wtorek, 6 października 2015

197. Kosmetyczne zaskoczenia ostatnich tygodni.








Hej! Dziś mam dla Was post z pięcioma kosmetykami, które można uznać za nowości w mojej kosmetyczce. Są jednak w pewien sposób wyjątkowe - żaden z nich nie był mi niezbędnie potrzebny do życia. Już dłuższy czas temu zracjonalizowałam swoje podejście do zakupów i kupuję naprawdę tylko to, co jest mi potrzebne. Czasami jednak przydarzy się  mała zachcianka... zerknijcie, który z tych produktów był naprawdę wart zachodu. :) 










Pantene ProV - Serum błyskawicznie wzmacniające




Odkąd obcięłam włosy praktycznie przestałam je zabezpieczać silikonami. Serum, którego używałam wcześniej było dużo za ciężkie dla moich nowych, króciutkich i zdrowych końców - bynajmniej nie przez swoje właściwości, a przez moje dawkowanie. Jeszcze długie tygodnie po cięciu nakładałam na dłoń dużo za dużo maski czy odżywki, by potem połowę zepchnąć z powrotem do opakowania. ;) 

W związku z tym wcale nie potrzebowałam tego produktu od Pantene - firmy, po której w życiu niczego dobrego bym się nie spodziewała. Jakoś tak jednak wyszło, że pewnego wyjątkowo paskudnego dnia przytargałam je ze sobą do domu. Trafiłam na niego w promocji za niecałe 11 złotych. Czy było warto?

Tak! Serum jest naprawdę genialne - leciutkie, przez co ciężko z nim przesadzić. Jednocześnie pozostawia włosy mocno wygładzone, ale nie obciążone. Pięknie pachnie, jest niesamowicie wydajne, a opakowanie praktyczne i odporne na urazy. Lubię, lubię, bardzo lubię. :) 











Avene, Couvrance - Hipoalergiczny tusz do rzęs




Można by uznać, że ten kosmetyk jest jedynym w dzisiejszym zestawieniu, który był mi potrzebny do życia. Może nie w jakimś istotnym stopniu, ale jednak. Otóż jego historia zaczyna się tam, gdzie moja świadoma walka z atopowym zapaleniem skóry. Pani dermatolog kazała mi odstawić absolutnie wszystkie kosmetyki do makijażu i zostawić ewentualnie hipoalergiczny tusz. Grzecznie posłuchałam. 

Tusz jest niebotycznie drogi (55 złotych!), ale ma naprawdę cudowny skład. I podobne działanie - daje efekt pięknego wachlarza, nie obsypuje się, nie odbija, jest trwały, a przede wszystkim - kompletnie nie podrażnia. Już po pierwszej aplikacji odczułam różnicę - linia rzęs nie piekła, po demakijażu nie było podrażniona ani zaczerwieniona. W dodatku odkąd go używam, praktycznie nie wypadają mi rzęsy! Wybawienie dla moich alergicznych powiek - szczerze mówiąc, boję się wracać do drogeryjnych maskar. Avene jest po stokroć razy lepsza!










Hakuro - pędzelek do cieni H80




Pewnego razu zachciało mi się nowej kuleczki. Co prawda mam trzy pędzle w podobnym typie - jeden z Lancrone (klik) i dwa z ebaya (klik). Zamarzyła mi się jednak taka malutka, precyzyjna kuleczka. Podczas wizyty w Pigmencie ten pędzelek od Hakuro jakoś tak sam wleciał do koszyka. 

Po skorzystaniu z 20% zniżki zapłaciłam za niego chyba niecałe 15 złotych i wiem, że zrobiłam z tych kilkunastu złotych świetny użytek! Pędzelek jest dokładny, mięciutki i bardzo porządnie wykonany. Doskonale radzi sobie z cieniowaniem załamania, wewnętrznego kącika czy dolnej powieki. Naprawdę bardzo go polubiłam i na pewno dokupię mu paru kolegów! 










Golden Rose - Silky Touch Matte Eyeshadow




Jakoś tak wyszło, że żadna z posiadanych przeze mnie palet nie ma czarnego cienia. Tymczasem mnie ostatnio bardzo doskwierał jego brak, głównie gdy przychodziło do namalowania kreski. Choć - muszę się pochwalić! - w ciągu ostatnich miesięcy obsługę eyelinera opanowałam niemal do perfekcji, coraz bardziej miałam ochotę zaangażować do tej czynności właśnie taki czarny, matowy cień. Oszczędność czasu i takie tam. W końcu skusiłam się na taki oto pojedynczy cień od Golden Rose. 

Już samo opakowanie zasługuję na oklaski - bardzo porządne, a zatrzask wyjątkowo trwały! Do tego sama formuła jest bardzo udana. Cień się nie osypuje, a nakładany na mokro daje piękną, głęboką czerń. Przy oszczędniejszym aplikowaniu nadaje się także do pogłębiania i przyciemniania innych kolorów. Z łatwością się rozciera i naprawdę zachowuje się nienagannie! 










