środa, 9 września 2015

190. Pierwsze hennowanie! Bio-Henna Orientana orzech laskowy (mnóstwo zdjęć)





Od dawien dawna marzą mi się ciemniejsze włosy. W moim umyśle figurowały dwa wymarzone kolory: pierwszy, przepiękny kasztanowy brąz mieniący się na złoto dokładnie tak, jak robią to kasztany późnym, jesiennym popołudniem, kiedy oświetla je zachodzące słońce, oraz drugi - średni, chłodny, ale głęboki brąz. Niestety, do kompletu z mysimy włosami, na których bez większego wysiłku z pomocą henny mogłabym wyczarować oba te odcienie odziedziczyłam także mocno naczynkową cerę z wiecznym rumieniem. Ciepłe kolory bezlitośnie podkreślają rozszerzone naczynka, o czym przekonałam się, fundując sobie szamponetkę w odcieniu chłodnego, jasnego brązu już jakiś czas temu.







Szamponetka Joanny w odcieniu bodaj Kasztanowy brąz, którą zrobiłam ponad rok temu. 




Tak więc ze względu na moje naczynka dawno temu już zdecydowałam, że jak farbować, to na chłodno i tylko henną. I od tego czasu wciąż i wciąż zastanawiałam się, jakby to było gdyby to było i co by to było. Czytałam miliony artykułów i postów, przeglądałam zdjęcia, analizowałam, gdybałam... w międzyczasie ścięłam włosy i wtedy odkryłam, jak bardzo tego chciałam. O ścięciu tak dużej ilości kosmyków myślałam nieco krócej, niż o hennowaniu, co nie zmienia faktu, że dumałam nad tym ponad rok. Dopiero po obcięciu uświadomiłam sobie, że tę decyzję podjęłam już dawno temu, tylko wciąż ją odwlekałam z niewiadomych przyczyn. Kilka dni po tym, jak warkoczyki poleciały pomyślałam, że pora i na tę drugą wielką zmianę - że przecież skoro wciąż mi to siedzi w głowie i codziennie zastanawiam się nad tym brązem, to najwidoczniej go chcę. I to bardzo. Choć kochałam moje myszki.



A za co warto kochać mysie włosy? Zdjęcie powyżej przeniesię Cię do posta na ten temat! :)


Wszystko to nie zmienia faktu, iż decyzja o hennowaniu była tak naprawdę spontaniczna. Weszłam do Pigmentu po hydrolat i tak jakoś wyszło, że - całkiem przypadkiem rzecz jasna, bo przecież nic nie potrzebowałam - znalazłam się przy półkach z kosmetykami do włosów. I wtedy samo mi się podeszło do henny, tak jakoś przypadkiem wyciągnęłam rękę po produkty Orientany - i wtedy jakiś chochlik szepnął zrób to. Nie opierałam się jakoś szczególnie. Do koszyka wpadł odcień Orzech laskowy, który według moich wcześniejszych researchów miał dać mi średni, chłodny brąz moich marzeń.

Henna zamknięta jest w ładnej puszczeczce. Wybrałam wariant do włosów krótkich i półdługich, czyli 50 g sproszkowanej mieszanki ziół. W środku znajdziemy także foliowe rękawiczki i czepek. Jeśli chodzi o samą hennę, jest ona dobrze zabezpieczona podwójnym opakowaniem, więc nic nam się nie wysypie.





Pierwszym razem postanowiłam postępować dokładnie według zaleceń producenta. Nie mieszałam henny z sokiem z cytryny, z imbirem, cynamonem, odżywką, ani niczym innym - proszek zalałam niewielką ilością ciepłej wody i wymieszałam drewnianą szpatułką. Powstała gęsta pasta o zapachu, który jednoznacznie kojarzy mi się z runem leśnym po deszczu. :)

Gotowa henna czekała nieco ponad godzinę, w tym czasie zjadłam obiad i umyłam włosy prostym składowo szamponem Barwy. Aplikowałam na lekko osuszone włosy, i tak, jak się spodziewałam - w pojedynkę nie było to łatwe starcie. Trudno było dotrzeć do wszystkich włosów, zwłaszcza tych przy skórze głowy. Aby być pewna, że pokryłam je choć jako-tako, kilkukrotnie przeczesywałam TT Aqua Splash. Cały żmudny proces nakładania henny zajął mi jakieś 10 minut. Po wszystkim nałożyłam czepek i ręcznik.




