sobota, 3 stycznia 2015

124. Jak minął 2014 rok?

Hej! Na wstępie chciałabym Was powitać w nowym 2015 roku! Nie złożyłam Wam nawet życzeń, ale ten post miał się pojawić co najmniej kilka dni temu. Niestety, nadal nie mam dostępu do Internetu. Z tego też względu po raz kolejny  przeprosić za moją blogową martwicę. Nie odpowiadam na komentarze, nie zaglądam do Waszych postów, jestem blogową paskudą. Obiecuję, że już za kilka dni to się zmieni! :)




W okresie wakacyjnym pisałam dla Was posty, w których opowiadałam, jak spędziłam miniony miesiąc. tak powstała miniseria: Jak minął- maj, czerwiec, lipiec i sierpień. Chciałam ją kontynuować, ale wraz z rozpoczęciem września doszłam do bolesnego wniosku, że nie robię absolutnie nic ciekawego. Tak oto wraz z początkiem roku szkolnego seria umarła śmiercią naturalną (maturalną?). Postanowiłam trochę to nadrobić i przedstawić Wam kilka najciekawszych wydarzeń z minionego roku. :)

 1. Skończyłam 18 lat.


A stało się to na szóstego stycznia. Nie żeby fakt pełnoletności robił mi jakąś większą różnicę (a przynajmniej do marca – patrz dalej). Usprawiedliwienia w szkole pisałam sobie sama od ładnych kilku lat, alkoholu piję tyle, że w zasadzie mogłabym nie pić wcale i nikt by nie zauważył, polityką totalnie się nie interesuję, więc i moje prawo głosu jakoś zbytnio mnie nie wzruszyło. Mimo wszystko jest to w jakiś sposób moment graniczny w życiu człowieka (a przynajmniej takie sformułowanie ładnie brzmi i od trzech lat uczą mnie, że w zasadzie wszystko może być momentem graniczym, a momenty graniczne to fajna rzecz na maturze z polskiego) i chyba wypadałoby go ująć w takim podsumowaniu. ;)



 2. Założyłam bloga.


 A stało się to 26 lutego 2014 roku. Od tej pory staram się dzielnie publikować swoje marne wypocinki ku chwale zadbanych włosów i piękniejszej cery. Czy blog coś zmienił w moim życiu? Na pewno! Przede wszystkim, usystematyzowałam swoją pielęgnację, odkryłam wiele dobrych kosmetyków, na które prawdopodobnie nie trafiłabym, gdyby nie moje Czytelniczki i autorki innych blogów. A poza tym znalazłam sobie ciekawe, kreatywne zajęcie, którego bardzo mi brakowało! Za niedługo blog będzie obchodził swoje pierwsze urodziny i pewnie wtedy napiszę jakiś bardziej tkliwy post z tej okazji. :D

Nie wiem czy ktoś jeszcze pamięta te czasy, ale przez pierwsze dwa miesiące funkcjonowania, mój blog wyglądał właśnie tak:




 3. Zrobiłam prawo jazdy.


To właśnie ten jeden z niewielu aspektów mojego życia, który w jakiś sposób zmienił się po osiągnięciu lat osiemnastu. W końcu mogłam przystąpić do egzaminu! O ile teoria przeszła dość gładko pod względem mojej psychiki i nadszarganych nerwów, o tyle część praktyczna to była prawdziwa droga przez mękę. Trafiłam na egzaminatora, który uchodzi za małego terrorystę. Krzyczał na mnie przez całe 40 minut, a po 10 byłam pewna, że oblałam. W czasie jazdy napotkałam sześcioro dzieci na trzech rowerach jadących środkiem drogi oraz nieuważną kobietę, która wyskoczyła mi przed maskę zza zaparkowanego samochodu. Oczywiście były to tylko kolejne powody do krzyku pana Egzaminatora. Kiedy na parkingu pod ośrodkiem zaczął swoją litanię, co zrobiłam źle, niedobrze i okropnie, byłam już pogodzona z faktem, że oblałam. Najbardziej byłam zła na to, że nie mam przy sobie wystarczająco pieniędzy na opłacenie kolejnego egzaminu, w związku z czym będę musiała następnego dnia po raz kolejny jechać na ten koniec świata tylko po to, żeby zapłacić za drugie podejście. Kiedy egzaminator skończył swoją wypowiedź zapadła chwila ciszy, którą zakończyło proste zdanie. Zdała pani. Rozpłakałam się jak dziecko. :D