Golden Rose - Matte Lipstick Crayon 15



A skoro już przy Golden Rose jesteśmy.. kto nie słyszał o tych kredkach? Ostatnio zrobiły furorę w blogosferze i coś podkusiło mnie, żebym i ja spróbowała. Wybrałam dla siebie numerek 15, czyli piękny, dzienny nudziak. 


Niestety, ten kosmetyk jako jedyny z dzisiejszego zestawienia kompletnie się nie sprawdził. Choć sama formuła szminki jest naprawdę udana, na moich ustach prezentuję się okropnie. Pierwsza sprawa - taki odcień najwidoczniej kompletnie mi nie pasuje, bo wyglądam w nim jak trup. Po za tym szminka nie aplikuje się równomiernie i podkreśla suche skórki w sposób nader szpetny. Pewnie to wina moich skłonnych do przesuszania się warg. Może kiedyś skuszę się na inny kolor, ale ten konkretny... no cóż, hasta la vista. 










Znacie któryś z tych produktów? A może i Wam zdarzyły się ostatnio nieplanowe zakupy, które okazały się wyjątkowo udane - lub wręcz przeciwnie, bardzo Was zawiodły? Koniecznie dajcie mi znać i bądźcie czujne - szykuje się mała blogowyprzedaż. :) 




16 komentarzy:

  1. Lubię kosmetyki PAntene :)
    Pozdrawiam serdecznie, mój blog/KLIK :))

    OdpowiedzUsuń
  2. kuszą mnie te kredki do ust z Golden Rose :) muszę się przejść na ich stoisko :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Od dawna zastanawiam się nad kredkami do ust, jednak obawiam się, że przy moich wiecznie wysuszonych ustach nie będzie wyglądało to fajnie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam ten sam problem z powiekami co Ty: puchną, swędzą, są czerwone i pęcherzami, co oprócz tuszu dla alergików stosujesz? MONIKA

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na noc i na dzień - krem z serii A z Pharmaceris (także w okolice oczu) połączony z kwasem hialuronowym. Co dwa dni, grubą warstwą na noc - maska krem pod oczy Ziaja Pro.

      Byłaś może z tym problemem u lekarza? Może się okazac, że to nie kwestia samych kosmetyków, a np bakterii, które żyją na Twojej skórze i powodują takie objawy. Koniecznie odwiedź specjalistę!

      więcej o pielęgnacji atopowej cery niedawno pisałam tutaj: http://www.bijum.pl/2015/09/194-jak-wygraam-walke-z-atopowym.html

      Usuń
    2. Byłam z tym u dermatologa, okulisty, nawet Pani w aptece nie była MI w stanie pomóc. Umówię się jeszcze raz na wizytę i pokażę Twoje zdjęcia!! z góry dziękuję za pomoc. MONIKA

      Usuń
  5. Wydaje mi się, że ten odcień pomadki w kredce mi też raczej by nie pasował ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Kredka do ust to cos, co ostatnio jest na jednym z pierwszych miejsc na liscie do zakupow. Mam jednak dosc duze usta, teraz przez aparat orto jeszcze bardziej napompowane, i boje sie, czy bede sie nia tak umiec pomalowac, zeby to dobrze wygladalo a nie zeby jeszcze bardzoej piwiekszyc te usta...

    OdpowiedzUsuń
  7. Serum bym chętnie wypróbowała :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Mnie kusiły kredeczki z GR, ale nie kupiłam bo wolę wysuwane.

    OdpowiedzUsuń
  9. Tusz ciekawy, przez noszenie soczewek zwykłe drogeryjne tusze czasem doprowadzają mnie do łzawienia oczu :/

    OdpowiedzUsuń
  10. A ja się zastanawiam nad pędzlami Zoeva, ale chyba nie cały zestaw tylko po kolei będę kupować pędzelki :)

    OdpowiedzUsuń
  11. O nie, wszystkie wymienione przez Ciebie produkty bardzo chętnie bym przygarnęła ! No może tusz niekoniecznie, ale całą resztę jak najbardziej tak ;d Moja lista z zakupami się wydłuża ;d

    OdpowiedzUsuń
  12. Na to serum sama teraz bym się skusiła, ale ostro zaciskam pasa ;))

    OdpowiedzUsuń
  13. Chciałabym wypróbować Avene, Couvrance, uwielbiam takie szczoteczki! :)

    OdpowiedzUsuń

Serdecznie dziękuję za każdy komentarz! To ogromna nagroda i motywacja! :) Bardzo proszę - jeśli komentujesz jako Anonim, podpisz się. Fajnie wiedzieć, kto poświęca mi czas na zostawienie po sobie paru słów. :)

Na pytania odpowiadam bezpośrednio pod postami. Jeśli zależy Ci na szybkiej odpowiedzi - pisz śmiało na bubijum@gmail.com! :)



Komentarze służące tylko reklamie są usuwane. Wklejanie linków jest zbędne.

Linkin