czwartek, 27 listopada 2014

114. I Heart Make Up - Go Pallete! - róż, brązer, rozświetlacz + 6 cieni: Jak się sprawują + propozycja makijażu.





Hej! Nazbierało mi się naprawdę mnóstwo produktów, o których chciałabym opowiedzieć, a na co wcześniej zwyczajnie brakowało mi czasu i zapału. Jednym z takich kosmetyków jest właśnie ta paletka, która wpadła w moje łapki we wrześniu. Jako że dawno nie było u mnie niczego kolorowego, dziś zapraszam na recenzję połączoną z propozycją nieco mocniejszego makijażu. Zapraszam serdecznie! 

Paletka zdaje się być spełnieniem marzeń dla amatorki. Róż, bronzer, rozświetlacz, matowy beż i pięć całkiem ładnych cieni to przyjemny zestaw na początek. W dodatku za cenę około 22 złotych wydaje się być naprawdę fajną opcją dla osoby, która nie chce wydawać sporo pieniędzy na kolorówkę. Jeśli chciałybyśmy kupić osobno takie produkty, to nawet inwestując w najtańsze firmy koszty byłyby o wiele większe. 






I tak też właśnie sobie pomyślałam, kiedy zobaczyłam ją w ofercie sklepu kosmetyki z Ameryki. Stwierdziłam, że za cenę tych 20 paru złotych nie mam zbyt wiele do stracenia, a nawet jeśli bronzer i rozświetlacz (na których najbardziej mi zależało) okaże się nietrafiony, to po prostu posłużą mi jako cienie. 

Pierwszym zaskoczeniem, a jednocześnie małym rozczarowaniem po tym, jak otworzyłam paczuszkę było... samo opakowanie i jakość wykonania. Choć na zdjęciach nie wygląda tak tragicznie, to na żywo po prostu widać, że ten plastik rozleci się przy najlżejszym upadku. Szczerze mówiąc zawsze się o nią boje, kiedy wrzucam ją do torby. Sam wygląd też nie zachwyca, paletka wygląda trochę jak z odpustu. Nie mniej jednak, za cenę tych 20 paru złotych można jej to wybaczyć. Jak wobec tego przedstawia się pigmentacja, trwałość i czy jestem zadowolona z efektów, jakie daje?


 



Nie za wiele niestety widać (zdjęcia wykonywane w całkiem sztucznym oświetleniu :c), ale coś zawsze. Najniżej widzimy bronzer, róż i rozświetlacz. Cienie ponumerowane są w takiej kolejności, w jakiej znajdują się na paletce od beżu począwszy.

Bronzer w rzeczywistości ma nieco chłodniejszy odcień. Tutaj nanosiłam go palcem, stąd taka pigmentacja. Przy nanoszeniu go pędzlem tworzy lekką chmurkę koloru, którą naprawdę bardzo trudno zrobić sobie jakiekolwiek plamy. Na skórze wygląda bardzo naturalnie i jest niemal niewidoczny. Nie nadaje się więc do klasycznego konturowania (modelowania kształtu twarzy), a jedynie do leciutkiego podkreślania kości policzkowych, ocieplania. Ja namiętnie używam go do podkreślania załamania powieki i w tej roli spisuje się bardzo dobrze.

Róż ma mocniejszą pigmentację od bronzera. Ma też dość dziwny odcień i moim zdaniem lepiej spisałby się na bardziej chłodnym typie urody. U siebie wolę lżejsze, bardziej brzoskwiniowe kolory. Mimo wszystko dość często go używam. Łatwo się nakłada, dobrze współpracuje zarówno z podkładem płynnem, jak i mineralnym.

Rozświetlacz - czyli kółko na paletce - mieni się dzięki malutkim drobinkom. Zaraz po nałożeniu daje bardzo ładny, naturalny efekt na twarzy. Naprawdę go lubię, ale cały sęk w tym, że to właśnie on najszybciej znika. Nie wiem, czy ma to związek z tym, jak go nakładem, czy po prostu już taki jest. W zależności od światła czasami zdarza mu się połyskiwać takim bardzo bladym odcieniem różu (bardzo ciężko mi opisać ten efekt). Mary od The Balm to to na pewno nie jest, ale w gruncie rzeczy jestem w stanie się z nim dogadać.

