niedziela, 27 kwietnia 2014

27. Balsam Mrs. Potter's Idealna równowaga - melisa i wit. A, E, F.








Dobry wieczór!
Dziś krótka opowieść o kosmetyku, który śmiało mogę nazwać odkryciem kwietnia! Czym zachwyciła mnie stara, poczciwa Pani Potter?



 Choć odżywkom miłej pani z kapeluszem przyglądałam się już z rok, zdecydowałam się na nie dopiero niedawno. Powód? Firma ta kojarzy mi się tylko i wyłącznie z moją babcią, posiadaczką blond włosów do pasa. Opis brzmiałby sielsko, należy jednak wspomnieć o jej umiłowaniu do wyjątkowo platynowego blondu, który dość skutecznie funduje sobie comiesięcznym rozjaśniaczem. Do tego obowiązkowa trwała na grzywce i można błyszczeć! Szampony Mrs. Potter's to jej jedyny kosmetyk, jaki kiedykolwiek widziałam u niej w łazience. Do tego babcia dumnie chwali się każdemu, kto tylko odpowie na dzień dobry, iż u fryzjera nie była od ślubu moich rodziców. 19 lat bez nożyczek... Czujecie bluesa? :D


Stojąc przy półce w drogerii i przeglądając składy balsamów z całej serii, bardzo starałam się nie mieć przed oczami włosów babci. Próbowałam też nie przypominać ich sobie, gdy po raz pierwszy zabrałam Panią P. pod prysznic. Na szczęście podczas kolejnych spotkań nie prześladowały mnie już wspomnienia popalonego blondu babci - można by rzec, iż zakochałam się od pierwszego użycia. :)






Odżywka kosztuje około 9 zł. W tej cenie trafia do nas 500 ml rzadkiego balsamu zamkniętego w solidnym opakowaniu. Nie widziałam jej w Rossmannie ani SP, ale spokojnie można je dorwać w mniejszych drogeriach i marketach.

Zachwyciła mnie przede wszystkim swą wielofunkcyjnością. Olejuję na nią włosy - są wtedy dociążone i nawilżone, a olej łatwo się spłukuje. Podobne rezultaty u mnie daje niemal każda odżywka, ale tej po prostu nie szkoda ze względu na olbrzymią objętość. Nałożona po myciu pozostawia włosy lekkie i nieobciążone, dzięki czemu chętniej się falują. Jako pierwsze O w OMO spełni się niemal każda odżywka, ale tutaj znów podobna historia, jak z olejem - nie szkoda nam czerpać z tej małej studni bez dna. ;) Nadaje się do wszelkich eksperymentów z półproduktami, olejami czy innymi gotowymi produktami. Bardzo fajnie wypada także podczas mycia włosów odżywką. (O tym, jakie efekty dokładnie daje mi ta metoda napiszę niebawem - nie próbowałam jeszcze stylizować z żelem po takim zabiegu, koniecznie muszę to nadrobić). 





Skład jak na kosmetyk tak tani (Niecałe 2 złote za 100 ml, kojarzycie coś tańszego? ;)) wypada nienajgorzej, choć prawdę powiedziawszy nie spodziewałam się po nim niczego szczególnego. (Przynajmniej są składniki obiecane przez producenta na przedniej etykiecie a to już całkiem sporo, zważywszy na numery niektórych marek. ;)) Mamy emolient na drugim miejscu, antystatyk na trzecim. Dalej m.in silikon zmywalny wodą, nieco niżej witaminę A (Retinyl Palmitate), ekstrakt z melisy, kupa parabenów i potencjalnie wysuszający Isopropyl Alcohol, choć już za kompozycją zapachową. Nie jest wybitnie naturalnie czy nawet obiecująco, efekty więc zaskakują mnie tym bardziej.

Polecam ją osobom o włosach podobnych do moich  - dość zdrowych i cienkich, skłonnych do obciążenia. Dla tych potrzebujących mocnego odżywienia zapewne okaże się zbyt słaba, choć mimo wszystko może sprawdzić się  pod olej czy do mycia. Cieszę się, iż wreszcie przezwyciężyłam wspomnienie babcinej blond zmory i zapewne wrócę do tego produktu. Może sięgnę po inny balsam z tej firmy.

Znacie, lubicie? A może i Was coś skutecznie zniechęca do balsamów Mrs. Potter's? 

