Opowieść o potworach z mojej głowy:
Moje włosy są... dziwne. To najlepsze określenie jakie dla nich znajduję. Od zawsze są cienkie i dość rzadkie, odziedziczyłam to po rodzinie od strony mamy. W sumie wśród moich krewnych nikt jakoś szczególnie czupryną nie zachwyca, więc genów zbyt dobrych nie mam. :P Niestety zdjęć z lat wczesnej młodości nie posiadam. Pamiętam, że podczas wilgoci zakręcały się w pojedyncze loczki, po za tym zawsze były ścinane na krótko. Potem wiadomo - Komunia - więc włosy zapuszczane. Nigdy nie były jakoś imponująco długie, zawsze jednak brakowało im objętości i szybko się przetłuszczały. W sumie zawsze starałam się o nie dbać, choć przez wiele lat bardzo nieudolnie. Byle jaki szampon i odżywka, w gimnazjum zadbałam chyba nawet o odżywkę w sprayu dla łatwiejszego rozczesywania, także szał. :P Było to jednak absolutne minimum z nieprzemyślanej pseudopielęgnacji. Aż wreszcie w listopadzie bodaj roku 2012 trafiłam na skarbnicę wiedzy włosowej, czyli wizaż i blogi. Startowałam z czymś takim:
Listopad '12 r. |
Zdjęcie robione tosterem, niewiele więc widać. Włosy były jednak przesuszone, skalp bardzo się przetłuszczał, wyglądały ogółem źle. Nie były jakoś wybitnie zniszczone, nie kombinowałam nic z kolorem, prostowałam może z pięć razy w życiu, suszyłam bardzo rzadko. Nigdy raczej nie miałam zapędów do szarpania ich szczotkami i tych podobnych destrukcyjnych zachowań. Wtedy też dość intensywnie usiłowały się wywijać, co zdjęcie już trochę lepiej ukazuje. Nigdy nie były proste, zawsze coś tam im odstawało i się wykręcało, jednak tak konkretnie żeby się zakręcić, zafalować - to nie. Takie kapryśne dziady.
Zaczęła się moja walka o zdrowe włosy. Przede wszystkim marzyłam o długich, miękkich, gładkich włosiętach. Jako że nigdy takich nie uświadczyłam, byłam naprawdę napalona na wyhodowanie takowych. Początki były takie, jak u większości znanych mi przypadków: maski domowe, płukanki z mleka, olejek rycynowy, babydream. Zakupiłam pierwszego biovaxa, potem olejek alterry, jantara i tak poszło. Coś ruszyło, coś się polepszyło, ale szału nigdy nie było. Strasznie się puszyły, nie były gładkie, wolno rosły. Uhodowałam coś takiego:
Lipiec '13 |
Widać że dalej coś tam się wykręca po swojemu, ale wyglądało to nie za fajnie. Wcześniej jeszcze natchnęło mnie na ombre, który wykonałam sama w domowym zaciszu. W sumie efekt samą mnie zadziwił, bo zamiast zniszczyć dość zdrowe włosy, rozjaśniacz jedynie wypalił zniszczone końcówki a reszta pozostała w dobrej kondycji. Cieszyło mnie to niezmiernie, ponieważ podcięcie mogłam przesunąć o jakieś dwa miesiące. Tak sobie rosły, olejowane i maskowane, ale już bez takiego szalu jak na początku, tylko spokojniej.
Potem przeprowadziłam się do Krakowa, a było to w październiku. Ta zmiana strasznie odbiła się na całym moim organizmie. Od tej pory mam problemy z cerą, przesusza mi się skóra, łamią paznokcie. Obwiniam o to po trochu wodę, po trochu krakowski smog. Nie bez znaczenia jest też pewnie stres itd.. W każdym razie nadal starałam się dbać o to, co na głowie jeszcze mi zostało. Od długiego dość czasu włosy podcinałam sama. Wreszcie w grudniu znalazłam czas na fryzjera i konkretniejsze cięcie. Zdjęcia sprzed wizyty:
Grudzień '13 |
U fryzjera poszło dość sporo na długości, pojawiło się mocniejsze cieniowanie. Kolor został nieruszony, jedynie oświetlenie w pomieszczeniu było dużo lepsze.