Jak widać, najbardziej eksploatowanym elementem paletki jest beżowy, matowy cień (1). Bardzo go lubię i sięgam po niego codziennie! Z jego pomocą matowię łuk brwiowy i całą powiekę górną i dolną. Jest ciut jaśniejszy od mojego naturalnego odcienia, dobrze wyrównuje koloryt, utrzymuje się bez bazy cały dzień. (2) to cień w odcieniu troszkę zbliżonym do rozświetlacza, ale mocniej się mieniącym. Na skórze jest niemal transparentny - widać sam połysk, nie daje koloru. Dopiero na mokro można nim otrzymać dość ładny, szampański kolor. W sam raz do rozświetlenia wewnętrznego kącika. Cień (3) to zdecydowanie trudniejszy kolor. Dość rzadko go używam. Niby to bardzo wyblekła śliwka z drobinkami, ale bardzo trzeba się napracować, żeby kolor na powiece był taki, jak w paletce. Do tego posiada sporo drobinek, lubi się obsypywać i po prostu się nie lubimy. Cień (4) - to bardzo ładne, połyskujące złoto. Zobaczycie go na dzisiejszym makijażu. Ma mnóstwo drobinek, prościej się z nim pracuje, niż z poprzednikiem. Przedostatni cień - (5) także nie należy do moich ulubionych. Ma ziemisty kolor i - znów - dość sporo drobinek. Ciężko mi znaleźć dla niego miejsce na moim oku, myślę, że bardziej pasowałby niebieskiej tęczówce. Ostatni cień to mój zdecydowany ulubieniec. (6) to bardzo głęboki fioleto-śliwko-szary. W paletce widać w nim drobinki, ale na skórze zdecydowanie schodzą one na dalszy plan. Pigmentacja znów nie jest zachwycająca, lubi się osypywać, ale umiejętnie nałożony na mokro wygląda bardzo ładnie.

Aby pokazać Wam możliwości paletki postanowiłam zmalować mocniejszy, wieczorowy makijaż angażując w niego jak najwięcej elementów składowych kosmetyku. Wyszło o tak:





Na twarzy całe trio, czyli róż, rozświetlacz i bronzer. O ile różu spokojnie możecie się dopatrzyć na policzkach, o tyle dwa pozostałe elementy są niemal niewidoczne. Bronzer, jak wspominałam, jest niemal nieuchwytny. Efekt jaki daje jest bardzo delikatny i ciężko jest zauważyć granicę, gdzie kończy się linia jego aplikacji. Lubię w nim to, bo rano, gdy chcę go użyć, nie muszę zbytnio nad tym myśleć. Jego znikoma pigmentacja wybacza wszelkie błędy, ale do mocnego uwydatniania kości policzkowych z pewnością sie nie nadaje.

Rozświetlacz z kolei najładniej mieni się w świetle dziennym. W świetle sztucznym, jakie padało na mnie podczas zdjęć, wychodzą na wierzch te wspomniane, leciutko różowawe tony, które mieszają się z różem. Nie wygląda to źle, ale na pewno znajdą się osoby, którym takie efekt będzie przeszkadzał.

Produkty spoczywają na mineralnym podkładzie matującym z Annabelle Minerals, o którym na pewno jeszcze przeczytacie. Na podkładach płynnych wszystko wygląda i zachowuje się bardzo podobnie. Jedynie bronzer nałożony na drogeryjny fluid daje nieznacznie mocniejszy efekt.





Jeśli chodzi o makijaż oczu, to tutaj wykorzystałam cztery cienie i bronzer. Cała powieka, aż po łuk briowy zmatowiona jest jasnym beżem. Nim też czyściłam skórę z obsypujących się ciemniejszych cieni. W wewnętrznym kąciku nałożyłam cień numer (2) i nieco uspokoiłam go beżem, aby nie błyszczał zbyt mocno. Środkowa część powieki to złoty cień (4). Jego nakładałam palcem zwilżonym leciutko wodą termalną. W ten sposób najmniej się osypuje i ma mocniejszą pigmentację. Zewnętrzny kącik to ostatni, najciemniejszy cień. Załamanie powieki podkreśliłam bronzerem, który w tej roli jest naprawdę fenomenalny! W tej roli używam go nawet wtedy, kiedy nie mam na nic siły i chęci, a oczy podkreślam tylko tuszem. Ładnie powiększa i otwiera oko, pozostając przy tym niemal niewidocznym. Przy linii rzęs nałożyłam matowy, czarny cień.





