sobota, 3 października 2015

196. Dlaczego zorganizowanie sobie toaletki to super sprawa? + Moja toaletka na studencką kieszeń








Dziś post może trochę trywialny, ale za to jaki przyjemny! :) Bo której z nas nie marzyła się kiedyś piękna toaletka jak z bajki o księżniczkach? Wbrew pozorom, nie jest to wcale taka pierdoła, jakby się mogło wydawać - bo posiadanie toaletki naprawdę jest super i dziś opowiem Wam dlaczego. ;) 


Zanim mogłam się dorobić swojego miejsca, minęło naprawdę dużo czasu. W rodzinnym domu mieliśmy tylko jedno większe lustro stojące, które dryfowało po wszystkich domownikach. Wtedy też cały mój kosmetyczny dorobek ograniczał się do pudru i tuszu do rzęs i mieścił się w malutkiej kosmetyczce. Potem, gdy wyprowadziłam się do internatu, zamiłowanie do makijażu rosło, kosmetyków pomału przybywało, a miejsca - sami wiecie. Jakoś tak ciągle brakowało. Wszystkie zabawki i pędzle trzymałam w niewielkim pudełku i codziennie rano maszerowałam do komunalnych łazienek. Grzebanie w tym nieszczęsnym puzderku, szukanie tego konkretnego produktu (nawet biorąc pod uwagę, że kolorówki nigdy dużo nie miałam!) sprawiało, że poranne czynności zamiast być przyjemnością, doprowadzały do pewnej, niewielkiej bo niewielkiej, ale jednak - frustracji. 

Potem, po przeprowadzce na wynajęte mieszkanie za toaletkę służył mi parapet. Pomysł całkiem fajny, bo światła dużo, ale jednak... jakoś tak nie zupełnie mi się podobało. Po pierwsze - blat był nieco zbyt wysoko, aby było to wygodne. Po drugie - na wysokości nóg miałam kaloryfer, o którego permanentnie wadziłam kolanami. Po trzecie - miałam świadomość, że szminki i podkłady wystawione na działanie promieni słonecznych wcale nie mają się za dobrze. 

I tak oto wreszcie któregoś pięknego dnia zmobilizowałam się do przemeblowania, dzięki któremu udało mi się wygospodarować miejsce na toaletkę. Biorąc pod uwagę wszystkie moje doświadczenia, mogę stwierdzić, że posiadanie takiego miejsca to naprawdę super sprawa! Dlaczego? 


Ano, dlatego że:








  • oszczędzasz czas



Posiadanie nawet najmniejszej i najskromniejszej toaletki to nieopisany komfort podczas porannych czynności - wszystko mamy w jednym miejscu i w dodatku - na miejscu! Możemy sobie zorganizować kosmetyki w ten sposób, aby te używane częściej były bardziej pod ręką od tych bardziej okazjonalnych, co na pewno usprawnia przygotowania. W porównaniu do tachania ze sobą kosmetyków do łazienki to naprawdę luksus - już nigdy więcej nie zdarzy się, że zapomnisz podkładu czy pudru. :) 





  • spędzasz miło poranek



Bo przecież o wiele przyjemniej jest spokojnie rozsiąść się na krześle i na spokojnie oddać porannej rutynie, niż grzebać w przepełnionej kosmetyczce










  • zapewniasz swoim kosmetykom i pędzlom odpowiednie warunki



Jak nie na toaletce, to większość nas trzyma kosmetyki kolorowe w trzech miejscach - w kosmetyczce/pudełku, na parapecie (z braku miejsca na blat) lub w łazience. Wszystkie trzy są dość kiepskie z różnych powodów. Kosmetyczka dlatego, że po prostu jest niepraktyczna. Do tego produkty brudzą się jedne od drugich, opakowania niszczą się i rysują. A przecież nikt nie lubi mieć brzydkich rzeczy, prawda? 

O parapecie już wspominałam - promienie słoneczne to zdecydowanie kiepski sprzymierzeniec produktów o kremowej konsystencji - róży, podkładów, baz, kremów a także toników czy płynów micelarnych. Kosmetyki powinno przechowywać się w zacienionym miejscu, a parapet w trakcie całego dnia do takich nie należy. 