P.S
Dorwałam aparat! Jest to jakiś stary i niepozorny Canon, cudownie wskrzeszony po latach porzucenia. Drugie życie tchnął w niego mój brat i może nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że ma pięć lat. Prawdopodobnie rzucił nim mocniej ode mnie... :p Nadal nie będę mogła pochwalić się tak pięknymi ujęciami jak Idalia, Imperfecta czy Gorzka, ale wreszcie też nie będziecie narażone na katusze przestarzałego telefonu. ;)

15 komentarzy:

  1. Tyle osób go chwali że sama chętnie bym wypróbowała. Jak tylko znajdę na pewno trafi do koszyka :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Warto, bo jakieś zastosowanie znajdzie na pewno :) W Lidlu widziałam ostatnio mniejsze wersje, chyba 300 ml za 4 zł, a w Kauflandzie trafiłam na duże butelki za niecałe 8 zł. ;)

      Usuń
  2. Ja lubię balsamy Mrs. Potter's do mycia odżywką :) Moje włosy tę metodę polubiły, a one świetnie się do tego nadają :) Miałam na razie wersję z aloesem i tę z lotosem, może następnym razem spróbuję melisowej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zastanawiałam się właśnie między tym aloesowym i melisowym. :) Lotos ma jakieś proteiny z tego co pamiętam, więc dla częstego stosowania to u mnie tak średnio, ale następnym razem chyba właśnie aloesową wersję przygarnę :)

      Usuń
  3. Fajna zmiana wyglądu bloga, bardzo mi się podoba :) Wchodze dziś na Twojego bloga i się zastanawiam jak to się stało że nie było mnie w obserwatorach? Już się dołączyłam, bo u siebie na blogu szukałm Ciebie, zastanawiałam czemu mi się nowe posty nie wyświetlają a tu taki psikus ze strony blogspotu... Już jestem i będę na bierząco obserwować :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! :D Faktycznie długo musiało Cię nie być, bo już tak wisi chyba z dwa tygodnie. ;) Właśnie zaczynam myśleć nad kolejnymi zmianami, ale już takimi bardziej "kosmetycznymi". W maju będzie na to dużo czasu. Co do blogspota, to miałam bardzo podobne przygody z kilkoma blogami - byłam pewna, że dodawałam je do obserwowanych, a posty wyświetlały mi się tylko na bloglovin. Niedawno dopiero dodałam się do kilku ulubionych blogów, na które zaglądam od miesięcy i żyłam w złudzeniu, że je obserwuje. ;)

      Usuń
  4. Zastanawiam się nad tym produktem i jakoś sama nie wiem.. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też się długo zastanawiałam i myślę, że warto. :) Skład jakiś szałowy nie jest, ale z drugiej strony jest na tyle wszechstronny, że jakieś zastosowanie znajdzie na pewno. :)

      Usuń
  5. Myślisz, że nada się po keretynowym prostowaniu ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczerze mówiąc to nie mam pojęcia, czego włosy po takim zabiegu potrzebują :o

      Usuń
  6. Widziałam ją w Simply i być może kiedyś się skuszę. Oj znam ten ból z aparatem... Kombinowałam kombinowałam, ale Narzeczony prezent zrobił :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja podkradłam rodzince, która porzuciła swojego Fujifilma na rzecz smartfonów. ;) Mam nadzieję, że długo się o zwrot nie upomną :D Co do odżywki, to jest to taki produkt, który jakoś zużyje się na pewno, więc warto spróbować :D

      Usuń
  7. mam ją i faktycznie dla mnie jest za słaba :(

    OdpowiedzUsuń
  8. Ta odżywka Mrs.Potters ma już zmieniony skład na gorszy, jak i inne z tej serii :( Już nie za bardzo nadaje się do mycia włosów, a i jako odżywka sprawuje się gorzej. Zwróćcie uwagę na nowe składy Pottersów.

    OdpowiedzUsuń
  9. Ta odżywka Mrs.Potters ma już zmieniony skład na gorszy, jak i inne z tej serii :( Już nie za bardzo nadaje się do mycia włosów, a i jako odżywka sprawuje się gorzej. Zwróćcie uwagę na nowe składy Pottersów.

    OdpowiedzUsuń

Serdecznie dziękuję za każdy komentarz! To ogromna nagroda i motywacja! :) Bardzo proszę - jeśli komentujesz jako Anonim, podpisz się. Fajnie wiedzieć, kto poświęca mi czas na zostawienie po sobie paru słów. :)

Na pytania odpowiadam bezpośrednio pod postami. Jeśli zależy Ci na szybkiej odpowiedzi - pisz śmiało na bubijum@gmail.com! :)



Komentarze służące tylko reklamie są usuwane. Wklejanie linków jest zbędne.

Linkin