czwartek, 15 maja 2014

36. Błędy pielęgnacyjne, które wciąż popełniam.






Przeglądając najróżniejsze blogi trafiam na masę list i zestawień - rzeczy, które należy zrobić, zobaczyć, przeczytać i te, których należy absolutnie się wystrzegać. Must be, must try, must have i tym podobne. Moja lista będzie nieco na opak, bardziej z serii: "Bloggerka też kobieta" - dlatego zamiast błędów, które należy unikać, przedstawiam Wam błędy, których wyeliminować nie potrafię. :)



1. Nieprawidłowy demakijaż oka. 

 



Choć w tej kwestii jestem uświadomiona od kilku miesięcy, nadal nie mogę wypracować w sobie nawyku właściwego demakijażu. Prawidłowo powinno się najpierw delikatnie zmyć górną powiekę maźnięciem w dół, a następnie przejechać wacikiem od zewnętrznego do wewnętrznego kącika. Taki jest fizjologiczny kierunek samooczyszczania się oka - dlatego rano ''śpioszki" i "ropki" (jak Wy to nazywacie? :p) znajdujemy właśnie w wewnętrznych kącikach. Taki ignorant jak ja jeździ po powiekach wacikami na oślep i potem dziwi się, że mu oczy łzawią. Staram się pilnować, nie mniej jednak jeśli się śpieszę albo sobie o tym po prostu nie przypomnę, makijaż zmywam "byle jak" ze skutkami mniej lub bardziej opłakanymi. Obiecuję poprawę!


2. Peelingi? A co to?

 

 Mowa tu głównie o peelingach ciała - te na twarzy jeszcze mają jakieś prawa bytu. ;) Jako że od kilku miesięcy korzystam z dobrodziejstw urządzenia do masochizmu zwanego depilatorem, moja skóra ma większą niż wcześniej potrzebę złuszczania naskórka. Podczas depilacji wyrwany włosek uszkadza naskórek, dlatego pomimo braku owłosienia, skóra nadal nie jest gładka. Regularne peelingi zatem dobrze służą, ujędrniają skórę, pozostawiają ją miękką, zapobiegają wrastaniu włosków... Tylko u licha, kto ma na nie czas? Ostatnio byłam w stanie się zmobilizować do jednego peelingu na jakieś dwa tygodnie (czyli przed odpaleniem depilatora), jednak mój preparat w magiczny sposób zaginął i od tej pory nie zaopatrzyłam się w nowy. W weekend mam nadzieję zmajstrować własny, cukrowy. Może wtedy się przekonam. ;) 


3. (Naprawdę!) Gorąca kąpiel.

 

 

Jestem strasznym zmarzluchem. W zimie przeżywam prawdziwy koszmar, który kończy się najczęściej wraz z majem. Mam lodowate stopy i dłonie (cały rok śpię w skarpetkach! :<), w domu nawet teraz chodzę w ciepłej bluzie. Nic więc dziwnego, że pod prysznicem wylewam na siebie naprawdę nieludzko ciepłą wodę. Moje pięć minut rozkoszy nie wpływają dobrze ani na przetłuszczającą się skórę głowy, ani na wrażliwe naczynka, ale cóż począć... Udało mi się nauczyć myć włosy w "normalnej" temperaturze, ostatnie płukanie ciała i spłukiwanie odżywki też odbywa się w wodzie zimnej. Nie mniej jednak, po wejściu do kabiny zawsze rzucam się na czerwony kurek, odkręcając go ile się da. Lubię to! :c


 4. Po co czekać na wchłonięcie się kremu...

 

 

... skoro podkład można wklepać od razu? W dni, w które śpieszę się z poranną toaletą (czyli jakieś 360 dni w roku), na makijaż zostaje mi kilka minut. Moja cera uwielbia robić mi Burak Day - po wstaniu z łózka i zjedzeniu śniadania wyglądam jak po przebiegnięciu maratonu. Wtedy oprócz podkładu konieczny jest korektor, cała zabawa się wydłuża. I mniej tu człowieku czas na czekanie, aż krem się wchłonie! W przypadku paćkania kolorówki na taką "wilgotną" skórę, krycie podkładu spada, pojawiają się smugi, ogółem - odradzam. Ostatnio próbuję zniwelować ten błąd, nakładając krem przed śniadaniem. Pomysł super, rewolucyjny wręcz, ale... trzeba o nim pamiętam. :p


Jakich błędów w codziennej pielęgnacji Wy nie potraficie uniknąć? A może mamy podobne problemy? ;) Dajcie znać, jak walczycie ze swoimi złymi nawykami!