Łazienka także nie jest dobrym miejscem - po pierwsze, panująca tam wilgoć i ogrom bakterii szkodzą przede wszystkim pędzlom. Do tego mogą mieć kiepski wpływ na niedomknięte produkty sypkie i prasowane. Po drugie - łazienkowe światło rzadko  nadaje się do czegokolwiek innego poza myciem zębów. Żarówkowe oświetlenie zjada i przeinacza kolory, przez co nie dostrzegamy niedociągnięć w swoim makijażu. Lustro w łazience wybaczy nam zbyt ciemny podkład czy plamy po bronzerze, światło dzienne - nigdy.




  • widzisz wszystkie swoje kosmetyki = zaczynasz z nich korzystać!



A przynajmniej tak działało to u mnie. Za czasów nieszczęsnego pudełka te mniej używane kosmetyki spychałam na dno, przez co po prostu nie miałam ochoty ich używać. Na parapecie nie miałam na tyle miejsca, żeby spokojnie rozłożyć paletki, skutkiem czego makijaż opierał się na trzech, czterech cieniach. Odkąd moje kosmetyki zorganizowane są w taki sposób, że wszystkie obejmuję wzorkiem, zaczęłam używać tych zapomnianych i znalazłam kilku nowych-starych ulubieńców. :) Do tego makijaż stał się po prostu ciekawszy - zaczęłam używać cieni, o których istnieniu kompletnie nie zdawałam sobie sprawy. To przekłada się też na wzrost naszych umiejętności, a fajnie jest rozwijać swoje zdolności, prawda? :) 




  • czujesz się jak księżniczka!



Bo nawet bez tego ogromnego, bajkowego lustra, i bez tej kultowej białej toaletki z IKEI, i bez ogromu kosmetyków i całego mnóstwa pędzli, zasiadając rano do naszego miejsca czujemy się super! Ponadto to taki tylko nasz kąt - mamy biurko od pracy i łóżko od spania, czemu by więc nie zadbać o blat do malowania? :) 









Jak zorganizować swoją toaletkę - moje rady na studencką kieszeń




Jak wspomniałam, wcale nie potrzebujemy tego nieszczęsnego mebelka z IKEI, żeby mieć swoją własną toaletkę. Wystarczy tylko trochę miejsca, trochę dobrych chęci i.. jest! :)


1. Miejsce



Jasna sprawa - jak najbliżej okna. Dobrze jednak, jeśli na naszym blacie nawet w południe jest zacienione miejsce - tak, aby nasze kosmetyki nie smażyły się w słonecznych promieniach. Moja toaletka znajduje się na pewno od okna, w rogu pokoju. Nadal mam tutaj bardzo dużo światła, nawet po południu, ale jednocześnie światło nie pada na nią bezpośrednio. 



2. Blat



Za naszą toaletkę posłuży nam cokolwiek, co ma blat - małe biurko, wyższy stolik nocny, niewielki stół. Mój stolik akurat był na wyposażeniu wynajmowanego pokoju, ale jeśli Tobie brakuje takiego mebelka, zajrzyj na OLX, Gumtree i na facebookowe grupy w stylu Kraków: Sprzedam/Oddam. Często ludzie chcą oddać meble za darmo, możecie więc załapać się na fajny stolik za bezcen. :)




3. Lustro



Jasne, że im większe, tym lepsze, ale nie dajmy się zwariować. Jeśli masz malutki stolik, nie porywaj się na ogromne zwierciadło. ;) Moje jest takie akurat - kupiłam je za 20 czy 30 złotych w IKEI. 




4. I poukładane. :)



Elementem klasycznych toaletek przeważnie są szuflady lub komódki - jest to rozwiązanie bardzo praktyczne, acz trudne do skopiowania przy ograniczonym budżecie.  Nie ma się jednak co przejmować - zwykłe, tekturowe pudełka też zdają egzamin! :)

Na dobrą sprawę do stworzenia prostego organizera, wystarczy nam pudełko po butach, papier ozdoby do obklejenia i tekturowe przegródki. W sklepach często można natchnąć się na gotowe organizery - jeśli nie boli nas wydanie na takie cudo tych kilkudziesięciu złotych, to czemu nie :) 


Jaka byłaby ze mnie blogerka bez tej nieszczęsnej ażurowej pierdółki z IKEI? :D



Mnie wystarczają dwa pudełka: jedno mniejsze (w nim trzymam produkty do pielęgnacji twarzy), drugie większe (w nim: osłonka z pędzlami, paletki i inne pierdółki). Do tego dostałam od Kochanego malutką półkę z przegródkami, która spokojnie pomieściła wszystkie zabawki. Obok mam jeszcze koszyczek z biżuterią. 







