Cześć!
Ten tydzień zapowiada mi się bardzo pracowicie, przygotowałam sobie więc kilka zaległych recenzji produktów, o których już dawno chciałam Wam powiedzieć, ale jakoś nie miałam ku temu okazji. Dzisiaj przed Wami mały, tani i sympatyczny kosmetyk z Wibo. Jak się sprawdza i czy warto przygarnąć go do siebie? Zapraszam dalej. :)
Produkt zamknięty jest w małym, poręcznym pudełeczku o prostym wyglądzie. Zamyka się na malutki zatrzask, mimo to łatwo otworzyć go dwoma palcami. Opakowanie jest trwałe i w przeciwieństwie do większego pudru, przeżyło kilkumiesięczne przechowywanie w małej kosmetyczne z innymi kosmetykami. Opakowanie ma "drugie dno", gdzie schowany jest niewielki aplikator - płaski, szeroki pędzelek. Nie jest może najwygodniejszym przyrządem kosmetycznym świata, ale daje rade. Róż nanoszę najpierw nim, a następnie zacieram granice dużym pędzlem do pudru.
Sam produkt na twarzy spisuje się bardzo dobrze. Odcień 6 jest bardzo jasny, naturalny i delikatny, nie można sobie nim zrobić zbyt wielkiego kuku. Żeby przesadzić, trzeba się naprawdę bardzo postarać. Nie udało mi się niestety wychwycić efektu na zdjęciach moim słabym aparatem. Musicie uwierzyć na słowo, że policzki muśnięte tym kosmetykiem nadają cerze blasku, rozpromieniają twarz i nie krzyczą jednocześnie do przechodniów: hej, jestem różem. Z jego pomocom nie dałoby się także ucharakteryzować na klauna, odcień jest bardzo neutralny.
Róż ten czasami nakładam również na powieki jako cień. Tutaj też spisuje się bez zarzutów, nie roluje, nie podrażnia wrażliwych oczu. Z czasem blednie i znika, jak wszystkie cienie na moich tłustawych patrzałkach.
Kosmetyk kupiłam na promocji w Rossmannie za jakieś 4 złote, cena regularna to trochę ponad 8 złotych. Jeśli szukacie taniego, dobrego różu, to jak najbardziej polecam! :) Wybór odcieni jest dość spory, mój jest najjaśniejszy spośród nich.
Róż znalazł miejsce wśród moich #Kosmetycznych Ulubieńców Wiosny. :)
Znacie, lubicie, stosowałyście? Jakiego różu teraz używacie? :)
Ja mam z Essence i to mój hit, a tego z Wibo wspominam słabo- może przez kolor?
OdpowiedzUsuńCałkiem możliwe, ten, który ja mam jest strasznie delikatny i niektórym pewnie to nie będzie odpowiadać :D
UsuńRany, wstyd przyznać, ale nie miałam nigdy żadnego różu, chyba przez moją wcześniejszą skłonność do rumieńców, których już na szczęście prawie nie ma ;)
OdpowiedzUsuńJa też dłuuugo długo nic takiego nie używałam, właśnie przez moje wieczne buraki :) Jakoś się przekonałam, taki delikatny odcień jest w porządku :D
UsuńMam go i jestem raczej zadowolona, choć moim ideałem i tak pozostaje Bourjois :)
OdpowiedzUsuńNigdy ich nie używałam i strasznie mnie kuszą :) Na pewno są lepszej jakości od biednego wibo za 6 zł, ale na początek całkiem w porządku^^
UsuńMam kilku różowych ulubienców, ale ostatnio najczęściej używam różu mineralnego z annabelle minerals :-)
OdpowiedzUsuńhttp://rozowyswiatmarthe.blogspot.com/
O strasznie kuszą mnie kosmetyki mineralne :) Kiedyś zapewne ulegnę tej pokusie :>
UsuńCiągle przymierzam się do kupna jakiegoś fajnego różu :) O tym czytałam już kilka pozytywnych recenzji więc może się na niego skuszę :):)
OdpowiedzUsuńKosztuje naprawdę niewiele, więc warto spróbować :)
UsuńZdanie "...nie dałoby się także ucharakteryzować na klauna..." mnie rozbawilo ;D Nie znalam wczesniej tego rozu, obecnie uzywam z Essence ;)
OdpowiedzUsuńTak piszecie o tym Essence, a ja nawet nigdy ich nie widziałam :D Pewnie dlatego, że jedyna dostępna mi szafa tej marki jest w Douglasie, gdzie boję się wchodzić, bo aż wstyd :D
UsuńJa rowniez unikam Douglasa ;D Na szczescie u mnie marka Essence dostepna jest w dm ;)
UsuńTen przybytek mnie po prostu przeraża :D Kurde, chyba w mojej osiedlówce mają Essence. Muszę zobaczyć, tam to chodzę tylko po kosmetyki do włosów w sumie :D
UsuńMam i jest fajnym zamiennikiem mojego ukochanego różu Bourjois :)
OdpowiedzUsuńPrzymierzałam się do kupna Bourjois. ale stwierdziłam, że najpierw by się przydało nauczyć obsługiwać takim sprzętem :D
UsuńNie używałam jeszcze różu z wibo ale słyszałam dużo pozytywnych opinii i według mnie ma fajny kolorek. ;)
OdpowiedzUsuńJest taki delikatny i nienachalny :D
UsuńMiałam kiedyś róż z Wibo miał delikatny różowy kolor nieźle musiałam namachać się pędzlem,żeby w ogóle było go widać ; /
OdpowiedzUsuńZ tym też trzeba się postarać, żeby było go widać, ale osobiście wolę takie prawie niewidoczne kolory, niż takie, które walą po oczach po dwóch maźnięciach :D
UsuńLadny kolorek ma :)
OdpowiedzUsuńO tak :) Też mi się strasznie spodobał i wrzuciłam go do koszyka bez namysłu ^^
UsuńPiękny odcień :)
OdpowiedzUsuńNa skórze jest dużo delikatniejszy, niż w pudełeczku, ale to chyba nawet dobrze :p
Usuńz tej półki cenowej mam róż z Miss Sporty i bardzo sobie chwalę :)
OdpowiedzUsuńMiałam jeden z Miss Sporty, ale to był straszny niewypał - taki z błyszczącą wysepką w środku :o
UsuńMam go i nie chce osiągnąć dna- a mam kilka innych róży w zapasie. ;)
OdpowiedzUsuńO tak, strasznie go dużo :D
UsuńMam go, własnie kończy mi się 2-gie opakowanie. Bardzo fajny i tani :)
OdpowiedzUsuńParafrazując znane polskie przysłowie, tanie kosmetyki są dobre, bo są dobre i tanie. :D
Usuńbardzo go lubię ;) mam taki brzoskwinkowy :)
OdpowiedzUsuń