Źródła grafik:

34 komentarze:

  1. Oprócz błędów jakie popełniasz,nie potrafię uniknąć suszenia włosów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli robisz to zimnym nawiewem to nie jest tak źle. :) Ja z kolei nigdy nie zdołałam się zmusić do suszenia - kiedy miałam grzywkę, wywijała się we wszystkie strony. Suszarka bardzo ułatwiała sprawę, ale tyyyle roboty...

      Usuń
    2. Zimnym nie, ale nie bardzo gorącym- takim w sam raz. Myję włosy rano. Gdy nie wysuszę, są takie jakby nieświeże. Z suszenia nie zrezygnuję. Za to nie prostuję ich od dłuższego czasu.

      Usuń
    3. Skoro inaczej wyglądają nieświeżo, to nie widzę powodu, żeby rezygnować z suszenia :) Po co się na siłę męczyć z czymś, co nam się nie podoba, a może będzie o 5 % zdrowsze? Z prostownicą to inna bajka, bo to faktycznie destrukcyjna zabawa, ale taki letni nawiew nie jest straszny :)

      Usuń
  2. Ja zdecydowanie się nie pilinguję, no po prostu nie i już :P muszę to poprawić. No i częściej niż czasem zapomni się nałożyć kremu na noc... Brr!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tam lubię uczucie po peelingu - skóra jest taka miękka, a ja się czuję trzy kilo lżejsza. Ale jakoś mi nie po drodze. :) Z kremem miałam podobnie, czasami zdarzy mi się dzień lenia, kiedy nawet zgasić światła nie mam siły. :D

      Usuń
  3. Popełniam te same błędy co ty! Nie wiedziałam, że tak prawidłowo, a tak nie prawidłowo robi się demakijaż oka :D Z peelingami też mam spory problem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze niby przy zmywaniu twarzy powinno się zachowywać kierunek unerwienia... ale tego nie miałam siły ogarniać, pewnie się nie zmobilizuje, póki nie będę płakać, że mam zmarszczki. :d

      Usuń
  4. Oj i ja zbyt rzadko uzywam peelingow do ciala, nie wspominajac o balsamach ;) To chyba wszystkie moje bledy ;)
    Zostaje na dluzej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do balsamów jako tako zdołałam się przekonać. Widzę, że peelingi zmorą nas wszystkich!

      Usuń
  5. JA się nie lubię pilignować. O ile robię to z twarzą, to z ciałem mi się nie kce...jeśli juz to koszytam z jakiegoś żelu z drobinkami. Nie cierpie się też balsamować - chociaż ostatnio moja skóra sama o to błaga to ją dopieszczam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdyby doba miała trzydzieści godzin, to mogłabym robić peelingi nawet za uszami, kurka. :D

      Usuń
  6. Widzę, że trochę wspólnego mamy. Szczególnie ten gorący prysznic ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z niego to chyba nigdy nie będę w stanie zrezygnować! :d

      Usuń
  7. Uwielbiam się "parzyć" w gorącej wodzie, dopiero od jakiegoś czasu włosy polewam chłodniejszą. Nie lubię też czekać aż krem wyschnie, bo ciężko mi wstać te pół godziny wcześniej. Peelingi uwielbiam, ale ostatnio trafiam na same buble :( No i chyba najgorszy błąd, nie przepadam za balsamami do ciała, a same żele do mycia słabo nawilżają. Chociaż znalazłam ostatnio super alternatywę - olejek kokosowy pod prysznicem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja olejku dolewam do żelu do mycia twarzy - też jest super! :) Peelingi same w sobie są super, ale pamiętanie o nich... już mniej :D

      Usuń
  8. Peelingi to moja zmora, też używam depilatora i mam problem ze wrastającymi włoskami a pomimo tego nadal nie robię peelingów ;//

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wrastające włoski są dramatyczne. :P Jak jeszcze używałam peelingu ze dwa razy w tygodniu nie było problemu. Odkąd go zgubiłam, jest tylko gorzej.

