środa, 12 marca 2014

9. Samodzielne obcinanie włosów - no to ciach!

Witam! :)

Dawno już nie miałam takiego dobrego humoru. Pogoda jest piękna, świeci słoneczko i jest strasznie ciepło. Nawet mój dzisiejszy przychlast na końcówkach nie był w stanie ani trochę zmącić mi tej radości, także jest szał. ;)

Dzisiaj zabrałam się wreszcie za samodzielne podcięcie włosów. Ostatnie większe cięcie przeszły w grudniu. Potem ciachnęłam dosłownie milimetr po tym, jak kupiłam nożyczki i chciałam zobaczyć, czy to to tnie chociaż trochę. Tnie. To trzeba ciachać. :D




Ostatnio pojawiło się kilka rozdwojonych końcówek, po za tym zaczęły się już mocno przesuszać i przerzedzać. Czas więc najwyższy, żeby je skrócić. Przed obcięciem było o tak:


(1) Bardziej prosto (2) Trochę mniej prosto


Ostatnio ich długość mierzyłam 17 lutego. Było tak:

Grzywka: 14 cm
Pasmo kontrolne: 42 cm
Od środka głowy do najdłuższych: 54 cm.


Dzisiaj przed obcięciem zmierzyłam je ponownie. Niestety, nie mam bladego pojęcia które to było moje pasemko kontrolne, zmierzyłam więc tylko grzywkę i całość. Jestem zaskoczona. :)

Grzywka: 16 cm
Od środka głowy do najdłuższych: 55,5 cm.

W niespełna miesiąc przybyło mi 1,5 centymetra, do tego dzisiaj mierzyłam je na sucho, poprzednio były jeszcze trochę wilgotne. Grzywka zawsze rosła mi szybciej, niż reszta, nie mam pojęcia skąd ta zależność. Kiedy jeszcze układałam ją jak na grzywkę przystało, musiałam podcinać ją dwa, trzy razy w miesiącu, żeby nie właziła do oczu. Reszta za to dość topornie się powiększała, zatem te 1,5 cm jak na mnie to prawdziwy wystrzał. :) Popołudniu napaćkałam olej na półtorej godziny. Umyłam, odżywiłam, a potem...





Włosy podsuszyłam suszarką z zimnym nawiewem tak, aby nie kapała z nich woda. Nadal były jednak dość wilgotne. Takie dokładnie rozczesałam drewnianą szczotką i przystąpiłam do akcji.

Potrzebne są:
  • nożyczki fryzjerskie - im ostrzejsze tym lepsze - ja swoje zakupiłam w Auchanie, takie same można dostać w Rossmannie. Ogółem to chyba ich nie polecam, mogłyby być ostrzejsze.
  • grzebyk z gęstymi ząbkami - pomoże dokładnie rozczesać wybrane pasma
  • dowolna odżywka w sprayu - moje włosy przy intensywnym czesaniu, zwłaszcza na mokro, puszą się jak szalone. Psikadło pomaga to ujarzmić
  • gumka do włosów - niezbędna na równi z nożyczkami ;) 
 Włosy obcięłam za pomocą zmienionej nieco metody trzech kucyków, której nikomu chyba przedstawiać nie trzeba. ;) Całość odbywa się z pochyloną głową.  U mnie wyglądało to tak:

1. Związałam wszystkie włosy na samym czubku głowy. Jako że były już wcześniej pocieniowane, siłą rzeczy kucyk nie kończył się na jednej długości. Przeczesałam i podcięłam najdłuższą warstwę około 1 cm.

2. Rozpuściłam włosy i oddzieliłam najdłuższe pasma od reszty. Przerzuciłam je na plecy, a resztę związałam. Tutaj najtrudniejsze jest to, żeby oddzielić tę spodnią, długą warstwę od reszty.  Kucyk znów podcięłam o 1 cm.

3. Powtarzałam krok 1 i 2, aż doszłam do cieniutkiego kucyka - ostatniej warstwy. Wszystko starałam się podciąć równo o 1 cm. Kucyków w sumie wyszło mi z pięć, może sześć.

4. Rozpuściłam całość, jeszcze raz przeczesałam - tym razem grubszą szczotką. Włosy podzieliłam równo na pół (przedłużenie przedziałka na środku głowy do samego karku) i przerzuciłam na przód. Jedną połowę związałam gumką na wysokości brody, przeczesałam. Podcięłam około 0.5 cm. To samo zrobiłam z drugą stroną.

5. Nadal zachowując podział na pół, wyodrębniłam krótszą warstwę i związałam ją - znów na wysokości brody. Dłuższe pasma przerzuciłam na plecy. Kucyk przeczesałam i podcięłam 0.5 cm. I znów, analogicznie druga strona.

To w sumie byłoby na tyle. :) Pomiędzy krokami 4 i 5 kontrolowałam, czy połowy są równe, czy gdzieś nie przycięłam za dużo.

To teraz jeszcze kilka zdjęć:

Mokre po rozczesaniu, przed pocięciem



Mokre, po podcięciu pierwszego kucyka



Efekt końcowy na prawie suchych włosach :)

Efekt końcowy wyszedł o tak. :) Wyszło mi w miarę równo, więc jest ok. Zmierzyłam - mają teraz 54 cm.  Nie ubyło ich zbyt dużo, ale mimo to czuję różnice - jest tak jak przeważnie po fryzjerze, takie lżejsze są. No i 30 zł w kieszeni. :)

Najważniejsze w tej metodzie jest to, aby ciachać po małych pasmach włosów - wtedy nożyczki mają szansę naprawdę przeciąć włosy, a nie zmiażdżyć je. Lepiej też podcinać małe fragmenty - nawet chcąc skrócić cztery centymetry, lepiej obciąć dwa razy po dwa, żeby czasem nie przesadzić. ;)

Podcinacie same końcówki, czy jednak ufacie fryzjerom?

Miłego wieczoru!

 (1) Przed                                                    (2) Po
 

1 komentarz:

Serdecznie dziękuję za każdy komentarz! To ogromna nagroda i motywacja! :) Bardzo proszę - jeśli komentujesz jako Anonim, podpisz się. Fajnie wiedzieć, kto poświęca mi czas na zostawienie po sobie paru słów. :)

Na pytania odpowiadam bezpośrednio pod postami. Jeśli zależy Ci na szybkiej odpowiedzi - pisz śmiało na bubijum@gmail.com! :)



Komentarze służące tylko reklamie są usuwane. Wklejanie linków jest zbędne.

Linkin