poniedziałek, 21 lipca 2014

70. Kallos Color - raj dla włosów bez szkód dla portfela!




 


Cześć! Dziś mam dla Was kolejną recenzję bardzo taniego, ale jakże przyjemnego kosmetyku do włosów. :) Przedstawiam Wam niepozorną maskę firmy Kallos, o której wspominałam Wam już przy okazji #Ulubieńców Wiosny. Czemu tak bardzo się polubiliśmy? Zapraszam! :)


Produkt zamknięty jest w małym, 275 ml słoiczku. Jest on bezpieczny i trwały, przetrwał wiele podróży w trudnych warunkach mojej torby. Wydajność jest bardzo w normie - nie powala, ale nie rozczarowuje tak jak w przypadku #Balsamu GP. Maska ma zbitą, kremową konsystencję i dość przyjemny, acz chemiczny zapach. Utrzymuje się na włosach do następnego mycia. :)





INCI: Aqua, Cetearyl Alcohol, Cetrimonium Chloride, Linum Usitatissimum Seed Oil, Citric Acid, Benzophenone - 3, Propylene Glycol, Parfum, Benzyl Alcohol, Methylchloroisothiazolinone, Methylisothiazolinone.

Maska dedykowana jest włosom farbowanym, skusiła mnie jednak swoim bardzo ładnym, krótki składem. :) Już na trzecim miejscu mamy wartościowy olej z lnu, zaraz za nim kwas cytrynowy - i to w zasadzie byłoby na tyle pielęgnacyjnych składników. Mało? Wystarczająco. :) 

Jak ten mały, niepozorny kolega spisuje się na moich marudach? Ano przede wszystkim bardzo ładnie nawilżał. Już przy spłukiwaniu maski z głowy czuć było, że włoski po prostu są zadowolone. :) Ponadto dociążała, panowała bardzo dobrze nad puchem. Prawdziwe cuda działy się jednak po dodaniu pólproduktów! Najwspanialsze trio to kallos + aloes + olej makadamia - miękkość, blask i aż chce się macać. :) Maska bardzo ładnie współpracowała także z keratyną, która u mnie potrafi wyrządzić porządne kuku. Używałam jej w każdej możliwej konfiguracji - przed myciem, po myciu, na chwilkę, na dwadzieścia minut, codziennie, raz na tydzień - w żadnej z nich nie zawiodła. :)




A co w tym wszystkim jest najpiękniejsze? Cena, 6,50 złotych polskich. Po tę maskę na pewno sięgnę jeszcze nie raz, kiedy dopadną mnie chude lata i nie będę miała funduszy na dalsze eksperymenty. Obok Biovaxa z trzema olejami jest to mój drugi absolutny pewniak, który nigdy krzywdy nie wyrządzi. :)

Miałyście tę wersję? Jakie inne maski tej firmy przypadły Wam do gustu?

Ważne! Gdybyście jej szukały, koniecznie zerknijcie na skład. Ponoć niektóre opakowania różnią się INCI i wpakowany jest tam silikon. Szczerze mówiąc, gdybym dorwała taki egzemplarz to chętnie przygarnęłabym go na lato. ;)

29 komentarzy:

  1. Tej wersji nie miałam ale moje włosy pokochały maskę z keratyną :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moim strasznie topornie przychodzi cokolwiek z proteinami, więc unikam póki co hitowych Kallosów latte np. ;)

      Usuń
    2. Hej, a gdzie to to można kupić :)?

      Usuń
  2. Ja miałam Kalloska Latte tylko i uwielbiam go :) A innych jeszcze nie próbowałam, ale mam nadzieję że będę miała okazję :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak go wszyscy chwala, że kiedyś w końcu będę musiała się przekonać. Ale to dopiero jak zdenkuje bingospa z keratyna. :p

      Usuń
  3. Od kilku dni mam Kallosa Latte, chociaż jeszcze nie testowałam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Muszę ją kupić przy najbliższym przypływie gotówki, bo kończy mi się wersja waniliowa :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli tylko masz gdzieś pod ręką stacjonarnie to polecam jak najbardziej. :D

      Usuń
  5. Mam, powoli testuję, zobaczymy, jak to będzie z nią u mnie ;)
    Za to kallosa keratin kocham miłością szczerą ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale jestem ciekawa jak się spisze u Ciebie!

      Usuń
  6. Moja ulubiona maska od jakiegoś czasu. Mam już trzecie opakowanie chyba :)

    OdpowiedzUsuń
  7. muszę kiedyś wypróbować te maski Kallos :) bo jeszcze żadnej nie miałam :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Miałam kiedyś odżywke jaśminową Kallos i byłam bardzo zadowolona :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Muszę w końcu wypróbować te maski Kallos :) Czytałam o nich tyle dobrego, a jeszcze żadnej nie miałam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja miałam dwie, trzecia podkradalam. O ile placenta i latte to nie moje bajka, tak colora kocham! :)

      Usuń
  10. uwielbiam maski kallos, miałam late, a z tej serii niebieską i różową, ta czeka na swój moment

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Są tak tanie, ze można szaleć bez wyrzutów sumienia. :D

      Usuń
  11. Z Kallosa miałam tylko mleczną odżywkę,to ogromne opakowanie którego w ciągu roku nie zużyłam w całości niestety.Myślę, że warto każda wypróbować bo ceny są na prawde niskie :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja właśnie nie kupuje tych wielkich słoi, nie ma szans, żebym takiego kollosa sama zuzyla. :p

      Usuń
  12. takie cenowe hity lubię :) a gdzie kupujesz? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mam je w takiej niewielkiej sieci drogerii Firlit. :) oprócz tego na pewno są w hebe i w większości sklepów typowo fryzjerskich. :)

      Usuń
  13. niedawno ją zakupiłam, ale jeszcze nie używałam :) dobrze przeczytać pozytywną opinie o niej :D

    OdpowiedzUsuń

Serdecznie dziękuję za każdy komentarz! To ogromna nagroda i motywacja! :) Bardzo proszę - jeśli komentujesz jako Anonim, podpisz się. Fajnie wiedzieć, kto poświęca mi czas na zostawienie po sobie paru słów. :)

Na pytania odpowiadam bezpośrednio pod postami. Jeśli zależy Ci na szybkiej odpowiedzi - pisz śmiało na bubijum@gmail.com! :)



Komentarze służące tylko reklamie są usuwane. Wklejanie linków jest zbędne.

Linkin