poniedziałek, 2 marca 2015

145. Jak minął luty? Studniówka, filmy o geniuszach, ascetyczne zakupy, wyniki rozdania! :)





Hej! :) Jak już wspominałam przy okazji Noworocznego posta (klik) żałuję, iż seria Jak minął... umarła śmiercią naturalną. Jednocześnie od dawna kombinuję, jakby tu przemycić ciut więcej niekosmetycznych treści - moich opinii dotyczących filmów czy książek, lub takiego całkiem zwykłego pitu pitu. Także moje plany pokazywania zakupów z danego miesiąca spełzły na niczym, bo zwyczajnie nabywam tak niewiele, że nie ma sensu tworzyć o tym osobnego wpisu. Wreszcie, w nagłym acz niespodziewanym przebłysku geniuszu wymyśliłam, że wszystkie te pomysły można złączyć w jeden i wskrzesić zamarłą serię. ;) Mam nadzieję, że Wam się spodoba!






Luty, luty, podkuj buty... a w moim przypadku znajdź kobieto obcasy na studniówkę. Jak już wspominałam w 50 faktach o mnie (klik), kupno butów to prawdziwa droga przez mękę. Mam bardzo duży rozmiar, szeroką stopę, a do tego... najlepiej czuję się na obcasach! Choć nie pasują one ani do mojego, ani do partnera wzrostu, ale cóż poradzić. Na płaskich butach tańczyć nie umiem. Nawet chodzić mi trudno. ;) Jak już znalazłam jako-tako wygodne buty, to reszta musiała się udać! Tylko włosy niepokornie rozkręciły się po dwóch godzinach, ale za to jestem bardzo zadowolona z makijażu, jaki sobie zmalowałam. Wszystko ładnie utrzymało się aż do rana, a ja przynajmniej czułam się komfortowo w czymś, co sama sobie stworzyłam. Przykro było patrzeć na dziewczyny skrzywdzone bronzerem kosmetyczki i bollywodzkimi fantazjami, zwłaszcza na twarzy osób, które na co dzień nie malują się prawie wcale. ;) Co do samej studniówki, było naprawdę super!




Choć bardzo się starałam zrobić sensowne zdjęcie makijażu telefonem, niestety okazało się to awykonalne. A wierzcie mi, starałam się tak mocno, że napłodziłam jakieś 200 zdjęć, z czego żadne tak naprawę nie oddaje dobrze kolorów. Módlcie się, obym w tym roku wreszcie doczekała się swojego aparatu!

A już tydzień później czekał nas kolejny Bal, tym razem nie Maturalny, a Galicyjski - impreza ta odbywa się co roku w Krakowie i jeśli będziecie mieć kiedyś okazję, to gorąco zachęcam do wzięcia udziału. Klimat jest nieziemski. W tym roku wypadł w Walentynki - kurczę, Święto Zakochanych i cała noc na parkiecie, brzmi super. Pech chciał, że tego dnia moja choroba osiągnęła apogeum. Byłam totalnie rozłożona i ledwo zwlekłam się z łóżka. Po dokonaniu tego iście heroicznego czynu wcisnęłam się w zmiętą sukienkę i to by było na tyle z moich przygotowań. Człowiek trup, do tego bez makijażu. Jakby nieszczęść było mało, na samym początku Balu jakaś pani w ferworze walca wiedeńskiego wylądowała swoją szpilką idealnie na mojej stopie - do dziś mam bliznę. ;) Nie mniej jednak ten Bal to taka impreza, która po prostu nie może się nie udać, więc nawet biorąc pod uwagę wszystkie okoliczności bawiliśmy się świetnie. :)

Zdjęcia z balu możecie zobaczyć o tutaj: klik. W tym roku motywem przewodnim było Wesele Krakowskie.

Bal zainaugurował ostatnie w moim życiu ferie. I były to pierwsze ferie od wielu lat spędzone w całosci w domu - antybiotyk, absolutny brak funduszy, okropna pogoda i 70 dni do matury - można znaleźć gorsze połączenie? Pierwszy raz od bardzo dawna nie udało mi się wyjechać zimą w góry. Bardzo mi tego brakuje i naprawdę tęsknię za ośnieżonymi szczytami. W Tatrach zawsze ładowałam baterie i wracałam dużo szczęśliwsza i spokojniejsza. W tym roku musiały wystarczyć mi inne rozrywki.

