O tym, jak szybko zleciał mi czerwiec opowiadałam Wam już w przedostatnim poście - klik. Pierwszy raz zdarza mi się tak późno dodawać aktualizację, ale lepiej późno, niż wcale, prawda? ;)
Przepraszam za stylowe zdjęcia z firanką. Niestety, 30 cm od okna to jedyna odległość, w której można jeszcze było uświadczyć jako takie światło w starym mieszkaniu. Na szczęście w nowym jest ciut lepiej i mam nadzieję, że zdjęcia będą bardziej przyzwoite. :D
Czerwiec był trudnym miesiącem. Pielęgnacja moich włosów ograniczyła się do absolutnego minimum. Jedynym pozytywnym aspektem jest fakt, iż zaczęłam myć je co dwa dni, co jednakowoż wynikało bardziej z mojego lenistwa niż z cudownego opanowania pracy gruczołów łojowych.
Włosy myłam przeważnie po pracy, a więc około pierwszej w nocy. Wydaje mi się, że był to dostateczny argument za zrezygnowaniem z nawyku codziennego olejowania przynajmniej na kilkanaście minut przed kąpielą. :D Z lenistwa i skrajnego zmęczenia zapominałam nawet o OMO. Z premedytacją, na nagie pasma nakładałam byle szybciej szampon - Yves Rocher do suchych i zniszczonych. Po spłukaniu wmasowywałam w nie sowitą porcję Kallosa Cherry i związywałam invisibobble na czas dalszej kąpieli. Raz na tydzień starałam się nie zapomnieć o małej porcji protein dostarczanej dzięki odżywce z bawełną Biały Jeleń.
W dni wolne starałam się nadrabiać zaległości z olejowaniem. Obecnie używam pięknie pachnącego Wellness & Beauty. Końcówki (raz na ruski rok :<) próbowałam zabezpieczać starym już produktem, Jedwabiem do włosów Joanna. Nie zmienił się też ulubieniec w kwestii czesania - nie wyobrażam sobie życia bez moje cudownej Olivii Supreme Combo, o której pisałam Wam tutaj, klik.
Nie ma się co czarować, że moim delikatnym, cienkim i wrażliwym włosom pasuje taka pielęgnacja. Stały się bardziej matowe, skłonne do puszenia, suche w dotyku i mniej nawilżone. Wyraźnie czuję, że brakuje im systematycznego olejowania.
Aktualna długość: 67 cm || Przyrost: 1 cm
Jeśli przymkniemy oko na fakt, iż aktualne zdjęcie jest w beznadziejnej jakości, z łatwością można zauważyć różnice. Pod koniec maja włosy były gładkie, błyszczące i nawilżone, natomiast wczoraj, po barbarzyńskim czerwcu były spuszone i matowe. Łatwo też zauważyć, że są niedociążone, przez co wydają się na dużo krótsze niż na starszym zdjęciu.
Wracam ja, marnotrawna prawie-eks-włosomaniaczka z mocnym postanowieniem poprawy!
I tak nie jest źle. Ja ostatnio lecę na ziołowych Slesach i garstce Kallosa. Śladowe ilości jakichkolwiek dobroci.
OdpowiedzUsuńNadrobisz to szybciej niż myślisz, poza tym nie jest źle :) Olejowanie na pewno pomoże :)
OdpowiedzUsuńMinimalizm służy od czasu do czasu (jestem przykładem :) ) - pozwala włosom "odetchnąć". Na szczęście Ty na pewno będziesz wiedzieć jak doprowadzić włosy z powrotem do świetnej kondycji :)
OdpowiedzUsuńja wykańczam obecnie swe zapasy kosmetyczne i trwam w postanowieniu braku zakupów włosowych:D
OdpowiedzUsuńJa jako tako staram się dbać o włosy cały czas, ale ostatnio coraz mniej mi się to udaje, bo co bym nie zrobiła, to włosy są bardzo szorstkie, suche, twarde w dotyku. Powoli zatraca wiarę w sens moich starań...
OdpowiedzUsuńPrzynajmniej widać gołym okiem różnice w tym, że włosy potrzebują dopieszczenia i pielęgnacji :).
OdpowiedzUsuńSpokojnie wszystko nadrobisz i włosy znów będą fajniejsze, chciaż teraz też nie jest źle :)
OdpowiedzUsuńej, nie jest tak źle! ja też się nie przyłożyłam ostatnio z pielęgnacją, cały czas się puszą i wypadają. muszę im kupić jakąś dobrą maskę :D
OdpowiedzUsuńNa żywo wcale nie ma takiej tragedii jak opowiada, nie wierzcie jej! Widziałam na własne oczy :D
OdpowiedzUsuńJa w maju z braku czasu zaniedbałam pielęgnację i efekt był taki jak u Ciebie, na szczęście wystarczył miesiąc olejowania i porządnego odżywiania by wróciły do dobrej kondycji :)
OdpowiedzUsuńOczekujemy mocnego postanowienie poprawy! A tak na serio, to każdemu się zdarza. :) Nawet najlepszym kochana, więc nie ma co się dołować i wytykać sobie. :*
OdpowiedzUsuńJa miałam nadzieję, że w wakacje będę bardziej dbać o włosy ze względu na większą ilość czasu. A tu się okazuje, że leń we mnie wstąpił i nie mam czasu nawet na olejowanie włosów :D i nie przejmuj się na pewno doprowadzić je do wcześniejszego stanu :)
OdpowiedzUsuńTeż ostatnio bardzo zaniedbałam moje włosy i teraz myślę jak im to wynagrodzę; )
OdpowiedzUsuńOj Kochana, nie jest wcale tak źle, po opisie spodziewałam się niezłego sianka, a tu tylko troszkę niedociążone :) Poradzisz sobie :):)
OdpowiedzUsuńNie martw się, nadrobisz zaległości :P
OdpowiedzUsuńJeszcze tragedi nie ma ale na pewno będzie poprawa ;)
OdpowiedzUsuńU mnie tez teraz ciezki okres i wlosy bywaja zaniedbane, olejowac je zdazylam w tym miesiacu dopiero raz :P
OdpowiedzUsuńCiekawi mnie ten kallos cherry, jeszcze go nie mialam :-)
OdpowiedzUsuńBardzo fajny jest :):)
UsuńJa swoje włosiska ostatnio również zaniedbałam ;| pielęgnacja ograniczona do minimum ;/
OdpowiedzUsuńU mnie taki ascetyzm od czasu do czasu świetnie się sprawdza. Pozwala mi zobaczyć włosy w nowym świetle, a następnie pogratulować sobie, że dotychczasowa pielęgnacja jest ok. :]
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że jeden seans lub dwa z olejem albo bogatą maską szybko przywróci Twoim włosom urodę. :)
Na pewno uda Ci się szybko nadrobić ! ;)
OdpowiedzUsuń