Producent zaleca trzymanie henny na włosach przez dwie godziny. Ja początkowo zaplanowałam godzinę, ale po jakiś 30 minut intuicja podpowiadała mi, abym już zmywała. Nie chciałam otrzymać zbyt ciemnego odcienia - przyciemnić można zawsze, z rozjaśnianiem jest już dużo gorzej. Gryziona przez prawdopodobnie tego samego chochlika, przez którego wrzuciłam hennę do koszyka, poszłam ją zmyć po niecałych 50 minutach. Odsączyłam wodę w bawełnianą koszulkę i - nie mogąc się doczekać rezultatów - wysuszyłam włosy lokówkosuszarką.

Początkowo widząc się w lustrze doznałam szoku. Zamiast mojego chłodnego, średniego brązu ujrzałam... popielaty z widocznym poblaskiem butelkowej zieleni. Wzięłam trzy głębokie oddechy, opuściłam łazienkę wraz z jej sztucznym światłem, podeszłam do okna, wzięłam lusterko z toaletki i.. poczułam, jak cała lawina kamieni spada mi z serca. ;) Kolor był dziwny, ale ładny – głęboki, średni brąz w bardzo, bardzo zimnej tonacji. Nadal widziałam w nim poblaski butelkowej zieleni, ale nie były one tak widoczne, jak w sztucznym świetle łazienki. Tuż po hennowaniu kolor przedstawiał się tak:


1. Zdjęcia z aparatu, na których wydają się sporo jaśniejsze. Na niektórych można zauważyć, że wierzchnia warstwa włosów nadal ma ciepłe tony mojego naturalnego koloru - najwidoczniej najsłabiej pokryłam ją henną. Na żywo nie odcina się to w widoczny sposób i towrzy ładne przejścia

Tutaj udało mi się znaleźć czas naświetlenia najelpiej oddający kolory


2. Zdjęcia z telefonu, gorszej jakości, ale pokazujące kolor o wiele ciemniejszy niż te z aparatu. W rzeczywistości w lustrze widziałam coś pomiędzy jednym a drugim


To zdjęcie chyba najlepiej oddaje kolory


Ku mojemu ździwieniu, włosy nie były ani trochę przesuszone. Naczytałam się o pohennowym pobojowisku i byłam przygotowana na najgorsze – małą miotełkę przez najbliższe kilka myć. Moje włosy zareagowały jednak zupełnie inaczej – były mocne, błyszczące i widocznie odżywione od razu po spłukaniu henny. Do tego utrzymały świeżość o dobre półtora dnia dłużej, niż przed zabiegiem.

Po trzech dobach od hennowania umyłam włosy tym samym szamponem Barwy i nałożyłam Kallosa Cherry. Przez ten czas kolor nieco się zmienił – zniknęły butelkowe przebłyski i wydaję mi się, że nieco zjaśniał, a odcień się ocieplił. Nadal jest chłodny, ale widzę miodowe przebłyski nawet na końcówkach, gdzie przedtem w oczy rzucała mi się butelkowa zieleń. Teraz wygląda to bardzo naturalnie i myślę, że nikt nie zorientowałby się, iż nie jest to naturalny kolor. ;) Już całkiem się do niego przyzwyczaiłam, a co więcej – nikt z moich znajomych na żywo nie zauważył żadnej zmiany, więc widocznie nie była to aż tak drastyczna metamorfoza. :) Na zdjęciach przedstawia się to tak:






Czy jestem zadowolona? Bardzo! W nowym kolorze czuję się bardziej wyrazista, rumień nie rzuca się aż tak w oczy, a co najważniejsze – włosy naprawdę są jakby grubsze, bardziej mięsiste i błyszczące! Nadal utrzymuje się także oszczędniejsze wydzielanie łoju przez skórę głowy – włosy hennowałam 6 dni temu, a od tego czasu myłam je dwa razy. Przy normalnych wiatrach zrobiłabym to już przynajmniej 4 razy, sama więc jestem w szoku, jak bardzo ta godzina z ziołami na głowie odmieniła moje myszki. ;)

Zostawiam jeszcze porównanie starego i nowego koloru:




Akurat na obu tych zdjęciach naturalny kolor wyszedł wyjątkowo ciekawie. Dla osób, które chciałyby wypróbować tego odcienia henny dorzucę jeszcze kilka zdjęć mojego naturalnego koloru - w każdym świetle wyglądał inaczej, a wiem, jakie to drażniące, kiedy nie można znaleźć recenzji henny pisanej przez osoby o kolorze zbliżonym do naszego. :D Akurat te zdjęcia powyżej są mało miarodajne, na żywo mój kolor wyglądał bardziej tak:




A Wam, jak podoba się mój nowy kolor? :) Macie jakieś doświadczenia z hennowaniem włosów? 

