niedziela, 31 sierpnia 2014

86. Sexy Pulp - jak spisuje się tusz, który dostać można za darmoszkę?




http://bubijum.blogspot.com/2014/06/49-zgarnij-tusz-yves-rocher-za-darmo.html


Cześć! Dziś mam dla Was ekspresową recenzję tuszu, o którym wspominałam Wam już jakiś czas temu. Mowa o Sexy Pulp - ultra pogrubiającej maskarze, którą Yves Rocher rozdaje za darmo. O tym, jak jak wejść w jego posiadanie przeczytacie po kliknięciu w zdjęcie powyżej, a o tym, jak spisuje się na moich rzęsach dowiedzieć się możecie już za chwilkę. :)







Jak dość często u mnie bywa, z napisaniem tego posta miałam nieźle pod górkę. Z początku aparat niemiłosiernie protestował i kompletnie nie mógł załapać ostrości gdzie trzeba, więc zrobiwszy te dwa nadające się do publikacji zdjęcia oczu stwierdziłam, że za sam tusz już nawet się nie biorę. Byłam zresztą pewna, że dobre zdjęcia produktu mam już na dysku. Okazało się, że mam dość zaawansowaną sklerozę i szczoteczki nie obfotografowałam. Mam nadzieję, że mimo wszystko sobie poradzimy. :)

Zacznijmy tradycyjnie, od wyglądu opakowania. Jest to zwężająca się ku końcom tubka, która pewnie leży w dłoni. Szata graficzna jest dość typowa dla produktów YR, prosta, ale ujmująca swym minimalizmem. :) Niestety, z czasem napisy się zdzierają, a połyskująca powierzchnia kosmetyku bardzo się rysuje, ale winę za to ponosi pewnie bardziej moja kosmetyczka. Szczoteczka jest gruba i sztywna, włoski o różnej długości rozmieszczone są na niej dość gęsto. Jest to dość standardowe rozwiązanie i nie widzę w nim nic innowacyjnego - podobne szczoteczki mają choćby Collosale. Na tego typu tusze zwykłam mawiać szczotki do klozetu. Tak obrazowo rzecz ujmując. ;)







A co z efektami? Ano, są one bardzo zadowalające. Choć niezbyt lubię takie wielkie szczotki, tusz ten przypadł mi do gustu już od pierwszego użycia. Przede wszystkim bardzo ładnie podkręca i unosi rzęsy. Nie używam zalotki, więc uzyskanie takiego efektu tylko za pomocą samej masakry jest dla mnie bardzo ważne. Drugą ważną dla mnie cechą jest fakt, iż tusz ten naprawdę szybko zasycha. Dość dobrze prezentuje się też kwestia trwałości. Mimo, iż używam go niecałe trzy miesiące, nie dokucza mi jeszcze problem obsypywania i kruszenia się. Byłam też zaskoczona, że maskara ta jest jakby plastyczna. Nawet po kilku godzinach od nałożenia pierwszej warstwy śmiało można nakładać drugą, aby wzmocnić makijaż. Nie skleja przy tym włosków i nie pozostawia grudek, co także jest dla mnie bardzo ważne. Kolejnym atutem Sexy Pulp jest naprawdę konkretne pogrubienie. :)

Jak wspomniałam, tusz można dostać od YR absolutnie za darmo. Jeśli jednak przyszłoby nam go kupić w sklepie, trzeba by się nastawić na wydatek 54 złotych. Jak dla mnie jest to zdecydowanie za dużo, nawet za tak dobry tusz. Jeśli będę miała okazję kupić go kiedyś na dużej promocji, to na pewno się skuszę!








Na zdjęciach widzicie jedną, standardowej grubości warstwę tuszu. Jego mocniejszą odsłonę możecie zobaczyć w poprzednim poście - #Makijaż z wybiegu.

A Wy, miałyście już ten tusz? Może polecicie mi dla niego godnego zastępcę? :)


36 komentarzy:

  1. Przeslicznie podkreslone rzesy ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zdobyłam go w ten sam sposób i jest naprawdę dobry, ale nienawidzę niesilikonowych szczoteczek, więc nawet na promocji nie kupię następnej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja w sumie wolę takie tradycyjne szczotki. Mam dość długie rzęsy i silikonowe niepotrzebnie dodatkowo je wydłużają, przez co mam odcisniety tusz pod brwiami. :d

      Usuń
  3. Ja miałam go dwa razy i byłam zadowolona :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czytałam o nim dużo przychylnych opinii,widocznie jest całkiem przyjemny.:)

      Usuń
  4. Też go używam i jestem mega zadowolona :). Jest delikatny, nie skleja rzęs, idealny na co dzień :).

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie wiem czy zauważyłaś, ale jak się widziałyśmy to gapiłam Ci się na rzęsy strasznie :D Są piękne <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Masz prfzepiekne i dlugie rzesy :) Tusz w kazdym razie laduje na moja chciej liste ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rany, dziękuję. :) Mam nadzieję, że i u Ciebie się spisze!

      Usuń
  7. podoba mi się ten efekt, ciekawe jak prezentowałby się na moich rzęsach

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli masz w okolicy Yves Rocher możesz się o.tym przekonać całkiem za darmo.:D

      Usuń
  8. Bardzo ładnie prezentuje się na rzęsach :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie też podoba się ten efekt. Jest taki w sam raz- ani zbyt delikatny, ani za bardzo krzyczacy. :p

      Usuń
  9. Miałam i lubiłam za efekt, ale niestety szybko wysycha. Zdobyłam w taki sam sposób jak Ty;). Gdybym kupiła byłabym zła, bo jednak trochę kosztuje. Wolę collosala.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, mimo wszystko tylu pieniędzy w życiu bym za tusz nie dała. :D

      Usuń
  10. Efekt bardzo fajny. Wiem że dają go jako prezent do pierwszego zamówienia a ja właśnie takie planuję.

    OdpowiedzUsuń
  11. U mnie ostatnio tylko silikonowe szczoteczki, najładniej wydłużają moje króciutkie z natury rzęsy ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja chyba jednak wolę tradycyjne, lepiej pogrubiają. ;)

      Usuń
  12. Efekt naprawdę niezły. I jeszcze za darmo! :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Tez mam i tez o nim pisałam. Lubie go jako przecietniaczka na codzień, jednak ta duża szczotka czasem narobila mi kłopotów o poranku kiedy nie jestem w stanie zbytnio skupić się na tym by się nie upaćkać;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tez na początku miałam z tym problemy, jednak więcej doświadczenia mam w obsłudze wąskich szczotek :D

      Usuń
  14. Jeszcze nie miałam okazji go spróbować, ale może się skuszę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli masz w pobliżu YR, koniecznie załóż kartę, a będziesz się nim cieszyć za darmo! :)

      Usuń
  15. też go mam ale nie testowałam jeszcze;)

    OdpowiedzUsuń
  16. Mam i ubóstwiam! To już trzecie me opakowanie i właśnie uwielbiam to pogrubienie bez zalotki + podkręcenie :)

    OdpowiedzUsuń

Serdecznie dziękuję za każdy komentarz! To ogromna nagroda i motywacja! :) Bardzo proszę - jeśli komentujesz jako Anonim, podpisz się. Fajnie wiedzieć, kto poświęca mi czas na zostawienie po sobie paru słów. :)

Na pytania odpowiadam bezpośrednio pod postami. Jeśli zależy Ci na szybkiej odpowiedzi - pisz śmiało na bubijum@gmail.com! :)



Komentarze służące tylko reklamie są usuwane. Wklejanie linków jest zbędne.

Linkin