Znów nadszedł ten paskudny czas pomiędzy. Wczoraj wiosna, dzisiaj zima, a pojutrze to już zależy od godziny. Sama nie mogę doczekać się prawdziwego ciepełka i po dziurki w nosie mam paskudnego krakowskiego deszczu ze śniegiem i smogiem. :< Dziś więc podzielę się Waszymi sposobami na taką pluchę. :) Zaczerpnięte są one oczywiście z konkursowego formularzu. Pytanie brzmiało Jakie są Wasze babcine sposoby na podwyższenie odporności?
Agnieszka czerpie z babcinych mądrości pełnymi garściami. Jej sposoby na zdrową zimę to przede wszystkim picie czystka oraz ciepłej wody z miodem na czczo. Drugiego sposobu nigdy nie praktykowałam, ale chyba warto zacząć! :) Ponadto radzi nam dodawać dużo czosnku i cebuli do codziennych potraw - trudno się nie zgodzić, wszak oba te śmierdzielki znalazły się na amerykańskiej liście superfoods, razem z nasionkami chia i innymi egzotycznie brzmiącymi wynalazkami. Lubicie czosnek i cebulę, czy tak jak ja - nie jecie, bo nie możecie potem znieść swego wyziewu? :P Argument o myciu zębów po posiłku mnie nie przekonuje - ten krótki czas między jedzeniem a szczotkowaniem to dla mnie katorga, dlatego czosnek i cebulę zniosę tylko w ilościach śladowych. :<
Martene zdradziła nam przepis na swój syrop wzmacniający. Oto i receptura ;)
-pokrojony imbir (ok. szklanki)-pokrojony czosnek (ok. szklanki)-sok z cytryn (aby przykrył imbir i czosnek)-3 łyżki miodu
Wszystko mieszam razem w słoiku i od stawiam do lodówki na 3 dni, po czym odsączam płyn i piję łyżkę dziennie (oczywiście przechowując w lodówce).
Zdaje mi się, że to ulepszona wersja syropu czosnkowego mojej babci, które notabene był dla mnie nie do przełknięcia. Tak samo syrop z cukru i cebuli - nigdy nie mogłam się do niego przekonać. :< Martene ponadto przekonuje nas - znów - do używania duużej ilości czosnku, domowego soku z aronii i picia po łyżce oleju lnianego lub z wiesiołka dziennie. Tej ostatniej metody też za nic w świecie nie potrafię wprowadzić - jaka ze mnie będzie kiedyś babcia?! :<
Joanna M. także regularnie pije czystek, zwróciła też uwagę na bardzo ważną rzecz, a mianowicie... wietrzenie pomieszczeń i nieprzegrzewanie mieszkania. ;) Faktycznie, na pewno bardziej na zdrowie wyjdzie nam przespanie się przy rozszczelnionym oknie, niż w sypialni z zatęchłym, przepełnionym kurzem i bakteriami powietrzem.
Basia to kolejna fanka czosnku! Pomału zaczynam czuć się wykluczona. ;) Jako kolejna osoba radzi nam także wykorzystywanie imbiru - tym razem jako dodatek do herbaty. Lubicie jego smak? Mnie odpycha podobnie jak czosnek czy cebula, nie lubię takich intensywnych smaków. :<
Anna za to do herbaty dodaje miodu, cytryny i goździków - moje połączenie! W końcu mogę z kimś przybić piątkę. ;) Przypomina nam też o starym i poczciwym mleku z czosnkiem (nie będę już mówić, co myślę na temat takich wariacji... niestety, wolę mleko z kakałkiem ;c). Jako pierwsza zwraca też uwagę na to, jak ważna dla naszego zdrowia jest regularna aktywność fizyczna! Niestety, i ja należę do grona sezonowych kanapowców - gdy tylko temperatura spada poniżej 15 stopni, mam ogromny problem, żeby zmobilizować się do jakiegokolwiek ruchu na świeżym powietrzu.
Katarzyna ze smakiem i sentymentem wcina... kanapki z masłem i cebulą. Podzieliła się też z nami wspomnieniem tego, jak ów kanapki były przygotowywane. Babcie powinny zdecydowanie częściej odwiedzać biuro patentów!
Najbardziej zadziwiał mnie zawsze sposób w jaki babcia szykowała te kanapki. Mianowicie babcia pajdę chleba posmarowaną masłem dociskała do deski, na której znajdowała się grubo pokrojona cebula. W ten sposób cebulka pięknie osadzała się na kanapce i nie spadała podczas jedzenia.