      Usuń
  9. Gorąca kąpiel, hmmm skąd ja to znam? Ostatnio u chłopaka brałam prysznic, dla mnie był ciepły. Mój Luby chciał mi zrobić niespodziankę (;D) i wlazł do kabiny. Na sekundę, bo wybiegł jak poparzony. Ale na prawdę się poparzył :D Do tej pory ma bliznę...

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja dosć często używam pilingu, demakijaż robię byle jak, ale rzadko się maluję, a kąpiel tylko ciepła nie gorąca i nie zimna :) Nienaiwdzę za ciepłej i za zimnej wody:P Mimo że tez jestem zmarźluchem i nogi i ręce mam jak lodowce to spanie w skarpetkach odpada bo zbyt męczące dla mnie:P Jedyne co dobrze robię to ostatnie płukanie włosów chłodną wodą :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja też robię demakijaż nieprawidłowo, ale jakoś nie mogę się przyzwyczaić do zmywania go od zewnątrz do wewnątrz. Wydaje mi się to jakieś... dziwne. No i gorąca kąpiel to też mój grzeszek :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie też ciągnie do zewnętrznego kącika, takie naturalniejsze mi się to wydaje. :) Ostatnio zaczynam się pilnować i trochę mniej płaczę przy demakijażu. :p

      Usuń
  12. Ja nie mogę się oprzeć gorącym kąpielom, chociaż wiem, że nie są korzystne :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tyle razy próbowałam się przekonać, że da się wziąć chłodny prysznic - ale nie, nie da się.^^ Gorące kąpiele to jest to!

      Usuń
  13. Mam to samo z peelingami, zarówno do ciała jak i do twarzy... Dzisiaj sobie robiłam urodowe postanowienia, mam nadzieję, że uda mi się ich dotrzymać i tobie życzę tego samego :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakie te postanowienia, podzielisz się? :)

      Usuń
    2. Najnowsza notka na moim blogu, zapraszam do poczytania :)

      Usuń
    3. Już zaglądam ! :)

      Usuń
  14. Podpisuję się pod wszystkimi błędami, poza demakijażem, bo wpoiłam sobie poprawne zasady w szkole. Tak nas nastraszyli zmarszczkami oka od naciąganej skóry, że już zawsze będę się zmywać poprawnie. ;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za dodatkowe uświadomienie w takim razie! :D

      Usuń
  15. Mi się też nie chcę czekać na wchłanianie kremu..
    I tak bardzo kocham gorące kąpiele! Wtedy można się nieźle zrelaksować... Takie niezdrowe temperatury nadrabiam właśnie peelingami (odkąd poznałam cukrowy z Farmony to czasem trochę go nadużywam) i obowiązkowym balsamem :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Ja bardzo często zapominam o nakładaniu kremu na noc :(
    Jak to zmienić wie ktoś ?:D

    OdpowiedzUsuń

Serdecznie dziękuję za każdy komentarz! To ogromna nagroda i motywacja! :) Bardzo proszę - jeśli komentujesz jako Anonim, podpisz się. Fajnie wiedzieć, kto poświęca mi czas na zostawienie po sobie paru słów. :)

Na pytania odpowiadam bezpośrednio pod postami. Jeśli zależy Ci na szybkiej odpowiedzi - pisz śmiało na bubijum@gmail.com! :)



Komentarze służące tylko reklamie są usuwane. Wklejanie linków jest zbędne.

Linkin