W zasadzie nie wyobrażam już sobie, że mogłabym nie mieć tego magicznego kawałku plastiku. Mieszkam w totalnej dziurze, z której wydostanie się w weekend, a już nie daj Boże w święto, graniczy z cudem. Dzięki prawku jestem bardziej niezależna i nie muszę wydzwaniać do połowy kontaktów z listy, kiedy chcę się dostać do miasta w niedzielę wieczorem. ;)




 4. Spędziłam najbardziej pracowite wakacje w życiu.



Tegoroczne lato było dla mnie naprawdę bardzo pracowite. Od ostatniego tygodnia czerwca w pocie czoła podcinałam i zbierałam znienawidzone przeze mnie pomidory. To nie tak, że nie lubię ich wcale, bo ketchup i pomidorówka to cudowna rzecz, ale pomidorów samych w sobie znieść nie mogę. Praca była naprawdę wykańczająca, więc po powrocie z niej w większości umierałam i szłam spać po 20, aby następnego dnia wstać po 5. Oprócz tego na szklarni nabawiłam się przewlekłych bóli pleców, ogromnych siniaków na udach, problemów z wypadaniem włosów i pogorszenia stanu cery. Czyste szczęście. :D Nie ma jednak co narzekać, bo dzięki temu mogliśmy z Ukochanym odwiedzić dwa piękne miejsca. Wyjazd w Tatry to nasza mała tradycja, więc i w tym roku musieliśmy się zebrać. Oprócz tego udało nam się odwiedzić niewielką miejscowość w Świętokrzyskim, gdzie błogo wylegiwaliśmy się nad zalewem i zbieraliśmy siłę na dalszą walkę z pomidorami. :D W sierpniu na krótko pojechaliśmy też w Bieszczady. 





 5. Poznałam najwspanialszą Agę na świecie!


Gumi chyba nie muszę Wam przedstawiać, prawda? :D Pod koniec sierpnia wreszcie udało nam się spotkać! Jak zawsze w moim przypadku nie obyło się bez komplikacji. Aż do 5:50 nie miałam biletów na ani pół pociągu, którym miałam dostać się do Łodzi i z powrotem. Pierwszy z nich odjeżdżał o 6:00 i nie miałam pewności, czy w każdym z nich będzie dla mnie miejsce. Na szczęście okazało się, że biletów było aż nadto. Tym sposobem, pięć minut po wyjściu z kasy siedziałam już w wagonie i ruszałam w... zupełnie przeciwnym kierunku niż powinnam. :D Do Łodzi spod Krakowa jechałam przez Katowice, a wracałam przez Warszawę. PKP! <3





A Aga jak to Aga, jest tak kochana, że znosi moje codzienne narzekania, piski i jęki. Jeszcze raz dziękuję! ♥

 6. Rozpoczęłam klasę maturalną.



I w zasadzie w tym miejscu mogłabym skończyć podsumowanie tego roku. Od września nie mam czasu na nic. Prawie codziennie siedzimy w szkole po osiem godzin, a dzięki cudownym, piętnastominutowym przerwom, oznacza to opuszczanie szkolnych murów tuż przed godziną 16. Po powrocie ze szkoły na dobrą sprawę musiałabym się bez przerwy uczyć do północy, żeby zdążyć ogarnąć się na najbliższe sprawdziany, kartkówki i powtarzać materiał z poprzednich lat. A najlepsze jest to, że dzięki wspaniałej reformie szkolnictwa, i z chemii i z biologii materiał z podręcznika skończymy przy dobrych wiatrach w połowie kwietnia. Patrząc realistycznie, z biologii nie przerobimy co najmniej 1/3 ostatniego podręcznika. Gdzie czas na jakiekolwiek powtarzanie, pojęcia nie mam. MEN, dziękujemy!