Joasiaczek znów zaleca nam jedzenie czosnku.. zgodnie z przekazem babci, aż trzy ząbki! Takiej dawki bym nie zniosła, ale sos czosnkowy, o którym Asia wspomina, sama chętnie dodaję do najróżniejszych dań i wcinam ze smakiem. :)
Emila stworzyła dla nas prawdziwy elaborat! Podzieliła się mądrościami babci i dziadka i ich ulubionymi sposobami na uodparnianie nie tylko siebie, ale i wnuków. ;) Same przeczytajcie!
Tym co pamiętam najbardziej z babcinej wsi, jest masa miodu. Zdrowotny propolis przydawał się wiele razy w leczeniu grypy, przeziębienia, aft czy gronkowca (i wiele więcej zastosowań).Kolejnym było oczywiście picie ciepłego mleka z miodem i wyciśniętym czosnkiem (akurat tego przepisu szczerze nienawidzę).Wszelkie ziółka, herbatki i nalewki z czego tylko możliwe: pokrzywa,mięta, zmielony len (na przykład na niestrawności), żurawiny, mniszek lekarski, buraki, bursztyny, aronia, poziomka, lipa, czarny bez.Dziadek robił cuda z cebuli prosto z ogrodu. Syropy, nalewki czy miody. Pamiętam jak babcia specjalnie latem wrzucała mnie w pokrzywy żeby mnie pogryzły. Podobno też miało mnie to wzmocnić :PO właśnie! Aloes. Wiele razy miąższ aloesu pomógł mi w wyleczeniu przeziębienia.W zasadzie, wszystko czego używaliśmy, było z ogrodu. Okłady z liści kapusty na opuchlizny, z aloesu czy babki lancetowatej na rany.Ostatnim hitem mojego dziadka jest woda brzozowa. Pije ją, wsmarowuje w skórę głowy, nawet się w niej kąpie a wnukom daje na trądzik.
Ale i tak, moim ulubieńcem był i jest dżem malinowy. Czysta radość i wybawienie na zimowe przeziębienia.
Najbardziej rozśmieszył mnie fragment z wrzucaniem w pokrzywy. ;) Pamiętam, że na wsi mojej babci mieszkała pewna starsza Pani, która codziennie wieczorem na wiosnę szła w pola... okładać się pokrzywami. Ponoć sposób ten praktykowała jeszcze za pany, a na wsi znana była jako okaz zdrowia. :)
Pora na wyłonienie zwycięzców! Jako, że sama nie dałam sobie rady z tym trudnym zadaniem, zdałam się na ślepy los... i tym sposobem, nagroda trafia do Agnieszki, Emilii i Kasi! :) Mam nadzieję, że kuracja z cynkiem i selenem skutecznie wzmocni Wasze babcine sposoby. :)
Wiecie co? Dokładnie za trzy dni mój blog skończy dwa lata! Jeszcze nie wiem, co dokładnie przygotuję z tej okazji, ale mam nadzieję, że wymyślę coś fajnego. ;) Aktualnie znów znalazłam się w tej paskudnej sytuacji, kiedy mam masę (masę!) pomysłów na nowy wpisy, głowa pęka od inspiracji a zeszyt od notatek, ale czasu nie mam za grosz. A jak mam już czas, to nie mam światła do zdjęć, a wtedy frustracja ma sięga zenitu. Poważnie. ;)
Jeśli troszkę Wam brakuje mego częstego bełkotu, zapraszam na niedawno założony snapchat: bijum_blog. Tam codziennie staram się pokazać Wam coś ciekawego, bo jest to jedyne medium, na które jestem w stanie wrzucić zdjęcie okrutnej jakości zbytnio się tym nie przejmując. ;)
Skoro już przy zdjęciach jesteśmy: dwa piękne ujęcia z dzisiejszego wpisu pochodzą, jak zawsze, z jestrudo. :)
Co jeszcze dorzuciłybyście do tej długaśnej listy babcinych zaleceń? Z których korzystacie na co dzień, a które przerastają Was tak bardzo, jak mnie trzy ząbki czosnku? :D
och, zgadzam się, najgorsze jest przesilenie, pragnę już słońca, ciepła i wyższych temperatur :)
OdpowiedzUsuńTeż słyszałam o wrzucaniu w pokrzywy ;D a sok z niej też jest bardzo zdrowy, szczególnie na niedobory żelaza ;D
OdpowiedzUsuńKanapki z cebulą smakują lepiej, kiedy polejesz je delikatnie maggi ;)
OdpowiedzUsuńMleko, masło czosnek do picia, kanapka na ciepło z masłem czosnkiem i niezastąpioną natką pietruszki. Nacieranie ciała spirytusem, oraz wygrzanie stóp w gorącej wrzącej wodzie z solą.
OdpowiedzUsuńI zdrowa :)
A jak się nie dać przesileniu kiedy nic się nie chce i energii brak :(
OdpowiedzUsuń