piątek, 25 kwietnia 2014

26. Zbilansowana dieta dla włosów.








Przeglądając wizaż i blogi początkujących włosomaniaczek często trafiam na stwierdzenia typu: "dbam o włosy, lekko je szczotkuję, nakładam maski i odżywki, a one nadal wyglądają na zniszczone". Powodem tego często jest niewłaściwie dobrana pielęgnacja lub "niezbilansowana dieta", czyli zbyt częste nawilżanie czy proteinowanie. Opowiem więc o tym, jak doszłam do swojej prywatnej równowagi. :)





Na wstępie pragnę zaznaczyć, iż to, co napiszę, absolutnie nie sprawdzi się na wszystkich włosach. Nie chcę też robić tu za jakiegoś eksperta i za specjalnie się mądrzyć, jednakowoż opracowanie takiej pielęgnacji zajęło mi jakieś półtorej roku. Mimo intensywnego odżywiania nie mogłam dojść do ładu z moją czupryną, miałam sto pomysłów na minutę, co jeszcze mogłabym na nie nałożyć. Wreszcie metodą prób i błędów doszłam do tego, czego i jak często moje włosy potrzebują. Jeśli więc nadal borykasz się z puchem, przyklapem, zniszczonymi końcówkami tuż po podcięciu, ogólnym złym wyglądem - zapraszam. :) 



 Początki zmagania, czyli jak wydać masę pieniędzy i niemal zwariować... 


Znasz to, prawda? Na początku świadomej pielęgnacji okazuje się, że połowa kosmetyków stojących w szafce się nie nadaje, silikonowe serum idzie w odstawkę, bo się nadbudowuje. Trzeba kupić olej, ale nie wiadomo który,  lniany, sezaomowy, babydream, a może Kujawski? Jeden szału nie robi, kupujemy drugi - chwilowa nadzieja przemija z wiatrem i znów siedzenia nie urywa. No to jeszcze jeden, jeszcze jeden, a na lnianym smażymy naleśniki. Gorzej, jeśli do frytek dolewasz Khadi za 60 zł... Ale co tam sam olej! Masek pięć tysięcy, jedna jest super oceniana na KWC, ale jakaś blogerka ją zjechała, inne znowu są na promocji, a tu jeszcze odżywka by się przydała. Patrzysz na jakąś akcję denko, a tu kurka - miesiąc i pięć odżywek poszło! To ja też tak muszę? I lecim na Rossmanna po następną, a tu akurat obniżka nie daj Bóg, to dwie wezmę, strzeżonego i tak dalej.

Przechodziłam przez podobny etap, z tym, że nigdy nie potrafiłam przehulać wszystkich pieniędzy, bo też nigdy ich nie mam zbyt wiele. Chyba tylko to mnie uratowało. :> Jeśli chodzi o błędy początkujących, to taka zupełnie czysta nie jestem. Z początku po prostu nie orientowałam się, czego i jak często mi potrzeba. Dlatego najpierw miesiąc waliłam olejem na lewo i prawo, potem sobie przypomniałam o proteinach (o zgrozo!), potem stwierdziłam, że absolutnie nie mogę z nimi żyć i odstawiłam je niemal całkowicie na kilka miesięcy! Efekt był taki, że mimo oleju i bogatych masek włosy ciągnęły się jak guma, a po wysuszeniu kruszyły jak panierka na hot wingsach. 

Teraz moja pielęgnacja opiera się na dwóch maskach, dwóch odżywkach i jednym oleju. W zupełności wystarcza mi to, aby moje włosy wyglądały mniej więcej tak:








Nie jest idealnie, ale jest dobrze. Nawet, kiedy potraktuję je po macoszemu, są miękkie i sprężyste, nie łamią się, przestały się aż tak puszyć, a miesiąc po podcięciu końcówek nadal nie widać rozdwojonych. Dla porównania, w grudniu wyglądały tak: <klik>, i choć ciężko wywnioskować cokolwiek ze zdjęcia, było wtedy dużo gorzej - puszyły się, były przesuszone, a miękkość i blask uświadczyć można było jedynie na chwilę, kilka godzin po mocnej masce.

Nie nakazuję tutaj nikomu ograniczenia się do dwóch odżywek, przedstawić chcę jedynie to, co dobrze działa u mnie. Ok, koniec gadania, przechodzę do konkretów. (wczas, nie...? jeśli tu dobrnęłaś, gratuluję!)