52 komentarze:

  1. Kolor się nie podoba, zdradziłaś myszowate społeczeństwo Włosomaniaczek! :D oczywiście żartuję, wyglądasz cudnie, ale tyle zdjęć nadal nie przybliżyło mi Twojego koloru! :D <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękny Ci wyszedł ten kolor :)
    Agnieszka

    OdpowiedzUsuń
  3. Jejkuuu, ja bym chciała taki chłodny kolorek ale chyba daruję sobie farbowanie i hennowanie, Tobie bardzo pasuje :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudowny kolor! Już Ci to pisałam.
    Muszę bliżej przyjrzeć się tej hennie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Fajny kolor ci wyszedł.ja natomiast mam inne pytanie- jako naczelny naczynkowiec- jakich kremów używasz i czy uważasz że ci pomagają? Na zdjęciach w ogóle u ciebie nie widać że masz taką cerę :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Magia makijażu :D Obecnie od dłuższego czasu nie używam nic szczególnego, bo miałam nagły atak atopowego zapalenia skóry na twarzy i musiałam odstawić absolutnie wszystkie kosmetyki, jakie miałam w użyciu. Teraz staram się pomału wprowadzać nowości

      Usuń
    2. No tak, sama z doświadczenia wiem że dobry podkład to podstawa i nie ma tragedii :-D

      Usuń
  6. Umiesz wydobyć z mysiego blondu piękno:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny kolor i piękne włosy. :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Różnica jest bardzo subtelna :) Następnym razem potrzymaj hennę dłużej, nie bój się! :D Ale duży plus, że włoski nie były przesuszone :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Piękny chociaż Twój chyba bardziej mi się podoba :p ale ten też jest bardzo fajny :) ja się zastanawiam jak uzyskać poblask starego złota.

    OdpowiedzUsuń
  10. Kurczę, ma żywo powie wygląda inaczej... Na zdjęciach wolałabym Twój blond- ponieważ pasowało Ci taki pozytywny, ciepły, miodowy kolor. Robisz wrażenie osoby cieplej i milej, delikatnej... Taki chłodu psuje mi nieco Twój odbiór... Wiem, że dużo zależy od zdjęcia, ale takie a nie inne zamieściłaś. Jako, że. "ładnemu we wszystkim ładnie"to pewnie po jakimś czasie się przyzwyczaję;) fajne, że włosy się ożywiły. Ja też milo wspinam hennę;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Sama nie wiem jaki teraz masz ten kolor, tyle zdjęć a w sumie ciężko ocenić. Mi się bardzo podobał ten Twój mysi kolor, ale rozumiem chęć zmiany i zdecydowanie popieram decyzję o zmianie koloru. Gdzie jest ten "Pigment"?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teraz wyglądają najbardziej tak jak na tych ostatnich zdjęciach w krotkich włosach :) Pigment jest na Długiej w Krakowie, Mekka prawdziwa!

      Usuń
  12. Hennuję włosy henną khadi. Uwielbiam!:)

    OdpowiedzUsuń
  13. Takie odważne decyzje i wszystkie trafione :)
    Jak ja wpadnę na pomysł zmiany, to pewna jestem, że będę wyglądać jak pomylona :P

    A henna to fajna sprawa, troszke śmierdząca i kłopotliwa w aplikacji, ale warta efektu :D

    OdpowiedzUsuń
  14. Takie odważne decyzje i wszystkie trafione :)
    Jak ja wpadnę na pomysł zmiany, to pewna jestem, że będę wyglądać jak pomylona :P

    A henna to fajna sprawa, troszke śmierdząca i kłopotliwa w aplikacji, ale warta efektu :D

    OdpowiedzUsuń
  15. Od dłuższego czasu biję się z myślami...hennować czy nie. Ale chyba po tej recenzji, chyba się zdecydowałam. Czas teraz na wybór koloru ; ) Tylko czy na moich farbowanych wcześniej włosach, wszystko wyjdzie tak jak powinno?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie z henną to różnie bywa, ale wiem na pewno że gdybyś po hennie chciała zafarbowac normalną farbą to może nie złapać