A wśród ów rozrywek znalazły się trzy oskarowe filmy o geniuszach. W zasadzie to dwa filmy i jedna bajka. ;) O moim zamiłowaniu do animowanych produkcji wspomniałam już w 50 faktach. W tym miesiącu Kochany pokazał mi Big Hero 6 i zakochałam się od pierwszych minut! Mały geniusz i dmuchana pianka ratująca świat rozkochali mnie w sobie prawie tak mocno jak Kraina Lodu. Jeśli i Wam zdarza się oglądać bajki, pamiętajcie o Wielkiej Szóstce. :)



Po oglądnięciu tego filmu nagle każdy chce mieć w domu takie wielkie białe coś. Jest przeuroczy! :)

Źródło zdjęcia: klik Link do filmweba: klik

Dwa kolejne filmy bardzo się od siebie różnią, choć w obu głównym bohaterem jest genialny umysł ścisły. Jeśli przyglądałyście się tegorocznym Oskarom pewnie kojarzycie, że chodzi o Grę tajemnic i Teorię Wszystkiego. Pierwszy z obrazów to biografia matematyka, Alana Turinga, który skonstruował maszynę rozszyfrowująca niemiecką enigmę. Film pokazuje II Wojnę z zupełnie nieznanej strony i właśnie to, zaraz po genialniej roli Benedicta Cumberbatch podobało mi się najbardziej. Co do samego aktora, to jestem w nim zakochana odkąd zobaczyłam go w pierwszym odcinku Sherlocka. Ma w sobie coś niezwykłego i równie wspaniale wypada w roli homoseksualisty, jak i nieposkromionego detektywa. Swoją drogą - jeśli nie widziałyście serialu Sherlock produkcji BBC to lećcie szybko oglądać, jest naprawdę genialny!




Źródło zdjęcia: klik, Link do filmweba: klik


Drugi z filmów, czyli Teoria Wszystkiego to historia znanego fizyka, Stephena Hawkinga. Kojarzę go z filmów na Discovery i w życiu nie pomyślałabym, że to właśnie tak wyglądało jego życie. ;) Odtwórca głównej roli i laureat Oskara, Eddie Redmayne według mnie w pełni zasłużył na tę statuetkę. To, jak bardzo wiarygodnie grał mężczyznę chorego i sparaliżowanego naprawdę wprawia w zdumienie. Mam w rodzinie osobę, która cierpi na nieuleczalną chorobę o podobnych objawach do tych, które towarzyszą schorzeniu Hawkinga. Patrząc na aktora wciąż widziałam cierpienie tego Kogoś i naprawdę nie mogłam uwierzyć, że to tylko gra aktorska. Film sam w sobie nieco mi się dłużył i mniej wciągnął, niż Gra tajemnic, ale nadal pozostaje dobrą pozycją. W obu tych produkcjach równie genialną rolę co sami geniusze odgrywają kobiety u ich boku. Obie są niezwykłe i jeśli miałabym wybierać, której z nich przyznać nagrodę, pewnie zrobiłabym losowanie. ;) Filmy serdecznie polecam, zwłaszcza na takie brzydkie i szare dni, jakie ostatnio mamy.






Źródło grafiki: klik, Link do filmweba: klik



W lutym udało mi się także wygrać dwa konkursy. Tyle szczęścia w jednym miesiącu powinno mi w zupełności zrekompensować całą resztę pechów mniejszych i większych. ;) Pierwszy z konkursów zorganizowała drogeria Pigment na swoim fanpagu (absolutnie i bezsprzecznie najlepiej zaopatrzona drogeria w Krakowie! Na asortyment możecie zerknąć na facebooku: klik) W nagrodę za prawidłową odpowiedź mogłam wybrać dowolny produkt z asortymentu Annabelle Minerals. Postanowiłam przygarnąć ich flat topa, który nie dość, że jest wprost prześliczny, to jeszcze znakomicie radzi sobie z aplikacją podkładu mineralnego. :) O pędzelku na pewno jeszcze przeczytacie, a o podkładzie mineralnym od AM możecie przeczytać o tutaj, klik. 





Drugi konkurs także rozgrywał się na fb, tym razem na fanpagu Agu Blog. Prawdę powiedziawszy odpowiedzenie na pytanie konkursowe zajęło mi raptem dwie minuty, a po fakcie o konkursie zupełnie zapomniałam. Pewnie gdyby nie jedna czujna osoba to przegapiłabym szansę na odbiór nagrody. ;) W, dziękuję raz jeszcze! Zajęłam trzecie miejsce, a w moje rączki trafiła przepiękna czekoladka od MakeUpRevolution, osławiony bronzer The Balm i pomadka Rouge Edition Velvet w odcieniu Nude-ist. Niezwykle się cieszę, bo dwóch ostatnich produktów na pewno sama bym nie kupiła ze względu na wysoką cenę. Już przy pierwszym użyciu przekonałam się, że są absolutnie warte każdej złotówki i naprawdę zaskakują wysoką jakością. :) O wszystkich tych perełkach na pewno jeszcze przeczytacie. 