 Mycie - Szampony

 

Na początku super sprawdziło się u mnie OMO. Teraz co drugie mycie nie używam jedynie odżywki i relację z tego zdam najpewniej niedługo. Do tej pory myłam włosy szamponem bez SLS codziennie. Inaczej z moim przyklapem nie przejdzie. Co polecam? Klasyki. Babydream i Babydream fur Mama, szampony Alterry i mój ostatni hit i wybranek serca - szampon aloesowy z Equilibry. <klik> 


Zaznaczam, że u mnie BDFM trochę wzmagał przetłuszczanie, a Alterra i Equilibra nie nadadzą się dla osób chcących całkowicie zrezygnować ze silnych i silniejszych detergentów. Nie mniej jednak, u mnie spisywały się bez zarzutu. 













Mocnego szamponu oczyszczającego używam raz w tygodniu, choć gdybym się uparła, to myślę, że raz na dwa, trzy tygodnie spokojnie by wystarczyło. Tutaj także nie wnoszę nic nowego: Joanna Naturia, szampony firmy Pollena - Ewa, Barwa i wszelkie tanie, krótkoskładowe rypadła. 












Maski proteinowe

 

 

Gdy odkryłam, że moje włosy nie tolerują dużej ilości protein, wykluczyłam je niemal zupełnie ze swej pielęgnacji, co było oczywiście głupotą. Od kilku miesięcy nakładam proteinową maskę raz w tygodniu, po myciu mocnym szamponem. Aktualnie używam (i pewnie przygoda ta potrwa jeszcze długo, długo) BingoSPA z keratyną i spiruliną, wcześniej polubiłam się z Mlecznym Biovaxem oraz Biovaxem z jedwabiem i keratyną. W moim przypadku każdą z tych masek trzymam pod czepkiem w ciepełku około dziesięć minut, przeważnie dolewam do nich kapkę olejku. 







Maski nawilżające

 


Na początku stosowałam je codziennie zamiast odżywki. Bardzo dobrze mi to służyło, jednak wtedy byłam tak zdeterminowana, iż byłam skłonna codziennie przesiedzieć z maską na czerepie tak przynajmniej pół godziny. Teraz nie potrzebuję już tak silnego desantu, dlatego paćkam je raz w tygodniu, czasem częściej. Zawsze zakładam czepek i czapkę, przeważnie do gotowych produktów dodaję oleju lub miodu. Moje dwie absolutnie ulubione to Biovax do włosów suchych i zniszczonych, której zużyłam już niezliczone ilości, oraz Biovax z trzema olejami. Dobrze dogadywałam się także z Maską Glorii i znaną chyba każdemu Alterrą z Granatem i Aloesem.











Odżywki proteinowe





Stosuję je przeważnie raz w tygodniu po myciu i dwa, trzy razy przed myciem jako pierwsze O. Dzięki temu udało mi się zniwelować przyliz i brak objętości, jako że proteiny działają na mnie wyjątkowo szopiąco. Odżywki z nimi stosowane codziennie sprawiają, że mogłabym zacząć zamiatać głową podłogi, jednak te kilka razy na tydzień jest całkiem w porządku. Stosowałam Odżywkę Auchana, która jest naprawdę bardzo przyjemna zważywszy na jej cenę, Czarnego Gliss Kur'a, także osławioną Nivea Long Repair i jej siostrę - bliźniaczkę Intense Repair, w międzyczasie przewinęła się Isana - Połysk jedwabiu. 

Generalnie nie przeszkadza mi, jeśli odżywka tego rodzaju ma silikony. I tak włosy myję codziennie, poza tym całkowite ich odstawienie też nie jest dla mnie dobrym pomysłem. 

 









Odżywki "na co dzień"

Stosuję je po każdym myciu. W dni, kiedy wypada na którąś z proteinowej listy wyżej, te idą na pierwsze O w OMO. Lądują także pod olej, minimalne ilości nanoszę jako b/s. Większość z nich nadaje się także do mycia. Obecnie używam Mrs. Potters do włosów tłustych u nasady i suchych na końcach, niedawno skończyłam Emulsję Glorii. Dobrze wspominam Nawilżającą odżywkę Isany oraz podobny produkt: Isanę do włosów suchych. Nienajgorsza była także Alterra z granatem i aloesem, choć nieco mnie puszyła. 