Wystarczyło mi także miejsca na wazon (no dobra, butelkę po prosseco) z kwiatami (tak, suszonymi :D) i część sznura biedronkowych cotton ballsów. Na parapecie obok mam wiklinowy koszyk, w którym chowa się szczotka - Olivia Supreme Combo, serum do włosów i pianka. Wszystko pod ręką. :)








Moja szufladka jest genialna, ale podobny organizer spokojnie można zrobić z pudełka i doklejonych przegródek. 

Jedna przegródka mieści szminki i perfumy. Do drugiej wsadziłam niewielką szklankę, a niej produkty, które same nie trzymają pionu - tusz do rzęs, korektory, konturówki, linery. Luzem trzymam tam też pojedyncze cienie, na które jeszcze nie dorobiłam się paletki magnetycznej. Trzecia mieści puder, bronzer, róż i rozświetlacz oraz jeden pojedynczy cień, z którego korzystam codziennie - dlatego chcę go mieć bardziej pod ręką. :) Ostatnia to domek dla trzech podkładów - Annabelle, Loreal i Iwostin. Ten ostatni niestety się już kończy, a tego drugiego chyba się pozbędę - wciąż biję się z myślami. 

Zdaję sobie sprawę, że dla osób bardziej zapalonych w makijażu to naprawdę mało miejsca, ale mnie w pełni wystarcza - moja kolekcja na szczęście nie wymknęła mi się spod kontroli i dość dobrze panuję nad ilością posiadanej kolorówki. Choć fakt faktem, czasem to by się chciało dokupić jeszcze z dwa róże. Ewentualnie dziesięć. 


I wiecie, w całym tym poście chodzi o to, że cudów nie trzeba. Wystarczy kawałek dobrze zagospodarowanego stołu, żeby codziennie rano czuć się fajniej. :)







A Wy, macie swoje toaletki, czy jakoś zastępujecie sobie ten luksus? :) 





21 komentarzy:

  1. Post idealny dla mnie, bo właśnie zaczynam organizować sobie taką kosmetyczną przestrzeń ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. ja mam swoją typową toaletkę, jednak marzy mi się jeszcze inna :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Toaletki z prawdziwego zdarzenia jeszcze się nie dorobiłam. Kosmetyki trzymam w pudełkach posegregowane według przeznaczenia. Pudełko z produktami używanymi codziennie stoi na biurku ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja mam trochę inny sposób na kosmetyczne biuro poranne :D A co, dodam o tym posta :P

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja wszystkie kosmetyki trzymam zamknięte w pudełeczku przy biurku, nie lubię mieć ich na wierzchu bo boje się, że słońce źle na nie wpłynie :) Świetne drewniane pudełko! Szukam czegoś podobnego ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ślicznie zorganizowałaś sobie toaletkę! :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie mam i mieć nie będę - obecnie tyle podróżuje że wyjmowanie kosmetyków z kosmetyczki byłoby wysoce niepraktyczne. Zaś gdy skończę studia wracam do domu gdzie mamy dwa pokoje, już urządzone, i nijak tam nie pasuje robić jakąkolwiek wystawke kosmetyków... Czasem żałuję że mnie to ominęło, chyba każda dziewczyna chce choć chwilę poczuć się księżniczką:)

    OdpowiedzUsuń
  8. miesiąc temu zrobiłam przemeblowanie w pokoju i stół zaaranzowałam na toaletkę i jest git ;) ogólnie to jak ktoś ma więcej pierdółek to polecam takie śmieszne szkolne plastikowe organizery z wyciąganymi szufladami, kosztują naprawdę grosze, a nieco mniej miejsca zajmują, niż rozstawianie wszystiego na płasko ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ostatnio coraz częściej marzy mi się takie miejsce na toaletkę :]

