wtorek, 14 czerwca 2016

Porównanie tanich tuszy do rzęs || Wibo, Celia, Miss Sporty



Odkąd pamiętam, sięgam po maskary z niższej półki. Przerobiłam co prawda kilka tych droższych, ale żadna nie uwiódła mnie na tyle, bym była skłonna kupić ją po raz drugi. Dziś pokażę Wam zestawienie tanich tuszy do rzęs, które testowałam w ostatnim czasie. Znalazła się jedna perełka! :) 

Słowem wstępu - moje naturalne rzęsy są dość długie i wywinięte. Nie używałam zalotki, a do każdego zdjęcia starałam się wytuszować rzęsy najlepiej jak potrafiłam. :) Kolosalnych różnic na zdjęciach nie widać, więc w niektórych kwestiach po prostu musicie uwierzyć mi na słowo. ;) 


Miss Sporty - Studio Lash 3D Volumythic






Maskary to w zasadzie jedyna rzecz tej firmy, jakie zdarza mi się kupić. Ta konkretna zapowiadała się naprawdę fajnie. Ma wygiętą, silikonową szczoteczkę, która bardzo ładnie pogrubia rzęsy. Niestety, granica między pogrubieniem a sklejeniem jest tutaj wyjątkowo cienka. Wypustki szczoteczki są zbyt małe aby miały szanse rozczesać włoski. Podobnie sprawa się ma z dolnymi rzęsami - ciężko się tu manewruje, bardzo łatwo się ukidać i zebrać wszystkie rzęski w jedną, nieestetyczną kluskę. 

Mimo wszystko przy odrobinie wprawy da się z nią żyć. Po aplikacji szybko zasycha (dla mnie wielki plus), ale po miesiącu użytkowania zaczęła się niemiłosiernie kruszyć. 








Wibo - No Limit Lashes





To chyba względnie nowa maskara w asortymencie Wibo. Ma grubą szczoteczkę z długimi, cieniutkimi wypustkami - dzięki temu fajnie wyczesuje i pogrubia rzęsy, choć i tutaj łatwo o sklejanie. Spośród wszystkich czterech tuszy to ten najmniej wydłuża, trudno nim też dotrzeć do samej nasady tak, aby się nie upaprać. Na dolnych rzęsach również jest dość upierdliwy - szczoteczka jest na tyle gruba, że łatwo się dźgnąć w oko, próbując nią manewrować przy samej linii wodnej. Nie przypadła mi do gustu.

Długo zasycha po nałożeniu, co oznacza, że zawsze po wytuszowaniu rzęs kicham. I mam wszystko od połowy policzka do brwi. Takie prawo Murphego. :P Poza tym ma tendencję do kruszenia i odbijania się w ciągu dnia. Choć na zdjęciu nie wygląda źle, jakoś nie jestem przekonana do tego produktu.









Celia - Maxi Volume






Wiecie, że jestem sroką. Ten tusz rozkochał mnie w sobie jak tylko go zobaczyłam! Ma przepiękne, metaliczne opakowanie, które tak cudownie mieni się w słońcu, że aż ciężko to sobie wyobrazić. Do tego smukły kształt, subtelne, złote napisy... brawo dla designu Celii, zaprojektowaliście to na szóstkę z plusem! :) 

Jeśli chodzi o sam produkt, to mamy tutaj przyjemną, silikonową szczoteczkę z małymi wypustkami. Są na tyle długie i gęste, że ładnie rozczesują włoski, ale nie są zbyt długie, dzięki czemu nie kolą w powiekę. Tak zupełnie w sam raz. Łatwo manewruje się nią na dolnej linii rzęs, można też dojechać do samej nasady górnych bez ryzyka wypaprania całej powieki. Tą szczoteczką najłatwiej mi podkręcić rzęsy, dzięki czemu zapomniałam, że w ogóle mam zalotkę. ;) 

Niestety, przez pierwsze kilkanaście dni po otwarciu i pierwszym zachwycie, tusz leżał w kącie, a ja byłam na niego wyjątkowo obrażona. I cóż z tego, że tuż po malowaniu rzęsy wyglądały pięknie, były pogrubione, rozdzielone i podkręcone, skoro maskara odbiła mi się dosłownie wszędzie po kilku godzinach! Zawód mój był niezmierzony. Na szczęście wystarczyło dać jej jakieś dwa tygodnie. Gdy delikatnie przeschła zrobiła się dużo bardziej trwała, choć nadal nie jest to tusz, który trzyma się na mur beton. Mam bardzo wrażliwe oczy, więc każda łezka to dla niego wyzwanie, ale ten efekt.. zobaczcie same. :) Dodam do niego Duraline, mam nadzieję, że nie zacznie mnie podrażniać. 