Tutaj staram się raczej unikać silikonów, jako że odżywki te są wielofunkcyjne i jakoś nie do końca leży mi olejowanie na silikon, ale może to tylko moje dziwne przeświadczenie. ;) 





Olejowanie

 

W poprzednim miesiącu zawzięcie olejowałam co każde mycie. Efekty były świetnie, jednak cała zabawa jest nieco czasochłonna. Normalnie olej nakładam przynajmniej raz w tygodniu, możliwie jak najdłużej, przeważnie na odżywkę lub zwilżone włosy. Ciągle kończę olej z pestek winogron, niedługo zacznę polowanie na nowy okaz. :> 
 






Co daje mi olejowanie? Przede wszystkim opanowuje puszenie się. Oprócz tego sprawia, że włosy stają się elastyczne i bardziej błyszczące. Generalnie bez oleju da się żyć i przynajmniej u mnie, nie rujnuje to od razu stanu moich włosów. Mimo wszystko lubię to uczucie dociążenia po zmyciu oleju. :>






Silikony maści wszelkiej... 

 


Raczej unikam ich w maskach i jak pisałam wyżej - odżywkach używanych codziennie. Nie szczędzę ich natomiast w postaci serum na końcówki i odżywek w sprayu. Wilgotne włosy po myciu spryskuję leciutko sprayem z Isany, a na końce nanoszę kilka kropel serum Argan Oil. Dzięki temu włosy pozostają zdyscyplinowane i nie puszą się, ponadto stają się mniej podatne na uszkodzenia. Do regularnego zabezpieczania końcówek przekonałam się niedawno, ale bądź co bądź zauważyłam rezultaty - końcówki nie rozdwajają się! Niedawno mój leń szeptał mi do ucha, że to całe zabezpieczenie to pic na wodę i fotomontaż. A gunwo prawda, tak parafrazując przysłowie.

Silikonów za to bezwzględnie unikam w szamponach, gdyż nawet najmniejsza ich ilość wyrządza mi przychlast stulecia, skutkiem czego włosy godzinę po myciu wyglądają jak patelnia po smażeniu kotletów. Widok mało apetyczny, naprawdę. 
Na sam koniec postaram się wszystko jakoś podsumować. W zestawieniu nie uwzględniłam wcierek, zorientowałam się już po fakcie. W sumie nie wpływają one na bezpośrednio na kondycję całych włosów, więc nie jest to zbyt wielka strata.







... czyli świadoma pielęgnacja nie musi być skomplikowana, czasochłonna i kosztowna. :)

Jeszcze raz powtórzę, że taki system nie sprawdzi się u każdego. Włosy bardziej zniszczone będą potrzebowały więcej masek i olejów, kręciołki z reguły lubią się z proteinami. Wszystko też zależy od częstotliwości mycia głowy, porowatości i masy innych czynników. ;)

Kosmetyki pokazane w grafikach sprawdziły się u mnie i lubię do nich wracać. Te z hasłem "proteinowe" wcale aż tak wiele ich nie mają, zwłaszcza odżywki. 

Jak znaleźć swój złoty środek? Przede wszystkim trzeba próbować i obserwować. Jeśli włosy lubią się puszyć i są niesforne, może to zająć trochę więcej czasu. Mimo wszystko uważam, że warto kombinować - gdy wreszcie doszłam do tego, że jednak potrzebuję minimum protein w ciągu tygodnia, moje włosy odwdzięczyły się poprawą wyglądu, lepszym układaniem się itd. :)



Jak wygląda to u Was? Macie już swój schemat, czy nadal szukacie odpowiednich proporcji? Jak długo szukałyście swojego złotego środka?

Pozdrawiam!

10 komentarzy:

  1. Bardzo przyjemny post, przeczytałam cały do porannej kawki.
    U mnie proteiki nawet co mycie, ale w towarzystwie emolietów. Olej już nie tak często, teraz maks. raz w tygodniu, inaczej są przenawilżone ;) Muszę bardzo pamiętać o tych proteinach, bo szybko się przenawilżam, odkąd mam zdrowe włosy na całej długości ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mi miło. :) Jak zobaczyłam jego ogrom już po opublikowaniu to stwierdziłam, że raczej nikt przez to nie przebrnie. :p O, właśnie mam bardzo podobnie, jak zapomnę o proteinach, to przenawilżenie gotowe. Z tym że u mnie co każde mycie to dużo za dużo. ;)