    OdpowiedzUsuń
  10. Super :) Ja właśnie mam podobne lusterko z Lidla i mogę je polecić każdemu. Mi toaletka się marzy, może w końcu uda mi się wygospodarować taki mini kącik, miejsce jakieś tam jest :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Mam toaletkę :) :) Co prawda używaną, ale jest spora - dla mnie nawet troszkę za duża :) Z wiecznie brudnym lustrem (Kubuś pomaga mi się codziennie malować) - ale wygoda jest, oj jest :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Póki co zorganizowałam biurko tak że jest toaletką rano , a biurkiem wieczorem. Pędzle i lusterko stają na otwartych półkach, cześć kosmetyków, balsam do ust, perfumy, patyczki do poprawek stoi w oragnizerze na biurku. zapasy w 2 szufladach a kolorówka w kuferku. Wszystko pod ręką, naprawdę poręczne rozwiązanie! ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Co prawda toaletki nie mam, ale biurko spełnia tą rolę :) wyeksmitowałam wszystkie przybory papiernicze z szuflady i poukładałam w niej kosmetyki :)

    OdpowiedzUsuń
  14. U mnie jest to niemożliwe ze względu na brak miejsca. Ale kosmetyki mam posegregowane w pudełkach i opisane np: włosy, twarz itd i są poukładane na półkach w zamykanej wysokiej witrynce.Te, których używam na bieżąco sa w pudełku bez przykrywki, pozostałe szczelnie pozamykane.

    OdpowiedzUsuń
  15. Ja sobie kupiłam mini komódkę z ikeii, w której mieszczą się wszystkie moje kosmetyki do makijażu, nie lubiłam mieć swoich na wierzchu, bo mi się kurzyły za bardzo.

    OdpowiedzUsuń
  16. Ja zrobiłam swoją budżetówkę z półki ikeowej, komody i dużej ilości światła pochodzącej z okna :D

    OdpowiedzUsuń
  17. W rodzinnym domu miałam małą toaletkę i bardzo doceniałam ten mebel. W studenckim mieszkaniu ciężko o takie rarytasy, szczególnie że mam bardzo malutki pokoik. Jednak poukładałam sobie kosmetyki na półce w łazience w tak przejrzysty sposób, że obchodzę się bez toaletki. Natomiast jak kiedyś będę mieć już własny kąt, to na pewno zainwestuję w toaletkę, czy taki właście kącik o którym piszesz :) Bądź co bądź, rzeczywiście takie miejsce umila codzienne wykonywanie makijażu :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Super pomysł, ja jestem w trakcie przygotowywania sobie właśnie takiego miejsca, bo póki co to moje kosmetyki są pochowane w szufladach w łazience :(

    OdpowiedzUsuń
  19. Ja też sobie niedługo sprawię, bo teraz to trochę katorga ;)

    OdpowiedzUsuń
  20. Ja typowej toaletki też nie mam. Ale gdy robiłam remont w pokoju i pozbywałam się ogromnej szafy (kiedyś pokój dzieliłam z bratem więc taka szafa była idealnym rozwiązaniem dla naszej dwójki ;) ) to oczywiście bardzo chciałam mieć tą idealną toaletkę z IKEA ;d niestety pokój mam mały więc i miejsca dla niej nie było. Ale przy wyborze mebli (szafa, komoda, szafka z szufladami) postanowiłam że właśnie ta szafka z szufladami (wyższa od komody) będzie spełniać rolę toaletki :) wszystko mam pochowane w szufladach prócz pędzli. Rzeczy 'codziennego' użytku mam w pierwszej szufladzie więc wszystko widzę ;) nie dorobiłam się jeszcze mniejszego lusterka by postawić na 'toaletce' ale mam większe powieszone na ścianie i jakoś sobie radzę ;)

    OdpowiedzUsuń
  21. Ile ja bym dała za toaletkę, ale... ja dosłownie nie mam na nią miejsca :D Wszystko upycham do szafki lub tekturowego pudła i trzymam pod biurkiem ;)

    OdpowiedzUsuń

Serdecznie dziękuję za każdy komentarz! To ogromna nagroda i motywacja! :) Bardzo proszę - jeśli komentujesz jako Anonim, podpisz się. Fajnie wiedzieć, kto poświęca mi czas na zostawienie po sobie paru słów. :)

Na pytania odpowiadam bezpośrednio pod postami. Jeśli zależy Ci na szybkiej odpowiedzi - pisz śmiało na bubijum@gmail.com! :)



Komentarze służące tylko reklamie są usuwane. Wklejanie linków jest zbędne.

Linkin