsze na skórze i tak wypadają dużo jaśniej niż w pudełku, ale jak dla mnie jest w porządku. Ich trwałość wypada nieco lepiej, niż w przypadku FM. Na moich tłuściochach trzymają się do wieczora.
Dobrze się nakładają i ładnie rozcierają. Nie ma problemów z mieszaniem poszczególnych odcieni. Są na tyle delikatne, że patrząc, najpierw widzi się oczy, a potem makijaż. :P Nie lubię efektu przerysowania mocnymi, wyrazistymi kolorami, zwłaszcza u siebie. Ta paletka jak dla mnie jest naprawdę ok! Już od dawna czaiłam się na jakieś brązy w rozsądnej cenie, także ten podarunek niezmiernie mnie ucieszył! :>
Jakich kolorów używacie najchętniej na co dzień? Która wersja bardziej się Wam podoba? :)
Pozdrawiam i wracam do kinetyki, a pfe.
Podobają mi się te cienie FM. :)
OdpowiedzUsuńJeśli nie potrzebujesz mocnego, wyrazistego koloru, to jak najbardziej polecam. ;)
UsuńLubię jednak bardziej wyraziste cienie, chociaż teraz nawet rzadko używam, a kuferek pełen cieni ;) Na co dzień podkład, puder, tusz do rzęs i błyszczyk albo pomadka ochrona ;)
OdpowiedzUsuńCiekawią mnie te z essence. Masz cudowne rzęsy, długieee :)
Ja z kolei w bardziej wyrazistych czuję się jak klaun. ;) Na co dzień lecą albo cienie, albo cienka kreska linerem i w sumie tylko z mojej fantazji. :P
UsuńDziękuję bardzo! :) Właśnie denerwuje mnie, że większość tuszy, jakie miałam, tylko je wydłużały, przez co odbijały mi się pod brwiami nawet kilka godzin po malowaniu. :P Ale na szczęście znalazłam swój (chyba) ideał, który ładnie pogrubia. :)
fajna ta paleka , ja miałam kiedyś podobną to na ręku fajnie się malowało n oczach nic nie było:)
OdpowiedzUsuńdodaje do obserwowanych
Z tańszymi kosmetykami różnie bywa - można trafić na perełkę, albo bubel niewart nawet tych kilku złotych. ;)
UsuńDziękuję bardzo!
chyba powinnam zaczać uczyc się malować cieniami.. :-)
OdpowiedzUsuńCienie moim zdaniem są lepsze do naturalnych, delikatnych makijaży, a i przy kreacjach wieczorowych umiejętność posługiwania się nimi nigdy nie zawadzi :)
UsuńPięknie :)
OdpowiedzUsuńNie mam cierpliwości do malowania :D Ale mnie inspirujesz...
Jedynym postępem w moim malowaniu są kreski - yeaaa nauczyłam się je malować na moich okropnych powiekach :D
Cienie FM bardzo mi się podobają, mogłyby mi podpasować :D
Oj, bardzo się cieszę :)
UsuńJa też dłuugo nie mogłam się przekonać do kresek, teraz już jakoś idzie, ale wciąż nie znalazłam na tyle wytrzymałego linera. dlatego wolę cienie - jak się ścierają, to przynajmniej nie ma pandy. ;)
W sumie to nie za bardzo widać ten makijaż na zdjęciach, ale... Rzęsy nadrabiają! Są nieziemsko długie! :)
OdpowiedzUsuńNo tak, jakoś moich zdjęć jest dramatyczna, ale w sumie w rzeczywistości cienie dużo wyraźniejsze nie są. ;) dziękuję pięknie!
Usuń