Grudzień '13 - po ścięciu. |
Mimo starannej pielęgnacji, nadal się puszyły, kosmyki jakoś się falowały, zawsze coś odstawało. Pewnego razu pomyślałam... a może, kurka, z nich będą fale?
Fale - podejście pierwsze |
Fale - podejście drugie. |
Luty '14 |
Mycie: Szampon aloesowy, Equlibra (codziennie)
Rypadło: Joanna Naturia, Szampon z miętą i wrzosem (raz na około tydzień, czasem dwa)
Odżywki: Nivea Intense Repair (maks. dwa razy w tygodniu)
Isana żółta (względnie przy każdym myciu)
Maski: Biovax trzy oleje (i najróżniejsze wariacje z nim związane :))
Biovax jedwab+keratyna (dość rzadko)
Oleje: Olej z pestek winogron (raz w tygodniu w różnych wersjach)
Olejek z pestek moreli (niemal codziennie, dolewany do odżywek lub pacany na mokre)
Wcierki: Joanna, Wcierka z Czarną Rzepą
Jantar (tydzień jedna, tydzień druga)
Wewnętrznie: Tran, skrzypopokrzywa, siemię lniane.
Długość: Od środka głowy do najdłuższych pasm: 54 cm.
Pielęgnacja raczej mało wyskokowa. Staram się znaleźć złoty środek w sprawie protein w moim życiu - moje włosy baardzo ich nie lubią. Jednak są one budulcem włosa, dlatego staram się przynajmniej raz na tydzień w choćby niewielkich ilościach je przemycać. Nie obraziłabym się też, gdyby coś im z przyrostem kopnęło - takie za połową pleców mi się marzą *.*
Kończąc te przydługą i mało porywającą nowelę, chciałabym apelować do serc wszystkich dziewcząt, o włosach podobnych do moich potworków. Jeśli mój opis zgadza się z tym, co dumnie nosisz na głowie, daj znać! :D
Na koniec pozostaje dodać, że do weekendu już tylko trzy dni, a prognoza pogody jest dość obiecująca Tak więc życzę miłej środy, a ja tymczasem wreszcie muszę zabrać się za moją edukację.
Bu.
Tu myszka z zakręconego wątku na wizażu ;) Czym
OdpowiedzUsuńugniatałaś kochana, bo nie widziałam, albo mi umknęło. Żel drogeryjny, a może lniany?
Hej hej! :* Za pierwszym razem tylko na odżywce d/s. Za drugim na płukance z lnu (bo żel nie wyszedł ^^), a potem na żelu drogeryjnym.
OdpowiedzUsuń*żel jakiś... lorento? Porwałam to, co akurat było w domu. :p
UsuńTo chyba żel z biedronki :) Moje włosy bez stylizacji są prawie że proste z wywijającymi się końcówkami, więc wszystko przed Tobą :D
OdpowiedzUsuńMusisz znaleźć swoją metodę stylizacji i ilość żelu :)
bardzo mnie pocieszyłaś, mam nadzieję, że do czegoś dojdę. :) chodzi za mną aloesowy żel apteczny - nawet jeśli nie przypasuje do stylizacji, to będzie go można wykorzystać do innych celów. :)
OdpowiedzUsuńJeju mam prawie ze identyczne wlosy jak Ty.
OdpowiedzUsuńUKLADAJA SIE IDENTYCZNIE. Pierwszy raz cos takiego widze :D
Tylko Ty masz więcej ich i dłuższe...
Muszę chyba też założyć bloga i wrzucić jakieś fotki :D
Moje można też bardziej podkręcić,ale trzeba się namęczyć, ale pewnie moje można bardziej niż twoje bo są krótsze i cieńsze.
OdpowiedzUsuńIle masz cm w kucyku? Ja 6 :)