Jeśli już przy nowościach jesteśmy, to w tym miesiącu kupiłam, uwaga uwaga, 2 kosmetyki. Słownie d w a. Nie będę tutaj udawać, że taka ze mnie nawrócona minimalistka albo jakiś mistrz oszczędzania. Zwyczajnie na więcej i tak by mnie nie było stać. :D #brutalnarzeczywistość Skoro już tak zaszalałam, to co kupiłam? Dwie perełki, które były mi naprawdę potrzebne. Pierwsza to większa pojemność mojej definitywnie najukochańszej maski, którą pod niebiosa wychwalałam już jakiś czas temu o tutaj, klik.  Druga - olejek Alterry o zapachu limonki, wyhaczony na promocji za 9.99 zł. Tej wersji jeszcze nie miałam. Zapach nie uwiódł mnie tak, jak w przypadku Papai, ale i ten wariant jest naprawdę przyjemny. :)

Przy okazji wizyty w Pepco zaopatrzyłam się w prawdopodobnie najbardziej dochodowy produkt, jaki posiadają - prześliczne zakręcane słoiczki w cenie 1.90 zł za sztukę. W jednym z nich zamieszkał już czystek, którego mam zamiar pić przez najbliższe tygodnie. Jak długo potrwa moja kuracja, jeszcze nie wiem. Mam jednak nadzieję, że doczekam się spektakularnych efektów. W wyniku mojej wrodzonej ciapowatości na dwa tygodnie pozbawiłam się dwóch niezastąpionych kremów, skutkiem czego moja skóra mocno zaprotestowała. Dziś mam mniej więcej tyle syfów, co jakieś pięć lat temu w kulminacyjnym punkcie młodzieńczego trądziku. :<  Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło - przy okazji tego przykrego doświadczenia przynajmniej przekonałam się, że moja dotychczasowa pielęgnacja cery naprawdę daje efekty i brak któregokolwiek z elementów skutkuje właśnie czymś takim. O tych dwóch kremach koniecznie muszę Wam napisać. ;)

O tym, co potencjalnie może dać picie czystka i jakie inne zioła mam zamiar przetestować w tym roku możecie przeczytać w tym poście, klik.  W nim także znajdziecie listę wcierek, więc jeśli jeszcze nie zaglądałyście, to zapraszam serdecznie. 





W przedostatnim dniu lutego wpadłam przelotem do pewnego ogromnego second - handu na obrzeżach Chrzanowa. Nie miałam czasu na przeglądnięcie wszystkich wieszaków, czego bardzo żałuję i mam plan jak najszybciej tam wrócić. ;) W ręce wpadła mi za to taka oto torebka, z wierzchu zupełnie niezniszczona. Mieści nieco więcej niż format A5, ma długi pasek i kosztowała, bagatela, sześć złotych. Dawno rozglądałam się za podobnym modelem, ale w sieciówkach kilkukrotnie wyższe ceny skutecznie mnie odstraszały, skutkiem czego musiałam pomykać z naprawdę olbrzymią torbą nawet w te dni, kiedy potrzebowałam przy sobie samego portfela. ;)

Zdecydowanie najbardziej udanym zakupem tego roku jest koszula, którą widzicie na ostatnim zdjęciu. W Reserved kosztowała 70 zł, a ja załapałam się na facebookową zniżkę 30%. Koniec końców zapłaciłam 48 zł i jestem naprawdę zadowolona. Koszula fajnie się układa, ma śliczne guziki (na zdjęciu oczywiście tego nie widać) i dość dobry materiał. W maju będzie jak znalazł. ;)

W lutym, mimo braku stałego dostępu do internetu, udało mi się dodać kilka postów, które miałam w planach już naprawdę od dawna. Oprócz tego blog obchodził swoje pierwsze urodziny! :) Z tej okazji sprezentowałam sobie nowy szablon (starszą wersję możecie podglądnąć tutaj: klik) i rozdanie dla Was. ;) Pora ogłosić zwycięzcę!