Czy jestem zadowolona z tej paletki? Z jednej strony spisuje się naprawdę nieźle, ale z drugiej - ma sporo słabych stron. Na dobrą sprawę naprawdę trafione cienie to beż, złoto i ten najciemniejszy, fioletowawy. Bardzo dobrze dogaduje się z bronzerem, ale róż nie do końca trafia w mój odcień cery. Cóż, takie jest już ryzyko kupowania gotowego kompletu. Rozświetlacz jest naprawdę ładny, ale znika z twarzy tak szybko, że często z niego rezygnuję, bo wiem, że za parę godzin i tak nie pozostawi po sobie ani śladu. Może nałożony na mokro trzymałby się lepiej, ale z drugiej strony - nie potrzebuję aż takiego mocnego efektu glow.

Na pewno nie zdecydowałabym się na ten produkt po raz kolejny. Wolałabym zainwestować w którąś z paletek MUR i do tego rozejrzeć się za ładnym bronzerem. W ostateczności jednak nie narzekam, bo jak za taką cenę jest naprawdę przyzwoicie. Fakt - mogłoby być lepiej, ale nie można wymagać cudów. ;) Tę paletkę z czystym sercem mogę polecić osobom, które dopiero zaczynają z makijażem i szukają pierwszego zestawu. Tutaj niczym nie da się zrobić sobie krzywdy, cienie są fajnym, błyszczącym akcentem zwłaszcza na zbliżający się okres karnawałowo - sylwestrowy, a i w razie zawodu zbyt wiele się nie traci. Myślę, że lepiej na początku kupić taką gorszą jakościowo paletkę i uczyć się tego, co w makijażu twarzy nam odpowiada, niż od razu rzucać się na Mary Lou Manizer i Bahama Mama. No chyba, że ktoś ma nieograniczone środki finansowe... ;)

Jak Wam się podoba ta paletka? :)

18 komentarzy:

  1. Jaki śliczny makijaż <3 mega mi się podoba! Szkoda, że nie spisuje się idealnie, ale może następne będą lepsze? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. *W sensie, że paletka nie spisuje się idealnie :D

      Usuń
  2. Makijaż ładny, ale po Twojej opinii raczej nie kupiłabym tego kosmetyku. Fakt, nie należy do najdroższych, ale za te 20 zł mamy Iconic - i ile cieni ;).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli nie jest się napalonym na bronzer albo róż, to paletka MUR to zdecydowanie lepsza opcja. :)

      Usuń
  3. wygląda fajnie moim zdaniem, ale chyba bym się na nią nie skusiła :P

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie przepadam za takimi kosmetykami :) Ale makijaż nimi wykonany prezentuje się bardzo ładnie.
    No ale cóż, jak to mawiają- ładnemu we wszystkim ładnie *_* A tym bardziej tak uroczej osóbce jak Ty :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Piękny makijaż, widać, że umiesz tego używać!
    Ja mam kilka takich paletek, ale rzadko ich używam, bo w tygodniu przed pracą na ogół maluję się szybko i wybiegam z domu, nie mam czasu na nakładanie kilku odcieni :) Ale w weekend kombinuję :P

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie pogardziłabym taką paletką :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Paletka fajna na wyjazd, gdy w bagażu nie ma miejsca na dużo kosmetyków :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Piękny efekt :) przydałaby mi się taka wielofunkcyjna paletka ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Dla mnie odpada, ja musze mieć dobrze widoczny o bronzer i rozswietlacz : p

    OdpowiedzUsuń
  10. Prześlicznie wyglądasz ;) rany, mam tyle kolorówki a tak rzadko mocniej się maluję,że na nic nowego się nie zdecyduję ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Makijaż mi się podoba, ale paletki bym nie kupiła ;p

    OdpowiedzUsuń
  12. Uwielbiam Twoje recenzje, przykladasz sie jak nikt inny! Na takiej slicznej buzce wszystko pieknie wyglada ;)) na paletke sie raczej nie skusze, bo na razie nie potrzebuje ;)

    OdpowiedzUsuń

Serdecznie dziękuję za każdy komentarz! To ogromna nagroda i motywacja! :) Bardzo proszę - jeśli komentujesz jako Anonim, podpisz się. Fajnie wiedzieć, kto poświęca mi czas na zostawienie po sobie paru słów. :)

Na pytania odpowiadam bezpośrednio pod postami. Jeśli zależy Ci na szybkiej odpowiedzi - pisz śmiało na bubijum@gmail.com! :)



Komentarze służące tylko reklamie są usuwane. Wklejanie linków jest zbędne.

Linkin