      Usuń
  2. Ja myję włosy co 2 dni więc co 2 dni nakładam olej, maski używam tez dużo częściej niż ty, od protein się wstrzymuję, tzn używam odzywki Nivea long repair gdzies raz w tygodniu i maski Kallos Crema a latte raz na tydzień, dwa. Do tego maska proteinowa romantic do zmywania oleju. Ale każdy z wymienionych kosmetyków zawiera nie wielka ilość protein.
    Bardzo fajny post :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taak, kosmetyki pod hasłem "proteinowe" zbyt dużo protein nie mają, po prostu u mnie chodzi tylko o absolutnie minimum, bo inaczej jest szopa. ;)

      Dziękuję bardzo. :)

      Usuń
  3. A ja z proteinami po pół roku przestałam się dogadywać- zdecydowanie potrzebuję emolientów :) No i olei, ale nie znalazłam ideału, co więcej- w mojej ukochanej zielarni nie ma już olei i muszę szukać gdzie indziej :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W oleje bardzo bogate są półki supermarketów. ;) Ale to już zależy, jakich konkretnie szukasz.:)

      Usuń
  4. Tytuł "dieta dla włosów" sugerował, że tematyka posta będzie nieco inna ;)
    Jeśli chodzi o proteiny to lubię je w dużych ilościach, ale najlepiej sprawdzają się u mnie te domowe, czyli żółtko i żelatyna. Żadna sklepowa maska z proteinami nie daje takiego efektu.
    Myślę, że mamy dość podobne włosy, bo używałam wielu produktów, które pokazujesz i mam o nich takie samo zdanie. Wyjątkiem jest maska Gloria, która nie robiła u mnie zbyt wiele. Za to bardzo lubię emulsję tej samej firmy.
    Spróbuj oleju z orzechów włoskich albo sezamowego. Te dwa sprawdzają się u mnie najlepiej, a skoro lubimy podobne kosmetyki, to może moje oleje będą ci odpowiadać :) Z tym, że sezamowy śmierdzi spalenizną, więc raczej nie polubią go osoby wrażliwe na zapachy.
    Poza tym masz bardzo ładne włosy, ale niezbyt podoba mi się cięcie. Wyglądałyby znacznie lepiej bez cieniowania albo z delikatniejszym cieniowaniem, choć jest to oczywiście kwestia gustu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za propozycję olei! :) Właśnie chyba będę czaić się na sezamowy, ewentualnie lniany, jako że glutek bardzo fajnie na mnie działa.
      Co do cięcia - u innych także bardziej podobają mi się mniej wycieniowane włosy, ale u mnie niestety takie rozwiązanie kompletnie się nie sprawdza. Moje zawsze są strasznie oklapnięte i cięcie na równo/lekkie cieniowanie tylko pogarsza sprawę. Kiedy są mocniej wystopniowane, krótsze warstwy chociaż jako tako się unoszą. Już dużo razy próbowałam je wyrównać do jednej długości i efekt zawsze był ten sam - przyklap niezależnie od tego, co zrobię i jak je ułożę. A żałuję, że nie dorobię się materiału na warkocza do pasa. :<

      Usuń
  5. Hej :*

    Na wstępie muszę zaznaczyć, że bardzo podoba mi się Twój blog, jest przejrzysty a posty są zorganizowane i czytanie tekstu to sama przyjemność! I ile cennych informacji posortowanych w ten sposób, że co akapit mówiłam do siebie: "aha! aha! aha!" hahaha :D Musiałam posłodzić :)

    A co do tematu: widzę, że 60% produktów, których używasz ja również lubię i testuję a 80% mam ochotę przetestować ^^ Poza tym pasuje mi Twój schemat, bo OMO u mnie sprawdzało się najlepiej :)

    "Zbilansowaną pielęgnację według Bijum" chyba wydrukuję i powieszę na szafce nad łóżkiem :D W sumie czemu by nie zrobić sobie takiej ściągawki ;>

    Pozdrawiam! I blog oczywiście hyc do obserwowanych! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jej! Tyyyle miłych słów w jednym komentarzu, dziękujedziękuję! :)

      Usuń

Serdecznie dziękuję za każdy komentarz! To ogromna nagroda i motywacja! :) Bardzo proszę - jeśli komentujesz jako Anonim, podpisz się. Fajnie wiedzieć, kto poświęca mi czas na zostawienie po sobie paru słów. :)

Na pytania odpowiadam bezpośrednio pod postami. Jeśli zależy Ci na szybkiej odpowiedzi - pisz śmiało na bubijum@gmail.com! :)



Komentarze służące tylko reklamie są usuwane. Wklejanie linków jest zbędne.

Linkin