poniedziałek, 3 marca 2014

5. Marcowe denko i nowe łowy.

Hej! Witam Was w cudne poniedziałkowe popołudnie. Z pięknej i słonecznej pogody zostało samo i, a przynajmniej u mnie. Krakowski smog ostro daje się we znaki, jest szaro, buro i ponuro, a do tego jestem jakaś przeziębiona. :/ W tymże nastroju wpadłam do Rossa po płatki kosmetyczne, ale oczywiście nie wyszłam tylko z nimi.. ale o tym później. ;) Najpierw chciałabym zademonstrować moje pierwsze opisane denko (oczywiście dawniej nawet zapisywałam w kalendarzu, co chcę wykończyć, ale różnie z tym bywało). Na razie skromnie, bo od dłuższego czasu staram się kupować tylko potrzebne mi kosmetyki. Na marzec plan wygląda o tak: (jakość zdjęć pozostawiam bez zbędnych komentarzy ^^ )







Niezużywanie kosmetyków do końca wywołuje u mnie przykre uczucie dość silnie powiązane z zawartością portfela. Dlatego przeważnie, jeśli do czegoś już nie mam siły, zakopuje ów produkt jak najgłębiej, ażeby nie dręczyć sumienia. :P Tym razem chciałabym postąpić inaczej i zużyć to, co chciałabym wymienić "na inny model".

Wszystkie z tych kosmetyków są "dobre, ale...". Myślę, że doskonale wiadomo, co mam na myśli. Są w porządku, choć mam do nich parę zastrzeżeń, nie zachwycają. Dokładne recenzje postaram się napisać po zużyciu całości, dlatego teraz o każdym tak parę zdań:




Alterra, Sensitiv - Gesichtscreme: trzeba przyznać, brzmi uroczo. Jest ok, nie uczula, nie pogarsza, ale jak dla mnie za słabo nawilża. Mam już przygotowanego następce, o którym pisałam o tutaj. Postanowiłam jednak, że nie otworzę Melisy, dopóki nie zmęczę tego pana - wytrwałości sobie życzę! :D



Nivea, Intense Repair: kupiona na promocji, bo nie było osławionej Long Repair. Spisuje się nie najgorzej, dla mnie zdecydowanie najlepszym jej atutem jest zapach, który utrzymuje się na włosach jeszcze długo długo po spłukaniu. Troszkę mi jednak zalega, więc niech się kończy czym prędzej. :)


Baby dream, żel do mycia: nie wysusza, pachnie bardzo neutralnie, ładnie się pieni. Używam go do wszystkiego. Chętnie jednak spróbuję czegoś nowego, a tę półlitrową butlę męczę już chyba drugi miesiąc. (używając codziennie na całe ciało! :o)






Rimmel, podkład Wake me up: kupiony na ostatniej wyprzedaży kolorówki w Rossie, a dalej się piernik trzyma, chyba nawet połowa nie zeszła! Szczerze wątpię, czy zdążę go zużyć w ciągu najbliższych miesięcy, dlatego jeśli ktoś chciałby się nim zaopiekuje, to chętnie za coś wymienię. :) U mnie spisuje się nie najgorzej, ale jest ciut za ciemny i trochę za ciężki.

Na zdjęciu zbiorczym była jeszcze odżywka Lovley, ale nie dodaję osobnego zdjęcia, bo ze względu na jej niewielki rozmiar wyszło bardzo słabe, nie będę się wygłupiać. :P Jest taka neutralna, spodziewałam się większego utwardzenia.

Na koniec pochwalę się moimi humorpoprawiaczami - lakierami z Wibo. Zakupione za 3 złote za sztukę na "Wyprzedaży na do widzenia" w Rossmannie.





 Starałam się jak mogłam, aby oddać ich rzeczywisty kolor, niestety słabo to wyszło. ;) Ciemny jest w rzeczywistości bardziej... hmm, popielaty, ale bardzo ciemny. Różowy wyszedł dość podobnie, lepiej słowami go nie opiszę. ;)

Ponadto złożyłam zamówienie na zrobsobiekrem.pl, ale o tym już innym razem. :> ( tak, tak, ja mam odwyk na kosmetyki! )

Miłego tygodnia!

1 komentarz:

  1. Dla mnie zapach tej odżywki z Nivea był nie do zniesienia. Sama odżywka była naprawdę fajna, ale ten zapach...

    OdpowiedzUsuń

Serdecznie dziękuję za każdy komentarz! To ogromna nagroda i motywacja! :) Bardzo proszę - jeśli komentujesz jako Anonim, podpisz się. Fajnie wiedzieć, kto poświęca mi czas na zostawienie po sobie paru słów. :)

Na pytania odpowiadam bezpośrednio pod postami. Jeśli zależy Ci na szybkiej odpowiedzi - pisz śmiało na bubijum@gmail.com! :)



Komentarze służące tylko reklamie są usuwane. Wklejanie linków jest zbędne.

Linkin