Miss Sporty - Lash Milionaire






Ten tusz jako jedyny ma tradycyjną, niesilikonową szczoteczkę. Jest śmiesznie wyprofilowana, ale nawet dobrze spisuje się zarówno na górnych, jak i dolnych rzęsach.  Niestety, nie rozdziela rzęs tak ładnie jakbym tego chciała. 

To jej chyba najbardziej ufam pod względem trwałości. Zasycha tuż po aplikacji, nie rozmazuje się w ciągu dnia, ale niestety nie robi efektu wow. Sięgam po nią, kiedy mam zamiar przyklejać sztuczne rzęsy - wtedy wręcz nie chcę, aby naturalne górne zbyt mocno się podkręciły, a mam pewność, że tusz na dolnych rzęsach pozostanie na swoim miejscu przez całą noc. O ile nie zacznę płakać, bo tego niestety nie przetrwa, ale w końcu nie jest to produkt wodoodporny.







Miałyście któryś z tych tuszy? Jak u Was się spisywał? A może macie swojego ulubieńca, którego mogłybyście mi polecić? :) 

Na koniec zostawiam Wam jeszcze porównanie dzisiejszych bohaterów. Dla mnie pod względem efektu bezkonkurencyjna jest Celia - chyba zacznę używać tej szczoteczki z czarnym tuszem MS, może takie połączenie zadowoli mnie pod względem trwałości. ;) 






Koniecznie dajcie znać, czy robić częściej takie kosmetyczne porównania! Jakie produkty chciałybyście widzieć w kolejnych postach? Matowe pomadki, cienie, produkty do brwi, a może korektory? Tymczasem odsyłam Was do podobnego wpisu z czterema podkładami -> klik - i życzę wspaniałego dnia! :)

Do następnego!

13 komentarzy:

  1. Celia jest naprawdę świetna- muszę ją zakupić! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Celia bardzo ładnie się prezentuje jak znajdę może i ja się skuszę, chociaż ja ostatnio polubiałam 2000 calorie, no i ulubieniec z niższej półki - lovely pump up :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Celia jak dla mnie najlepsza ; )

    OdpowiedzUsuń
  4. Znam tylko Celię. U siebie pogrubienia nie widzę, ale wydłużenie jest rewelacyjne. Na szczęście u mnie się nie odbija:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Celia wygląda fantastycznie na Twoich rzęsach - efekt WOW! :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Z tego zestawu używałam tylko Miss Sporty i był całkiem niezły, ale Celia tu wygląda obłędnie :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Celia wygląda rewelacyjnie! Mój ulubiony z tańszych tuszy to słynny Lovely Pump up mascara ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja mam z Miss Sporty i jestem zakochana :D i mam patent na ładnie umalowane dolne rzęsy... maluję na zamkniętym oku a jak otwieram jest ideololo :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Celia daje piękny efekt :-)

    OdpowiedzUsuń
  10. Celia wygląda najładniej, ale efekt Wibo też jest OK. Kiedy nosiłam okulary nie lubiłam zbyt wydłużać rzęs, wolałam je pogrubić. Teraz, przy soczewkach, zaczynam się przekonywać do długości L(

    OdpowiedzUsuń
  11. widzę, że jednogłośnie Celia zwycięża :D ja też oczywiście jestem tego zdania, jak widać warto było dać mu jeszcze szansę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się, szkoda że w moim mieście tak ciężko kupić kosmetyki tej marki :/

      Usuń

Serdecznie dziękuję za każdy komentarz! To ogromna nagroda i motywacja! :) Bardzo proszę - jeśli komentujesz jako Anonim, podpisz się. Fajnie wiedzieć, kto poświęca mi czas na zostawienie po sobie paru słów. :)

Na pytania odpowiadam bezpośrednio pod postami. Jeśli zależy Ci na szybkiej odpowiedzi - pisz śmiało na bubijum@gmail.com! :)



Komentarze służące tylko reklamie są usuwane. Wklejanie linków jest zbędne.

Linkin