      Usuń
    2. Jeśli tylko włosy nie były wcześniej rozjaśnianie, to można spróbować. Najlepiej zrobić test na małym pasemku :)

      Usuń
  16. nic sie nie zmieniło a ty przezywasz jak młody księgowy pierwszą wypłate...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zmiana jest subtelna, a ja chciałam ją dokładnie opisac, ponieważ henny orientatny to nowość na rynku i sama nie mogłam znaleść wyczerpującej recenzji ;)

      Usuń
  17. Ciekawa jestem jak będzie się utrzymywał kolorek :D Nadal jestem pod wrażeniem Twojego cięcia, świetna decyzja! :D

    OdpowiedzUsuń
  18. Moim zdaniem wyszło super! Niby ciemniej, ale też bez szaleństw! ;) Świetny krok! Ale i tak najbardziej podziwiam teraz Twoją długość włosów!!

    OdpowiedzUsuń
  19. Skarby Syberii mają w ofercie hennę w kolorze platynowym. Słyszałaś coś może o niej? Czy naprawdę uzyska się taki kolor za pomocą henny? Używałam w zeszłym roku henny Jasny Blond Khadi, ale niestety, włosy wyszły rudawe, a nie blond. Chciałabym stosować hennę do farbowania, ale nie chcę mieć rudych włosów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Henną można tylko przyciemniać włosy, ewentualnie wydobywać refleksy. Jesli masz dużo ciemniejsze włosy niż platynowy odcień to wątpię, żeby mogło to dać inny efekt niż ewentualne lekkie ochłodzienie koloru

      Usuń
  20. Skarby Syberii mają w ofercie hennę w kolorze platynowym. Słyszałaś coś może o niej? Czy naprawdę uzyska się taki kolor za pomocą henny? Używałam w zeszłym roku henny Jasny Blond Khadi, ale niestety, włosy wyszły rudawe, a nie blond. Chciałabym stosować hennę do farbowania, ale nie chcę mieć rudych włosów.

    OdpowiedzUsuń
  21. Odważne decyzje ostatnio podejmujesz ;d ale za to jakie trafione ! ;d ładnie Ci w tym nowym kolorze ;)

    OdpowiedzUsuń
  22. Hej! To znowu ja. Chciałam tylko zapytać - jaki odcień podkładu Annabelle Minerals używasz?
    Sandra

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Kochana! :) Szmat czasu już jestem wierna Golden Fairest.

      Usuń
    2. Ja się opaliłam latem i zamówiłam próbkę Natural Light i Golden Fair. I sama nie jestem pewna, który odcień jest odpowiedni... Ciągle się waham, nakładam to jeden, to drugi i sama nie wiem, jakie pełnowymiarowe opakowanie wybrać.
      Sandra

      Usuń
    3. Moim zdaniem jaśniejszy odcień - lato już za nami, skóra zacznie tracić słoneczny kolor. A jeśli nie potrafisz określić który z nich jest jaśniejszy i zastanawiasz się nad tonacją, to niestety nie potrafię pomóc - podkład musi stapiać się z szyją, tylko takim banałem mogę zarzucić ;)

      Usuń
    4. Nie wydaje Ci się, że odcienie Natural trochę podkreślają naczynkowe poliki? Bo z tego, co pamiętam jak kiedyś pisałyśmy, masz podobną cerę do mojej. Szyję mam bardziej opaloną od twarzy i tu pojawia się problem :D
      Sandra

      Usuń
  23. ja się zbieram mentalnie w sobie do farbowania henną, bo póki co jestem przerażona ;d

    OdpowiedzUsuń

Serdecznie dziękuję za każdy komentarz! To ogromna nagroda i motywacja! :) Bardzo proszę - jeśli komentujesz jako Anonim, podpisz się. Fajnie wiedzieć, kto poświęca mi czas na zostawienie po sobie paru słów. :)

Na pytania odpowiadam bezpośrednio pod postami. Jeśli zależy Ci na szybkiej odpowiedzi - pisz śmiało na bubijum@gmail.com! :)



Komentarze służące tylko reklamie są usuwane. Wklejanie linków jest zbędne.

Linkin