 7. Byłam u fryzjera!


Jak się chodzi do fryzjera raz na rok, to można z tego robić wydarzenie roku, no nie? :D Tym razem postawiłam na ekskluzywny salon, z którego po raz pierwszy w życiu wyszłam prawie w stu procentach zadowolona. :) Jak przeżyły to moje włosy, pisałam już tutaj. 





2014 minął względnie spokojnie i generalnie dobrze. :) Obyło się bez większych przewrotów i rewolucji, czego nie będzie już można mówić o roku 2015. Mam nadzieję, że z Nowego Roku będę jeszcze bardziej zadowolona, niż z ubiegłego. :)

A Wam, jak minął 2014 rok? Będziecie go dobrze wspominać? Dajcie znać, czy lubicie takie posty i czy warto pisać je częściej! :)

Przy okazji chciałabym Wam złożyć najserdeczniejsze życzenia z okazji Nowego Roku! Niech będzie on pełen miłości i rodzinnego ciepła, drobnych sukcesów i radości z każdego dnia!  Spełnienia marzeń Kochane! <3

9 komentarzy:

  1. Ale się wzruszyłam najwspanialsza Ago na świecie <3 W tym roku to ja przyjadę do Ciebie! :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj widzę,że rok był dla Ciebie bardzo udany :) Pamiętam swój zdany egzamin( za trzecim razem) - piszczałam z radości a egzaminator myślał chyba,że mam coś z głową ;D
    Cała blogosfera będzie trzymała kciuki w maju :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Widać że był to dla ciebie wyjątkowy rok. Niech ten kolejny będzie jeszcze wspanialszy :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Zdałaś już przy pierwszym podejściu?! Wow, to dopiero wyczyn! Gratulacje :))) Ja w twoim wieku nie rozumiałam całego tego szału na prawko, bo mimo że skończyłam te 18 lat, to czułam się wciąż smarkata i niedojrzała na prawo jazdy. No ale po 7 latach w tym roku może się zapiszę! :D Super rok! Oby ten był jeszcze lepszy dla Ciebie!!! No i najważniejsze - powodzenia na maturze!! :))
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Wow, chciałabym mieć znowu 18 lat <3 pamiętam swoje przygotowania przed maturą, do tego mi dochodził jeszcze zawodowy, więc ogólna masakracja:) Nie wiem czy Cię pocieszę czy pogrąże, ale na studiach sesja to taka mini-matura :D tyle nauki, tyle notatek, a potem i tak nic nie wiesz:D

    OdpowiedzUsuń
  6. Ty masz 18 lat? Wow, ależ Ty młoda :))
    Gratuluję prawka, przydaje się, wiem z autopsji :P
    Powodzenia na maturze :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Ależ się u Ciebie działo Kochana! :):)


    Zapraszam Cię na bardzo ciekawy TAG - 11 włosowych pytań :)
    http://www.kasianafali.pl/2015/01/tag-11-wosowych-pytan.html

    OdpowiedzUsuń
  8. Ale się działo ! :) i dobrze, że rok był dla Ciebie udany :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Założyłaś bloga w moje urodziny! Dlatego bez problemu zapamiętam od jakiego czasu jesteś w sieci ;)) Jesteś przesympatyczną i bardzo wartościową osóbką ;) Oby obecny rok był tylko lepszy! :)

    OdpowiedzUsuń

Serdecznie dziękuję za każdy komentarz! To ogromna nagroda i motywacja! :) Bardzo proszę - jeśli komentujesz jako Anonim, podpisz się. Fajnie wiedzieć, kto poświęca mi czas na zostawienie po sobie paru słów. :)

Na pytania odpowiadam bezpośrednio pod postami. Jeśli zależy Ci na szybkiej odpowiedzi - pisz śmiało na bubijum@gmail.com! :)



Komentarze służące tylko reklamie są usuwane. Wklejanie linków jest zbędne.

Linkin