Jak myślicie, do kogo należała szczęśliwa trzynastka? :)



Pod numerkiem 13 zgłosiła się Natalia - juicy raspberry! Serdecznie gratuluję i mam nadzieję, że moja niespodzianka sprawi Cie wiele radości. :)

Wszystkim zgłoszonym serdecznie dziękuję, także za miłe słowa pozostawione przez Was w formularzu. Bardzo się cieszę, że zagląda tutaj tyle ciepłych i miłych osób. Najchętniej nagrodziłabym Was wszystkie i jeśli kiedyś zostanę milionerem, to tak właśnie zrobię. ;)

A Wam, jak minął luty? Będziecie go wspominać jako udany miesiąc? Koniecznie dajcie znać, czy spodobała Wam się taka forma miesięcznego podsumowania. :)




Wpisy z lutego, które mogą Cię zainteresować:



Pozdrawiam cieplutko! :)

30 komentarzy:

  1. Ale masz długie rzęsy! :) Też miałam studniówkę w lutym i w ten weekend obejrzę ,,Teorię wszystkiego", jeszcze bardziej przekonałaś mnie, że warto :)!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! :) Mam nadzieję, że Ci się spodoba. :)

      Usuń
  2. lumpeksy są najlepsze, bo tam trafią i rzeczy ładne i dziwne i ze wszystkich sklepów świata. takie słoiczki są też w Ikei :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak. :) Żałuję tylko ze bywam w nich tak rzadko.

      Usuń
  3. fryzjer, makijażystka, stylistka paznokci, sukienka na miarę i buty za 300zł. tak mniej więcej wyglądały studniówki dziewczyn ze szkoły. zawsze mnie śmieszyło, to że robią z tego małe wesele :D ja ostatnio kupiłam więcej kosmetyków, bo były mi potrzebne, ale zanim poszłam do kasy sprawdziłam stan portfela :D dlatego też ostatnio również zaopatruję się w lumpeksach, bo można tam znaleźć na prawdę przyzwoite ciuchy, niektóre nawet z metkami, za niską kwotę :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas wyglądało to dokładnie tak samo! Ja na studniówkę wydalam tylko tyle co na buty. :p

      Usuń
  4. Mam podróbkę flat topa z AM, spisuje się bardzo dobrze :D Kiedyś pewnie zainwestuję w oryginał.
    Również skorzystałam z promocji w Rossmanie i też kupiłam olejek z limonką. Jeszcze nie niuchałam, czeka na swoją kolej, gdy pozużywam inne produkty do ciała i włosów :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też go miałam ale jednak co oryginał to oryginał :)

      Usuń
  5. Niby tylko d w a produkty, ale za to jakie! Ten olejek jest moim ulubieńcem ;)) Co tu dużo mówić, miałaś w sumie bardzo interesujący luty ;) U mnie nic zupełnie się nie działo, ale liczę na to, że w marcu będzie za to na odwrót ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. O rany, to ja wygrałam? Dzięki :))) i już ślę maila.

    OdpowiedzUsuń
  7. No poszalalas :D czystek polecam sercem całym. Znamy się od dawien dawna, teraz kupiłam nowe opakowanie i przetestuje na sam porost :) dobrze, ze znalazłaś kosmetyki, ja bym się zaplakala :( u mnie luty minął szybko, jak widzialas :D
    Gratuluje wygranej :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Ładny makijaż :) Ja na studniówkę też malowałam się sama - nie miałam pojęcia co i jak (nadal nie mam...), ale niektóre dziewczyny naprawdę zostały skrzywdzone przez fryzjerów i kosmetyczki...

    OdpowiedzUsuń
  9. Podoba mi się ten post ! ;d mi luty minął bardzo dobrze, ale niestety w ostatnim tygodniu dopadła mnie choroba i nie chce mnie opuścić ;/
    Gratuluję zwyciężczyni :)

    OdpowiedzUsuń
  10. znam ten ból z wciśniętą szpilą w stopę, to samo poczułam w zeszłym roku na weselu, a wdeptywaczka do filigranowych nie należała:(:D

    OdpowiedzUsuń
  11. Sherlocka widziałam wszystkie sezony i według mnie najciekawszy był 1. odc ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie trudno by było wybrać ten najlepszy. :p

      Usuń
  12. Gratulacje :) Szczerze mówiąc dobrze wiem, co się działo u Ciebie w lutym, także nie będę specjalnie komentować, ale jestem ciągle zachwycona Twoim makijażem studniówkowym i koszulą! <3

    OdpowiedzUsuń
  13. Tez mysle o kuracji czystkiem i pokrzywa dodatkowo:)

    OdpowiedzUsuń

Serdecznie dziękuję za każdy komentarz! To ogromna nagroda i motywacja! :) Bardzo proszę - jeśli komentujesz jako Anonim, podpisz się. Fajnie wiedzieć, kto poświęca mi czas na zostawienie po sobie paru słów. :)

Na pytania odpowiadam bezpośrednio pod postami. Jeśli zależy Ci na szybkiej odpowiedzi - pisz śmiało na bubijum@gmail.com! :)



Komentarze służące tylko reklamie są usuwane. Wklejanie linków jest zbędne.

Linkin